Czekał na nią punktualnie w umówionym miejscu. Założył białą koszulę a ręce trzymał nonszalancko w kieszeniach. Wyjął je, kiedy zobaczył, że się zbliża, żeby objąć ją i pocałować w policzek na powitanie. Nic się nie zmienił.
Naprawdę czas stanął w miejscu. A on wyglądał tak samo jak cztery lata temu, kiedy widzieli się po raz ostatni.
- Pięknie wyglądasz – powiedział.
- Mam ochotę powiedzieć, że ty też – roześmiała się – Chociaż to chyba złe słowo. Dobrze się prezentujesz w białym. Idziemy?
Mężczyzna wysunął łokieć, proponując by wzięła go pod rękę. Spacerowali, jak para zakochanych, choć obydwoje nieco tym zmieszani.
Wieczór był ciepły, wręcz gorący. Krótką trasę pokonali w milczeniu, kontemplując ten uliczny gwar, patrząc na innych roześmianych turystów, głównie zakochane pary, które przyjechały tu na wakacje, ciesząc się sobą.
- To tutaj – Nie zdążyli odejść daleko od hotelu, kiedy mężczyzna wskazał ręką ładnie oświetlony lokal.
Weszli do środka, zajmując stolik przy oknie. Nie było zbyt wielu ludzi. Lokal był przestronny, a stoliki w dużych odległościach od siebie, z parawanami zapewniającymi prywatność. Przeglądając menu mężczyzna patrzył ukradkiem na swoją towarzyszkę, wpatrującą się akurat w listę sałatek.
- Masz ochotę na coś konkretnego? – zapytał.
- Tak, skuszę się chyba na makaron z ricottą i szpinakiem.
- Widzę, że gust ci się nie zmienił.
- Tak, nadal kocham szpinak, w każdej ilości.
- Ja wezmę coś bardziej mięsnego.
- To zobacz na stronie trzeciej, powinno ci się spodobać. Jadłam coś podobnego we Włoszech, pyszności.
Na wspomnienie Włoch, jakby nagle trochę posmutniała.
- Ok, zatem zdaję się na ciebie, bo tego jeszcze nie jadłem.
Wybrali odpowiednie wino i złożyli zamówienie.Wino okazało się idealnie dobrane do potraw. Nie za ciężkie, z delikatną nutą winogron, półwytrawne. Pociągnąwszy trochę większy łyk, dziewczyna poczuła, że zaczyna się rozluźniać. W tle słychać było dźwięki przyjemnej wakacyjnej muzyki.
Siedzieli i patrzyli na siebie w milczeniu. Nie było to jednak niewygodne milczenie, kiedy nie wiadomo co powiedzieć. Było to milczenie ludzi, którzy po prostu potrafią ze sobą milczeć. Po tak długim czasie niewidzenia się, bardziej od rozmowy potrzebowali ze sobą pobyć i wyczuć się znów wzajemnie.
- Naprawdę pięknie wyglądasz.
- Dziękuję, wakacje tak na mnie działają. A ty długo tu już jesteś?
- Tydzień. Został mi jeszcze jeden.
- I przyleciałeś sam?
- Wiesz, to wyszło nieoczekiwanie. Właściwie mieliśmy jechać z przyjaciółmi, z Kamilem, Ewą i jej siostrą. Powinnaś ich też pamiętać.
- Pamiętam.
- Ewa i Kamil są parą, od nie tak dawna, bo od roku.
- Ooo, zawsze mieli się ku sobie, czułam, że tak się to kiedyś skończy.
- Właśnie i tuż przed wyjazdem okazało się, że Ewa jest w ciąży, w dodatku zagrożonej. Lekarz zabronił jej tak dalekich podróży samolotem. Kamil został więc oczywiście z nią a i Aśka też nie chciała w tej sytuacji zostawiać siostry.
Pierwszą myślą dziewczyny było, czy jej dawnego chłopaka i tę Aśkę coś łączy poza przyjaźnią. Ale chyba nie, bo wtedy by z nim zapewne poleciała. A na pewno on by jej nie zostawił, jeśli chciała być przy siostrze. Tak na logikę, gdyby byli parą to nie spędzaliby teraz wakacji osobno. Chyba więc faktycznie miał być to czystko przyjacielski wypad. – myśli dziewczyny zaczynały galopować nie w tę stronę, w którą by sobie życzyła.
- O czym myślisz? – poczuła nagle jego dłoń na swojej. – Zupełnie się wyłączyłaś, mówiłem do ciebie a ty nic.
- Ach... Po prostu się zamyśliłam, nieważne. Będę musiała pamiętać, żeby pogratulować Ewie. Super, że tak im się ułożyło.
- Może na razie lepiej nie. W ich sytuacji za wcześnie na gratulacje. Oni sami jeszcze prawie nikomu nie mówili, żeby nie zapeszyć. Ja tobie też to mówię w zaufaniu.
- Rozumiem...
- Lepiej powiedz co u ciebie, co się z tobą działo przez te cztery lata?
- U mnie... Dużo i niedużo. Wtedy w dwa tysiące trzynastym roku wyjechałam do Nowego Jorku na dwa lata. Miałam skończyć szkołę taneczną i wrócić, czekała na mnie praca w teatrze u Pawła. Zrealizowałam plan i od września dwa tysiące piętnastego, nieprzerwanie od dwóch lat pracuję w Cantado. Jednocześnie przez te dwa lata skończyłam podyplomowe studia dziennikarskie. Wiesz, musiałam mieć jak najwięcej zajęć. Żeby nie myśleć. Tak mi zalecił terapeuta. To całe moje minione cztery lata w wielkim skrócie. Nic istotnego poza tym się nie działo.
- Czyli wróciłaś na stare śmieci. Minęliśmy się zupełnie.
- Co masz na myśli?
- Dokładnie wtedy, kiedy ty wróciłaś z Nowego Jorku, ja do niego wyjechałem. Tym razem już na stałe. Bo od sześciu lat żyłem w rozdarciu, między Polską a Stanami. Od dwóch lat mieszkam w NY i nie planuję wracać do Warszawy.
- Bardzo się cieszę... - roześmiała się widząc jego spojrzenie – Nie dlatego że się minęliśmy, dlatego że zawsze o tym marzyłeś. To było twoje pragnienie od co najmniej dziesięciu lat.
- Pamiętałaś...
- Oczywiście!
- Przez chwilę było nawet nasze wspólne.
- To prawda... Ale wiesz, że po tym co zdarzyło się w Neapolu, nic już nie było takie samo.
- A nie spodobało ci się tam, jak mieszkałaś przez te dwa lata?
- Pewnie, że tak. Nawet bardzo mi się podobało. Nowy Jork jest cudowny. Ale czułam się tam też bardzo samotna. Brakowało mi przyjaciół, rodziców, starych kątów. Wiem, że to głupie...
- Wcale nie.
- Chyba jeszcze nie dorosłam do takiej rozłąki z rodziną... Poza tym, żadna radość tak podbijać świat samemu.
- To prawda.
- Ty masz tam przynajmniej brata.
- Nie w samym Nowym Jorku, w New Jersey.
- Wiem, pamiętam. Ale to już blisko. Teraz masz go przy sobie. I swojego chrześniaka. Chyba już mocno wyrósł co?
- Jest nastolatkiem. To mnie tylko utwierdza w przekonaniu jak czas szybko pędzi.
- Kiedy go ostatnio widziałam, był słodkim dzieciakiem.
- Tak? To naprawdę musiałaś go wieki nie widzieć...
Roześmiali się, a kelner przyniósł im drugą butelkę wina. Zaczęło się ściemniać za oknami.
- Nie tęsknisz za Nowym Jorkiem?
Dziewczyna zamyśliła się i uśmiechnęła do wspomnień.
- Nie chciałam ci kiedyś wierzyć, kiedy mi mówiłeś jak bardzo to miasto wciąga. Aż przekonałam się na własnej skórze. Ale w tej chwili mieszkam w Warszawie. Co będzie kiedyś tego nie wiem. Nie czuję jeszcze potrzeby, żeby gdzieś osiąść i powiedzieć „To mój dom".
- Rozumiem cię doskonale. Ja też bardzo długo tego nie czułem.
Dziewczyna wiedziała, że nie może mu powiedzieć wszystkiego. Nowy Jork był jej wielką miłością, odkąd zaczął jej się kojarzyć właśnie z nim. I od siedmiu lat jej się tak kojarzy. Ale wtedy, jak wyjechała w dwa tysiące trzynastym roku, wyjechała nie tylko po to, żeby się uczyć w szkole tańca. W Nowym Jorku wydarzyło się coś jeszcze. Coś co też miało z nim związek, ale o czym on nie mógł się nigdy dowiedzieć.
- A co u ciebie, poza tym, że spełniasz swoje marzenia i mieszkasz w Nowym Jorku? – zagadnęła go, odwracając uwagę od siebie.
- Pracuję w teatrze, uczę też w szkole tańca, rozkręcam swoją firmę.
- Ooo, to moje gratulacje, żyjesz pełną parą.
- Robię tylko to co kocham.
- Tak jak zawsze. – uśmiechnęła się. - Firma też będzie miała coś wspólnego z tańcem jak sądzę?
Jego tajemnicze spojrzenie i uśmiech w kącikach ust mówiły same za siebie.
- Jeśli nie chcesz, to nie mów...
- Nie, dlaczego, to żadna tajemnica. Razem z przyjacielem, Maxem, poznałaś go zresztą, otwieramy własną szkołę tańca na Manhattanie. Mamy już najlepszych nauczycieli, piękny lokal i pierwszych chętnych.
Ania otworzyła oczy z zachwytu i zdumienia.
- A ty też będziesz uczył?
- Pewnie, że będę, ale sam nie dałbym rady. Mam poza tym jeszcze pracę w teatrze, z której też nie chcę rezygnować.
- Człowiek orkiestra, jak zawsze, takiego cię zapamiętałam.
- Lubię takie życie. Na wysokich obrotach.
- Wiem, między innymi dlatego właśnie kiedyś się w tobie zakochałam.
- Bo jestem pracoholikiem? – zaśmiał się.
- Hehe, tak bym tego nie nazwała, raczej dlatego że zawsze miałeś pasję i to nią się kierowałeś w swoich wyborach, działaniach.
- I jestem pracoholikiem...
- Może troszeczkę, ale raczej w pozytywnym niż negatywnym znaczeniu. Wyznaczasz sobie cele, dążysz do nich i wygrywasz.
- Na tym się skupiłem przez ostatnie sześć lat.
- Nieprawda, zawsze taki byłeś...
Kelner podszedł do nich i zapalił świeczki, chcąc zrobić odpowiedni nastrój. Na zewnątrz było już zupełnie ciemno. W środku zostały same pary, które przyszły tu na randki. I oni, nie będący wprawdzie na randce, ale czujący się tak, jakby ostatnio rozmawiali zaledwie wczoraj a nie przed czterema laty. Jakby ten czas w ogóle nie upłynął. I tylko każde z nich było już w innym momencie swojego życia niż wtedy.
- Teraz, mieszkając i pracując w Nowym Jorku, czuję, że jestem na swoim miejscu.
- W Polsce nigdy nie mogłeś rozwinąć skrzydeł.
- Polski rynek jest bardzo zamknięty. Jest tylko garstka osób, które miały szczęście naprawdę osiągnąć sukces. A w Stanach są niekończące się możliwości. Gdybym został w kraju, do tej pory grałbym tylko epizody, w filmach które tak naprawdę niczym się od siebie nie różnią. U nas łatwo kogoś zaszufladkować, wtedy taki aktor już kompletnie nie ma szans się rozwinąć. Wartościowe produkcje są spychane na margines. My mamy mnóstwo świetnych młodych aktorów, zdolnych twórców, ale oni nie mają gdzie rozwinąć skrzydeł. Tak jak ja, kiedy byłem młodym chłopakiem. Szkoda mi tych nieoszlifowanych talentów.
- To prawda. Trudno się z tobą nie zgodzić. Sama tego doświadczyłam. Grałam głównie jako mała dziewczynka, wciągnięta w ten świat siłą rzeczy, bo w domu byli rodzice aktorzy. A potem pokochałam taniec. I to on daje mi teraz najwięcej radości. Jako aktorka nigdy nie czułam się w Polsce doceniona. – podsumowała Ania.
- Stany są bardziej otwarte, tam łatwiej osiągnąć sukces. A ja lubię tę adrenalinę, kiedy rzucam się w wir pracy i powstaje z tego coś wartościowego. Kiedy mogę się spełniać w tym co kocham i przy okazji ludziom się to podoba.
Ania uśmiechnęła się, patrząc na błysk w jego oczach.
- To ekscytujące uczucie. Kiedy tak o tym opowiadasz, czuję się z tą moją Warszawą, jak bym pracowała na prowincji...
- Przesadzasz, tobie akurat się udało. Też robisz to co kochasz, tańczysz, śpiewasz, spełniasz się. Nie ma znaczenia w jakiej części globu to robisz, jeśli tylko masz na to szansę i możliwości. Ja nie mogłem w Polsce rozwinąć skrzydeł.
- Już wtedy jak zaczynaliśmy się spotykać, widać było jak ci to doskwierało. Jak bardzo chcesz się stamtąd wyrwać. Czekałeś tylko na okazję, impuls.
Dziewczyna pomyślała sobie, że może dobrze wyszło, że wtedy się rozstali, że pewne okoliczności zdecydowały o tym, że nie mogli być wtedy razem. Może właśnie dzięki temu on dziś osiąga taki sukces, może przy niej nigdy by mu się to nie udało. Ona by go hamowała, była jeszcze dzieciakiem, który bał się wyjechać daleko od rodziców. A on sam by nie wyjechał, za bardzo ją kochał, żeby ją wtedy zostawić i ruszać na podbój świata. Tym bardziej po tym co ją wtedy spotkało. Teraz po sześciu latach mogła tylko podziwiać jak bardzo się rozwinął przez ten czas i widziała, że było warto puścić go wolno... Boże, jak strasznie go wtedy kochała... A teraz, co czuje do niego teraz?
- Znów się zamyśliłaś, strasznie jesteś dziś roztargniona... Może jesteś już zmęczona i chcesz wracać?
- Nie, już dawno się tak dobrze nie czułam. Świetnie tak powspominać, usłyszeć co się przez lata u ciebie zmieniło. Mogłabym tak siedzieć do rana...
- To dziwne, ale ja też. I kto by pomyślał, że będziemy siedzieć w Malezji i opowiadać sobie nawzajem o swoim życiu...
- Prawda? Gdyby mi ktoś o tym powiedział miesiąc temu, wyśmiałabym go.
- Jak już tak rozmawiamy, mogę ci się przyznać, a w sumie to pochwalić - tak wiem, że dużo się chwalę, ale przy tobie mógłbym opowiadać o wszystkim godzinami, żeby nadrobić ten stracony czas...
- No mów, umieram z ciekawości! Co jeszcze się u ciebie wydarzyło? Jakaś żona do kompletu do tego szczęścia i dziecko w drodze? – cały wieczór chciała o to zapytać, ale aż drżała na myśl o jego ewentualnej odpowiedzi. Ciekawość jednak w końcu wygrała.
- Nie, na to nie miałem czasu. – roześmiał się. – Zresztą, która by ze mną wytrzymała i z moim trybem życia. Chodzi oczywiście o sprawy zawodowe. Oprócz tego, że pracuję w teatrze i rozkręcam szkołę tańca, za chwilę mam zagrać w dobrym hollywoodzkim filmie, w znakomitej obsadzie, wśród samych gwiazd. I nie będzie to rola drugoplanowa. Wręcz przeciwnie. Ale nic więcej nie mogę powiedzieć, zobowiązuje mnie do tego kontrakt.
- Grzesiek, gratulacje! Naprawdę szalejesz, Nowy Jork ci służy. Nawet nie wiesz, jak się cieszę. – teraz to ona dotknęła spontanicznie jego dłoni, ale szybko cofnęła rękę.
- To tylko wynik mojego uporu, no i oczywiście ciężkiej pracy, ale bardzo ci dziękuję, to dla mnie wiele znaczy, że mam twoje wsparcie.
- Daj spokój, dopiero co się pojawiłam, przez ostatnie lata nawet nie mieliśmy ze sobą kontaktu, wszystko zawdzięczasz sobie i tym którzy przez te lata przy tobie byli.
- Mój brat wiele dla mnie zrobił, drugie tyle zawdzięczam Maxowi, bez nich i bez kilkorga innych przyjaciół nie byłbym tu, gdzie teraz jestem.
Dziewczyna poczuła jak bardzo nie jest już w jego świecie. Jak wiele się wydarzyło, ile ją ominęło, ile się zmieniło u niego, kiedy ona żyła swoim życiem. Już nawet nie jest w gronie jego bliskich przyjaciół, baaa, nawet znajomych, nie było jej przy nim, gdy budował swoje sukcesy, a teraz nagle zrobiło jej się żal, że sama z niego zrezygnowała. Tak strasznie zawsze podziwiała i szanowała tego człowieka. A potem pojawiła się miłość. Nie poznawała sama siebie, co ona właściwie teraz do niego czuła? Bo na pewno nie był jej obojętny.
- Nie boisz się? – zapytała - Amerykański przemysł rozrywkowy żyje skandalami, a ty zawsze chroniłeś swoją prywatność, nie boisz się, że ktoś nagle będzie chciał wchodzić z butami w twoje życie?
- Będę dalej chronił życie prywatne tak jak do tej pory. Poza tym, to już tak dodam w sekrecie, nie bardzo jest co chronić. Mówiłem ci, że żyję głownie pracą.
- A jak twoja mama zareagowała na to, że wyjeżdżasz na stałe? Byłeś z nią zawsze mocno związany, nie odwodziła cię od tego pomysłu?
- Nie, miałem i mam jej pełne wsparcie. Nie zostawiłem jej też samej, ma siostrę, która przeprowadziła się niedawno bliżej niej, ma przyjaciółki, nie jest samotna.
- Nie miałbyś nic przeciwko gdybym ja też ją odwiedziła po powrocie do Polski?
- No co ty, nawet nie wiesz jak wielką jej tym sprawisz przyjemność, zawsze cię uwielbiała.
- No właśnie, uwielbiała, jak byliśmy razem, a potem po rozstaniu... Nie wiem czy po prostu nie ma do mnie jakiegoś żalu?
- Możesz być spokojna, nigdy nie miała i teraz też nie ma. Zresztą, przecież jej nie opowiadałem o szczegółach, jesteśmy dorosłymi ludźmi. Ona też i rozumie więcej niż komuś się może wydawać. Sama przechodziła niejedno w życiu. Nie przypuszczałem, że będzie ci się chciało jechać specjalnie do niej na drugi koniec Polski. Ale jeśli tak, to będę ci bardzo wdzięczny i cieszę się, że sama z siebie o niej pomyślałaś.
- Bardzo ją lubiłam więc cała przyjemność po mojej stronie.
- I tak ci dziękuję.
Ścisnęli się za ręce, tym razem obopólnie, trzymając się tak przez chwilę. Wino się skończyło, było już po pierwszej w nocy, zaraz mieli zamykać lokal, który był otwarty tylko do pierwszej trzydzieści.
- Wygląda na to, że musimy się zbierać, wezwać taksówkę czy wolisz spacer?
- Jest ciepło, mamy blisko, może się przejdziemy?
- Jak sobie życzysz.
Odsunął jej krzesło, gdy wstawali i pomógł założyć lekki sweterek. Jego szarmanckość naprawdę zawsze ją zachwycała.
Idąc w stronę hotelu, mężczyzna znów użyczył ramienia dawnej partnerce, za co ta była mu wdzięczna, gdyż o ile wypite wino nie było odczuwalne, gdy siedziała, o tyle zaczęło jej się dawać we znaki, kiedy wstała.
- Przepraszam, że wtedy cztery lata temu tak wyjechałam bez słowa. Że w ogóle wyszłam od ciebie bez pożegnania, po tej wspólnej nocy, kiedy się kochaliśmy, po prostu zwiałam. I to drugi raz w historii naszej znajomości... A ty musiałeś się poczuć strasznie... Nie wiem, dlaczego tak postąpiłam...
- Daj spokój, było minęło, ja też wtedy nie zachowałem się dobrze. Zamiast z tobą o tym porozmawiać, powiedzieć co czuję, zapytać co ty czujesz, od razu zgodziłem się uznać to za mało znaczący incydent. Pozwoliłem, żeby każde z nas poszło w swoją stronę. Jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby ta noc nic dla mnie nie znaczyła.
- A znaczyła?
Zatrzymał się i spojrzał na nią. W jego oczach można było dostrzec głęboki smutek. Dotknął jej ramienia i cofnął dłoń.
- Wiesz dobrze, że tak. Mimo że od naszego rozstania minęły wtedy aż dwa lata, ja nigdy nie przestałem cię kochać. Ale nie chciałem żebyś poczuła się do czegoś zobowiązana. Skoro wyszłaś, zanim się obudziłem, uznałem, że chcesz zostawić to jako przyjacielski seks, który nie będzie miał ciągu dalszego.
Dziewczyna westchnęła.
- Tym bardziej że już raz kiedyś tak zrobiłam.
- Tamto to było co innego. Chodziło ci o przyjaciółkę. Miałaś wyrzuty sumienia, że ją zdradziłaś. Ale wtedy nie było już niczego co mogło nam stać na przeszkodzie, a mimo to znów uciekłaś.
- Masz rację, nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu. Uciekłam. Nie umiałam inaczej Grzegorz... To co się stało we Włoszech zniszczyło mnie. Nie potrafiłam już normalnie żyć i nawiązywać zdrowych relacji. Dlatego wtedy, po tamtych wydarzeniach w Neapolu z tobą zerwałam. Zniszczyłabym ci życie gdybym z tobą została. Zamiast być tu, gdzie teraz jesteś, jeździłbyś ze mną po kolejnych psychologach i psychiatrach. Musiałam sobie poradzić z tym sama.
- A może ja właśnie chciałem z tobą jeździć do psychologów, terapeutów, trzymać cię za rękę, pomóc przeprowadzić przez to wszystko...
- Przepraszam, musiałam tak zrobić, nie mogłam inaczej. Nie nadawałam się wtedy do budowania związku. Oni mnie zniszczyli. Na wiele lat. Mam całe lata wyjęte z życia, tak naprawdę dopiero dwa lata temu po powrocie z Nowego Jorku zaczęłam normalnie żyć. Nikt poza moimi rodzicami i Julką nie wie, że poza nauką w szkole tańca intensywnie się tam leczyłam przez ten czas. Chodziłam na terapię, żeby nauczyć się znów normalnie żyć. I musiałam to zrobić sama. Nie miałam prawa ciebie w to wciągać.
- Aniu...
- Proszę, nic nie mów. Nie wiem, czy to była dobra decyzja czy zła. Wiem, że mogłeś być przy mnie, wiem że byś mnie wspierał całym sercem, że tak mocno mnie kochałeś... Ale właśnie dlatego nie chciałam żebyś razem ze mną cierpiał. Proszę, zrozum...
Mężczyzna nic nie powiedział tylko mocno ją przytulił. Tu, gdzie stali, na środku ulicy w Kuala Lumpur. Los, może z odrobiną czyjejś pomocy, właśnie tutaj ich ponownie ze sobą zetknął i to nie mógł być tylko przypadek.
- Nigdy nie mieliśmy okazji porozmawiać o tym co dokładnie zdarzyło się we Włoszech te sześć lat temu... Poza porwaniem rzecz jasna. Z oczywistych przyczyn wtedy nie byłaś gotowa, żeby o tym mówić. Jeśli jednak teraz chcesz, to pamiętaj, że ja tu jestem.
Anna nadal wtulona w niego, wdychając zapach jego koszuli, oderwawszy się na chwilę z tego bezpiecznego uścisku i spojrzawszy mu w oczy, poczuła, że to jest ten moment, kiedy wreszcie może być z nim szczera. No może prawie szczera... Ale chce mu opowiedzieć o tamtych wakacjach i o tym, co się stało po jej wyjeździe do ciotki do Neapolu. Na wakacjach które miały być jak z bajki, a które zniszczyły jej życie.
- Nigdy sobie nie wybaczę, że pojechałaś tam wtedy beze mnie, że ja pojechałem kręcić film w Stanach a Ty zostałaś tam sama...
- Grzesiek co ty mówisz, to miał być przecież nasz siostrzany wyjazd, nawet jak by nie twoje obowiązki w Nowym Jorku to i tak my byśmy tam pojechały, bo chodziło o sprawy rodzinne. Nie ochroniłbyś mnie, nic nie było w stanie mnie uchronić przed czymś co było z góry zaplanowane...
- Chodź – pociągnął ją w stronę hotelu, bo dotarli już na miejsce. – Położysz się spać, a jutro mi wszystko opowiesz. Większość już znam z opowieści twoich rodziców, ale z twojej perspektywy wyglądało to zapewne jeszcze inaczej.
- Nie chcę iść spać. I tak nie zasnę. – Ania gwałtownie się sprzeciwiła i poczuła, że przez ostatnich kilka minut zupełnie wytrzeźwiała. Wzięła Grzegorza za ręce i ścisnęła je, stojąc naprzeciwko niego i patrząc mu w oczy. – Przerobiłam już wszystko na terapii, ale chcę teraz z tobą o tym porozmawiać. Zasługujesz na to. Tyle lat cię zbywałam i dowiadywałeś się o wszystkim co mnie spotkało od osób trzecich. Skrzywdziłam cię. Chcę usiąść teraz z tobą i o wszystkim ci opowiedzieć. A potem zamknąć w cholerę ten rozdział i nigdy do tego nie wracać.
Mężczyzna popatrzył na nią z taką czułością i troską, z jaką patrzył na nią zawsze przed laty.
- Będzie tak jak chcesz. Pamiętaj, że jesteś przy mnie bezpieczna, minęło wiele lat, jesteś daleko od tego wszystkiego i to jest już tylko koszmarnym wspomnieniem.
Grzegorz objął i przytulił znów dawną dziewczynę, całując ją czule w skroń, po czym weszli do środka i zniknęli w hotelowym korytarzu.
CZYTASZ
Tylko mi zaufaj
RomanceAnna jako dwudziestolatka została porwana podczas swoich wymarzonych wakacji w Neapolu. Po latach dziewczyna przypadkiem spotyka swojego dawnego wybawcę, prywatnego detektywa który siedem lat wcześniej uwolnił ją z rąk przestępców. Młodzi ludzie na...