Prolog

114 6 2
                                    

Kuala Lumpur, Malezja, czerwiec 2017 r.

Młoda, dwudziestosześcioletnia blondynka siedziała w cieniu parasola już od trzech godzin, próbując zebrać galopujące myśli. Wpatrywała się w ekran laptopa, na którym widniała zatroskana twarz innej młodej kobiety. Rozmawiały za pośrednictwem Skype 'a od dobrej godziny.
Mimo to nie mogły dojść do porozumienia.
- Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Ale jakim cudem? Skąd on się tam wziął?!
- Nie wiem. Czysty przypadek... No bo... jak inaczej?
- Przypadek? Po tylu latach? Spotkaliście się właśnie tam, na końcu świata, czystym przypadkiem, podczas gdy od tylu lat nie potraficie dojść do porozumienia na normalnym gruncie?
- Wydaje się to głupie prawda? Mijaliśmy się przez ostatnie sześć lat, po to, żeby wpaść na siebie właśnie tu, na tym końcu świata...
- Cztery lata temu jednak coś się wydarzyło...
- Proszę cię. – dziewczyna weszła jej w słowo. – Nie rozmawiajmy o tym co było cztery lata temu. To był tylko chwilowy sentyment, potem każde poszło dalej w swoją stronę.
- Nie musiało tak być.
- Musiało. On nie dał ani jednego znaku, że chciałby, żeby było inaczej.
- W końcu dwa lata wcześniej to ty go zostawiłaś, może więc czekał na twój krok.
- Widać nie jest nam to pisane. A to, że teraz tutaj się spotkaliśmy, po czterech latach braku kontaktu, to czysty przypadek.
- Ok. Ja wszystko rozumiem. Ale teraz rozmawialiście już ze sobą?
- Pytasz, czy rozmawialiśmy tak w ogóle, czy o przeszłości?...
- Nie wiem, może po prostu o was?
- Daj spokój...
- Dlaczego? – rozmówczyni wyglądała na zawiedzioną.
- Dobrze wiesz. Za dużo się wydarzyło. Czas tutaj niczego nie zmieni. Są rzeczy, których nie da się cofnąć, takie których nie da się wybaczyć i takie o których nie powinno się nawet mówić. Nas dzielą one wszystkie.
- Ale on o tym nie wie. A ty mu nawet nie musisz mówić.
- I uważasz, że to by było uczciwe?
- Nie wiem...
- No właśnie. A ja wiem. Nie byłoby. I to nie jest grunt, żeby coś na nim budować. Niech zostanie tak jak jest. Zresztą, chyba nie myślisz, że on czekał na mnie przez te lata, po tym jak tyle razy mu się wymykałam?
- Do dziś nie rozumiem tych twoich wyborów, ale akceptuję je. Nie wiem jak sama bym postąpiła w twojej sytuacji.
- Mówisz o...
- Tak, mówię o Włoszech. I o tym co było później, cztery lata temu. Ale nie musimy do tego wracać, jeśli nie chcesz.
- Masz rację, nie chcę. A wakacje też szybko miną i każde z nas wróci do swojego świata.
- I dasz radę spędzić tam jeszcze dwa tygodnie, wpadając na niego w hotelu, na basenie, w restauracji?
- Przecież kiedyś rozstaliśmy się przyjacielsko, bez urazów i wzajemnych animozji. Myślę, że będziemy potrafili tym bardziej tutaj rozmawiać jak ludzie.
- Skoro tak mówisz.
Rozmówczyni zamilkła na dłuższą chwilę. Był to ten rodzaj milczenia, kiedy druga strona zdawała sobie sprawę, że coś pozostało jeszcze niedopowiedziane, że myśli zawisły w powietrzu i czekają na sformułowanie je w zdania.
W końcu urlopowiczka przerwała tę ciszę.
- No wykrztuś to z siebie, co chcesz jeszcze powiedzieć?
- Martwię się o ciebie.
- Niepotrzebnie. Od kilku lat żyję normalnie, nie potrzebuję już nawet terapii. Pomaga mi praca. Paweł nie daje mi czasu na zbędne rozmyślania i angażuje we wszystko co tylko się trafi. – Dziewczyna roześmiała się.
- Szef to ci się trafił, złoto nie człowiek.
- Teraz jeszcze wysłał mnie na ten urlop, znalazł mi wycieczkę do Malezji... Malezja! Czy ty byś sobie kiedyś wyobraziła mnie tutaj?
- Czekaj czekaj...​
- Co?
- To Paweł Cię tam wysłał?
- No tak. Stwierdził, że za dużo pracuję i należy mi się odpoczynek. Od dwóch lat, odkąd wróciłam do Polski i do pracy, nie byłam na urlopie. I jeszcze jednocześnie kończyłam te studia podyplomowe... Dziennikarstwo, na co mi to było? Przecież jestem tancerką, nie będę nią wprawdzie wiecznie, ale do dziennikarstwa to jednak daleko...
A Paweł to nie tylko szef, jest też moim przyjacielem. Więc to był częściowo prezent.
- Przyjacielski prezent? I nagle spotkałaś tam niby przypadkiem swoją dawną miłość? Z którą przypadkiem twój szef też się przyjaźni? Ależ ty czasem jesteś naiwna... – kobieta rozczuliła się. - Nie widzisz tego?
Dziewczyna aż otworzyła usta ze zdumienia. Chyba sama też dodała w końcu dwa do dwóch.
- Nie...
- Tak! A ja myślę, że właśnie tak! On to ukartował, wysłał cię na tę wycieczkę wiedząc kto w tym samym czasie tam będzie. Zna was obydwoje, z każdym z was ma kontakt, zapewne też wie, albo się domyśla, że za sobą tęsknicie... I że nie macie szans spotkać się przypadkiem na ulicy, mieszkając na dwóch różnych kontynentach. Zaaranżował więc tę wycieczkę. Wystarczyło się dowiedzieć, gdzie jego przyjaciel będzie spędzał tegoroczne wakacje. I wysłać ciebie dokładnie w to samo miejsce, nawet do tego samego hotelu. Dziecinnie proste!
Kobieta uśmiechnęła się szeroko i przeciągnęła z satysfakcją, dumna z siebie i swojej inteligencji.
- No to teraz zrobiłam z siebie typową blondynkę...
- To jak już mamy wszystkie elementy układanki, reszta należy tylko do was. Aniu, pomyśl o tym... Skoro już tam jesteś i Grzesiek tam jest... Ja bym nie zmarnowała takiej okazji.
Zapadła długa chwila milczenia. Urlopowiczka musiała złapać oddech po tym czego się dowiedziała.
A potem odpowiedziała z całą powagą na jaką mogła się zdobyć:
- Nie mogę. Już mówiłam, pewne fakty są nie do przeskoczenia. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Za dużo złych rzeczy już zrobiłam, nie będę go więcej ranić. Nawet mnie nie namawiaj.
To mówiąc rozłączyła się i zamknęła laptopa.
A później wstała z leżaka nad basenem i poszła na górę się spakować.

Tylko mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz