Rozdział 49

7 0 0
                                    

Ten sam wieczór - godzinę wcześniej



Julia wpadła do swojego mieszkania jak po ogień, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Od razu pobiegła do łazienki, gdzie – jak myślała – powinny leżeć w szafce jej leki na tarczycę. Jednak nie było ich. Pobiegła więc do swojej szafki nocnej, pomyślawszy, że może tam mogła je schować. W końcu brała je przecież co rano po przebudzeniu. Jakież było jej zdziwienie, gdy tam również ich nie znalazła.  Co jest... - aż usiadła na łóżku, by łatwiej jej było zebrać myśli i skupić się na tym, gdzie je ostatnio odkładała. – przecież muszą tu być, nie zapadły się pod ziemię...

Julia wstała i zaczęła krążyć po pokoju. Nie chciała zawracać głowy Adamowi, był w końcu w pracy albo już w drodze powrotnej z delegacji, ale kiedy nadal niczego nie znalazła, wybrała jego numer.

Wyłączony telefon.

Pewnie siedzi w samolocie i ma już włączony tryb samolotowy. – pomyślała.

Trudno, będzie musiała poszukać ich sama.

Otwierała już po kolei szufladę za szufladą w ich sypialni.

Przeczesywała za koleją szafki.

Nagle... A co to takiego... Na dnie jednej z szuflad Julka znalazła stertę białych kopert. Nigdy nie kupowała aż takiego zapasu, nie były im potrzebne. Sporadycznie zdarzało się, że musiała coś wysłać pocztą, w dzisiejszych czasach zdecydowanie wystarczał mail, telefon czy wysłanie esemesa. Ale tyle kopert? Może Adam je kupił. Ale po co? I dlaczego trzymał je w sypialni pod ubraniami, a nie w gabinecie? Nieważne, pomyślała nie przejmując się tym zbytnio i szukała dalej swoich medykamentów. Jasna cholera, przecież jeszcze wczoraj je brała, gdzie mogły się nagle podziać?!

Julka ze złością kopnęła szafkę, machnąwszy przy tym zamaszyście ręką, przez co strąciła stojącą na niej zabytkową rzeźbę – pamiątkę z ich podróży poślubnej.

Nie, nieee... - wykonała gest jakby chciała ją jeszcze złapać, ale na próżno. Rzeźba roztrzaskała się z hukiem o podłogę. Julia westchnęła i pochyliła się ze smutkiem nad rozbitą pamiątką – Adamowi będzie przykro... Podarował jej tę rzeźbę, bo bardzo jej się spodobała, gdy spacerowali po jednym z tunezyjskich targów. Miał to być symbol obfitości i powodzenia, dobra wróżba na ich początek małżeństwa... A teraz leżała tu w drobnych kawałkach, nawet nie nadająca się do sklejenia.

Julce zrobiło się przykro. Zapomniała na moment o tym czego szukała i przeszła do sąsiadującego z sypialnią gabinetu męża, poszukać jednak jakiegoś kleju, który mógłby pomóc w uratowaniu posągu.

Usiadła przy jego biurku i uśmiechnęła się do stojącego na nim wspólnego zdjęcia ze ślubu. A raczej z sesji poślubnej. Zdjęcia przedstawiającego roześmianą Julię, którą Adam trzymał na rękach. Obok niego stało drugie, przedstawiające ją i jej przyjaciółkę, przed salą weselną, przytulone do siebie i trzymające w rękach kwiaty. Julia przypomniała sobie, że musi się pospieszyć i wracać do Ani, ale przedtem otworzyła górną szufladę biurka. Ze zdziwieniem zauważyła, że w ogóle była ona otwarta, bowiem Adam zawsze zamykał ją na klucz, tłumacząc, że ma tam ważne dokumenty firmy, których nie może stracić w razie włamania. A teraz ta szuflada stała przed nią otworem.

I na samym jej wierzchu leżały leki Julki.

Ale jak to... Co one tu robią? Tu by ich przecież nie położyła. Nawet rzadko wchodziła do tego gabinetu.

Dziewczyna wyjęła swoje pudełka z tabletkami. No tak, to bez wątpienia były jej hormony, które musiała regularnie zażywać. Ale Julka zauważyła, że obok nich leżał jeszcze jeden lek – lek, który nie należał do niej. Diazepam. Dalej w szufladzie przeturlała się jeszcze jakaś buteleczka z płynem bez nazwy. Po co Adamowi te wszystkie rzeczy? Nie mówił jej nigdy, że ma jakieś problemy, stany lękowe, a z tego co wiedziała Diazepam stosuje się jako lek uspokajający. I jeszcze ta dziwna buteleczka?

Julka wzięła swoje leki. Połknęła po jednej tabletce, nie zawracając sobie głowy popijaniem ich wodą, a resztę spakowała do torebki.

Reszta zawartości szuflady jej męża nie chciała jej jednak dać spokoju.

Toteż mimo iż wstała i zaczęła już kierować się do wyjścia, coś w środku kazało jej zawrócić i zacząć szukać głębiej.

Dziewczyna usiadła z powrotem przy biurku i zaczęła przekładać znajdujące się w nim rzeczy. Z wierzchu faktycznie było pełno firmowych dokumentów, Adam pracował w dużej korporacji, miał odpowiedzialne stanowisko, nie dziwiło jej więc to, że trzymał te dokumenty pod kluczem.

Ale nagle...

Julka wzięła do ręki plik kartek, które, gdy tylko zaczęła je czytać, momentalnie wypadły jej z rąk. Dziewczyna z przerażeniem patrzyła na wydrukowane na nich treści:

NIE UCIEKNIESZ MI

JUŻ WKRÓTCE

ODLICZAJ GODZINY

Tylko mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz