Rozdział 24

4 0 0
                                    

Sobota, 18 sierpnia 2018 r.



Mogę sobie wmawiać, że to tylko przyjaźń, że do niego nic nie czuję, ale okłamuję sama siebie. - rozmyślała Ania siedząc obok Alexa w samolocie lecącym do Frankfurtu nad Menem, skąd będą mieli przesiadkę do Warszawy. Lot będzie bardzo długi.

Wylecieli o godzinie 15.00 czasu lokalnego, z Los Angeles LAX, a we Frankfurcie będą o 10.50 rano następnego dnia, czasu już środkowoeuropejskiego. Tam będą mieli czas na odpoczynek i jakieś zakupy, bo dopiero o godzinie 13.40 odlecą samolotem do Warszawy.

O 15.15 w niedzielę wylądują na Okęciu.

Właśnie dlatego Ania tak rzadko odwiedzała Polskę...

W dodatku teraz jak na złość nie mogła zasnąć. Tyle myśli kłębiło jej się w głowie... Czekająca ją rozmowa z mamą, aby uzyskać odpowiedzi na dręczące ją pytania, przygotowania do ślubu jej najukochańszej przyjaciółki, na którym miała być druhną...

Ale nie to teraz najbardziej pochłaniało jej myśli.

Patrzyła na śpiącego obok Alexa i zastanawiała się, kiedy to się stało.

Kiedy zaczęła się w nim zakochiwać...

Czuła coś do tego mężczyzny od jakiegoś czasu i to nie była tylko przyjaźń.

To zdecydowanie było dużo więcej.

Bała się tylko, że to nigdy nie będzie odwzajemnione.

A teraz on siedział obok niej i lecieli do jej kraju, do jej rodzinnego domu.

Boże, żebym tylko nie zrobiła nic głupiego... - modliła się w duchu.

Nie chciała się zapominać, nie chciała, żeby doszło między nimi do czegokolwiek przez co ona potem będzie cierpiała.

Będziemy się przyjaźnić - pomyślała - a kiedy to już będzie za bardzo bolało, po prostu zniknę z jego życia, żeby o nim zapomnieć... Tak jak już kiedyś raz zniknęłam...

Popatrzyła smutno na Alexa i musnęła palcami jego twarz. Nie obudził się, ale delikatnie uśmiechnął przez sen.

Wiem, że za dużo przeszedłeś, żeby jeszcze komuś zaufać... Nigdy się ze mną nie zwiążesz.

Jego słowa o tym, że prawdziwie kochał tylko dwa razy w życiu, Ania zinterpretowała bardzo dosadnie. On już więcej tego nie chce.

Ach, jakby chciała teraz porozmawiać o tym wszystkim z Julką... Może się uda któregoś dnia na spokojnie... Albo i nie, może to lepiej odłożyć na spokojniejszy czas. Ona ma teraz ślub na głowie wariatko, inne sprawy mogą poczekać – strofowała samą siebie w myślach.

Nie przejmowała się już tym, że na weselu będzie Grzegorz. Nie mogła w to uwierzyć, ale wręcz o tym zapomniała w ostatnich dniach...

Minęło prawie osiem miesięcy od ich rozstania a czas już zrobił swoje, zaczął powoli leczyć jej rany. I nie tylko czas.

Jej myśli krążyły teraz tylko wokół jednej osoby. Tego, na którego teraz patrzyła, który siedział tu obok niej tak blisko... A jednocześnie był tak daleko, tak bardzo poza zasięgiem.

Ania odwróciła głowę do okna, za którym nie było nic widać poza mrokiem nocy.

Poczuła, że duszno jej w tym samolocie. Za dużo uczuć rozpierało ją teraz w jednym czasie, miała ochotę iść gdzieś na pole i krzyczeć, albo biegać, albo cokolwiek... A tymczasem siedziała tu w tym samolocie, bez możliwości wyjścia a obok był mężczyzna będący sprawcą całej tej burzy w jej sercu i duszy.

Tylko mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz