Cztery miesiące po rozpoczęciu pracy, u Ani w redakcji organizowana była impreza firmowa. Większość osób, które tam będą, dziewczyna znała tylko z widzenia, ponieważ głównie pracowała z Sophie, która teraz zabierała ją już ze sobą w teren po całym mieście. Dziewczyna nie miała więc okazji do zbyt bliskich kontaktów z innymi osobami w redakcji.
- Nie chce mi się tam iść – marudziła właśnie po raz któryś z kolei Julce. - Nie mam ochoty na takie nadęte firmowe imprezki, prawie nikogo tam nie znam, wynudzę się tylko, nie lubię takich sytuacji...
- Ależ maruda z ciebie. Skąd wiesz ze to będzie "nadęta" imprezka? - śmiała się przyjaciółka. - nigdy nie byłaś, a już krytykujesz. Idź a sama się przekonasz.
Ania stała przed lustrem i przymierzała po kolei sukienki.
- Nawet nie wiem w co się ubrać... Boże, nie mam co na siebie włożyć! Cholera, wiem, że brzmi to do bólu banalnie, ale to szczera prawda. No spójrz tutaj, tu nic nie ma – na potwierdzenie tych słów odsunęła się na bok prezentując Julce zawartość swojej szafy. – Pakując się do LA nie brałam pod uwagę bywania na sztywniackich imprezkach.Julka tylko przewróciła oczami i wyszła na chwilę z pokoju. Wróciła z klasyczną czarną sukienką, podkreślająca talię, z mocno odkrytymi plecami, zwiewnym dołem, nie za krótką, ale odpowiednio eksponującą zgrabne nogi przyjaciółki.
- Załóż tę. Jak nie wiadomo w co się ubrać to mała czarna będzie zawsze odpowiednia.
- Hmm... Nie wiem.
- Zaufaj mi. Ta będzie w sam raz. Mamy ten sam rozmiar, ale ty jesteś ode mnie wyższa, to na tobie będzie się lepiej prezentowała.
- Tiaaa, czyli będzie krótsza...
- Spójrz na to inaczej, będziesz świecić swoimi pięknymi nogami!Ania roześmiała się.
- Niech będzie. Przekonałaś mnie. Na Twoją odpowiedzialność.
- I czerwone szpilki.
- Coo? Niee, nigdy w życiu! - śmiała się Ania. – Błagam, przynajmniej czarne, nie czerwone...
- Ok, czarne też będą w porządku. Pokaż te buty.
Dziewczyna sięgnęła do szafy.
- Voila. I jak?
- Są piękne, takie klasyczne i eleganckie. To chyba twoje najlepsze szpilki.
- Julka, litości, to moje JEDYNE szpilki. Ja nienawidzę takich butów, najchętniej poszłabym w moich ulubionych conversach.
- Zakładaj nie marudź, stroisz się od kilku godzin jak na randkę a podobno wcale nie chce Ci się tam iść - droczyła się z nią przyjaciółka.
Julka śmiejąc się pomogła Ani wybrać dodatki i dziewczyna była gotowa. Ujrzawszy swoje odbicie w lustrze stwierdziła, że dawno tak dobrze nie wyglądała. Chyba od czasów randek z Grześkiem...
Odpędziła szybko od siebie tę myśl, przykleiła uśmiech do twarzy, wzięła torebkę i wyszła z domu.Impreza okazała się być nadzwyczaj udana. Ania bawiła się dobrze z Sophie i innymi znajomymi, poznała też parę nowych osób. Żałowała, że jej ciotka nie mogła przyjść. Byłaby choć jedna więcej znajoma twarz. Chociaż nie mogła narzekać na zainteresowanie ze strony całkiem obcych osób.
Najbardziej stresowała się tym, że będzie zaczepiana przez obcych mężczyzn. Myślała, że każdy przyjdzie z osobą towarzyszącą i tylko ona jedna taka nie do pary, będzie narażona na idiotyczne zaczepki.
Jednak jej obawy okazały się być mocno na wyrost. Przede wszystkim jak się okazało, impreza była zamknięta, jedynie dla pracowników. Poza tym, nikt jej nie zaczepiał i każdy był życzliwy.
Tutaj jednak jest całkiem inna mentalność – pomyślała, stojąc na tarasie hotelu, w którym odbywało się przyjęcie. Wszyscy mówią sobie „na ty", nieważne czy się znają czy nie, nie zliczyła, ile osób się do niej uśmiechnęło, kiedy jedynie szła przez salę rozglądając się za Sophie.Ania dogadywała się już z szefową jak z dobrą koleżanką, toteż mimo że uciekła na taras, aby pobyć chwilę w samotności, nie miała nic przeciwko kiedy Sophie zajrzała do niej, pytając czy może dołączyć.
- Pewnie, chodź - odparła z uśmiechem dziewczyna.
- Dobrze się bawisz? Wydajesz się być zamyślona, jak byś była daleko stąd...
Kobiecie zależało, by jej nowa pracownica dobrze się czuła na przyjęciu.
- Nieee - zawahała się Ania – Wydaje ci się. Podziwiam tylko miasto z góry, widok naprawdę zapiera dech w piersi. I naprawdę dobrze się bawię.
Ania westchnęła, patrząc na nocne Los Angeles.
- To miasto jest nie tylko groźne, ale też bardzo piękne. – zauważyła Sophie.
- Tak, jest przepiękne... Mieszkam tu zaledwie cztery miesiące, a zaczynam czuć powoli, że tutaj jest mój dom... Sama nie wiem, dlaczego. Jesteś pierwszą osobą, której to mówię. Chyba dlatego że jesteś spoza rodziny. Mojej rodzinie narobiłam już w życiu wystarczająco problemów, nie chcę, żeby musieli mnie cały czas niańczyć. Przyjaciółka z narzeczonym mnie tu ściągnęła, ciotka załatwiła pracę. Nie chcę im dziś powiedzieć, że podoba mi się tutaj i zostanę na stałe, bo boję się, że za miesiąc czy dwa znów się coś zepsuje i ucieknę gdzie indziej, tak jak zawsze do tej pory w moim życiu bywało.
CZYTASZ
Tylko mi zaufaj
DragosteAnna jako dwudziestolatka została porwana podczas swoich wymarzonych wakacji w Neapolu. Po latach dziewczyna przypadkiem spotyka swojego dawnego wybawcę, prywatnego detektywa który siedem lat wcześniej uwolnił ją z rąk przestępców. Młodzi ludzie na...