Kiedy obudził go dźwięk przychodzącego połączenia, potrzebował naprawdę dłuższej chwili, żeby w ogóle zarejestrować, gdzie jest i co się dzieje. Czuł się, jakby został wyrwany z jakiegoś innego wymiaru i, zanim w ogóle do niego dotarło, że ktoś dzwoni, dźwięk komórki ucichł, jednak parę sekund później odezwał się znowu. Tym razem Theo był już dość przytomny, aby odebrać, więc chwycił leżący przy jego głowie telefon, nie do końca rozumiejąc, czemu zostawił go na łóżku i spojrzał na ekran. Nie zdziwił się wcale widząc, kto próbuję się do niego dobić.
– Co jest? – zapytał przymulonym głosem, przecierając oczy i próbując powrócić do rzeczywistości.
– Nie mów mi, że zaspałeś – ton chłopaka po drugiej stronie słuchawki dawał do zrozumienia, że jest on bardzo blisko parsknięcia śmiechem.
Raeken dopiero wtedy przypomniał sobie wydarzenia z tej nocy – koszmar, rozmowę z Liamem i to, że próbował zasnąć słuchając jego opowieści. I widocznie mu się udało... Spojrzał na zegarek. Było za piętnaście ósma. Powinien już przyjechać po Dunbara, a tymczasem leżał w łóżku ledwo rozumiejąc, co się wokół niego dzieje. Gwałtownie poderwał się na równe nogi.
– Cholera – mruknął. Tym razem Liam nie mógł już powstrzymać parsknięcia śmiechem.
– Spokojnie, tata mnie zawiezie, a ty się ogarnij. Nic się nie stanie jak nie przyjdziesz na pierwszą lekcję.
– Nie spóźnię się drugiego dnia szkoły – odparł z całym przekonaniem Theo, biegnąc do łazienki. Dunbar znów się zaśmiał.
– Dobra, dobra. Czyli zgaduję, że moje dodatkowe zapasy jedzenia się przydadzą? – zapytał.
– Jeśli to nie problem... – odparł Raeken po zaledwie sekundzie wahania, bo na więcej nie miał czasu. Nie mógł oczywiście wiedzieć, że doktor Geyer, słysząc całą tę rozmowę, skoczył szybko do kuchni, aby ekspresowo przygotować kolejną torebkę z lunchem.
Chłopcy rozłączyli się bez zbędnych uprzejmości, a Theo dawał z siebie wszystko, aby zdążyć. Szybko umył twarz i zęby, ubrał się w pierwsze lepsze rzeczy, które wpadły mu w ręce, wrzucił do plecaka potrzebne podręczniki i zeszyty, a następnie biegiem opuścił mieszkanie, mając nadzieję na sprzyjające warunki na drodze. Dopiero w aucie uświadomił sobie, że nie wypił porannej kawy, a jednak, o dziwo, zupełnie nie czuł się zmęczony...
Udało mu się dojechać do szkoły dosłownie minutę przed rozpoczęciem zajęć. Równo z dzwonkiem wpadł do sali i z triumfalnym uśmiechem zajął miejsce obok rozbawionego Liama.
– Zdążyłem – powiedział z dumą.
– Brawo – odparł Dunbar, po czym przyjrzał mu się oceniająco – Ale nie zdążyłeś włosów ułożyć. Wyglądasz, jakby tornado przeszło ci po głowie.
Theo odruchowo zaczął poprawiać włosy. Faktycznie zapomniał o nich w pośpiechu, a dobrze wiedział, co się z nimi dzieje po nocy. Szybko jednak uświadomił sobie, że układanie fryzury na ślepo jest praktycznie niewykonalne.
– Psujesz jeszcze bardziej, czekaj – odezwał się ponownie Liam i, zanim Raeken zdążył zareagować, odsunął jego dłoń i sam zaczął poprawiać mu włosy, delikatnie przejeżdżając po nich palcami, bez żadnego zaciągnięcia. Przygryzał wargę w skupieniu, jakby tworzył właśnie dzieło sztuki, a nie naprawiał przyjacielowi fryzurę, a Theo przyłapał się na tym, że wpatruje się w niego jak w transie z nadzieją, że uda mu się zatrzymać tę chwilę jak najdłużej. Czuł się podobnie, jak wtedy, kiedy Dunbar po raz pierwszy chwycił jego nadgarstek, zmuszając go, aby posiedział przy nim, gdy będzie zasypiał. Dłoń Liama przesuwająca się delikatnie po jego głowie wywoływała w jego ciele taką samą eksplozję ciepła, jak wtedy, kiedy zaciskała się wokół jego ręki. Czy to poprawianie włosów było trochę podobne do głaskania? Theo nie pamiętał... Ostatni raz ktoś głaskał go dziesięć lat temu, zapewne jego mama lub tata, ale, jeśli było to uczucie przypominające to, co przeżywał w tej chwili, miał dziecinną nadzieję, że jeszcze kiedyś ktoś to zrobi.
![](https://img.wattpad.com/cover/319059067-288-k721407.jpg)
CZYTASZ
Rules (Thiam)
FanficKiedy mogłoby się wydawać, że wszystkie kłopoty w Beacon Hills zostały już zażegnane, Liam postanawia wyjść z domu w środku nocy, zaniepokojony przejeżdżającą pod jego oknem ciężarówką i wszystko zaczyna się od nowa komplikować... Akcja opowiadania...