Ten sam dzień
Po wizycie na policji, całą trójką, wraz z Sylwią, wrócili do mieszkania Alexa.
- Kiedy to się wreszcie skończy... - zastanawiała się na głos Sylwia, zasępiona i kompletnie zrezygnowana. - Ten wariat wyśledził Anię u mnie w domu, przyszedł tam nad ranem, gdy wszyscy spali, niczego się już nie boi, za chwilę pewnie i tutaj u was zaczną pojawiać się listy... - zaczęła nerwowo chodzić po salonie - Kto to do diabła jest?... – uderzyła rękami w stół w geście bezradności.
Alexander siedział na kanapie podpierając głowę ręką.
- Jeszcze dziś na wieczór muszę wyjechać do Victorville. - oznajmij nieoczekiwanie dla wszystkich.
Obydwie kobiety spojrzały na niego jednocześnie, zaskoczone.
- Czy zostałabyś na tych kilka dni tutaj u mnie, z Anią? - to pytanie Alex skierował do Sylwii.
Ania była bardzo zdziwiona, bo nic jej wcześniej nie mówił, nie uprzedzał, że będzie musiał wyjechać. Jeszcze parę godzin wcześniej leżeli razem w łóżku i nawet słowem o tym nie wspomniał.
- Ale jak to? Tak nagle jedziesz?
- Tak, muszę. To tylko kilka dni, wypadło mi coś bardzo ważnego, a wolałbym żebyś została jednak tutaj, gdzie jesteś najbezpieczniejsza. - popatrzył jej w oczy z zatroskaniem wypisanym na twarzy.
- Spokojnie, pewnie że z nią zostanę - zapewniła Sylwia.
- Nie - Ania jednak zaprotestowała, kiedy ochłonęła po pierwszym szoku. - Nie, Ty masz dom, rodzinę, córkę, jesteś w ciąży, nie będziesz jeszcze i mnie pilnowała. Przy okazji narażając siebie. Skoro Alex musi wyjechać to poproszę Julkę, żeby mi dotrzymała towarzystwa.
- Sylwia, jesteś w ciąży? Moje gratulacje - Alex wstał i wyciągnął rękę do koleżanki - Nic się nie chwaliłaś, bardzo się cieszę.
- Mało osób jeszcze wie. Ale dziękuję bardzo. - uśmiechnęła się do niego a potem serdecznie się uścisnęli.
- Nie będzie to dla Julki problem? - Alex szybko wrócił do głównego tematu. – Wrócę w niedzielę na wieczór.
- Na pewno nie będzie. Sama się oferowała, że może mi dotrzymywać towarzystwa, gdyby ciebie nie było. Poza tym, Adam wyjechał teraz w delegację, więc tym bardziej nie będzie się nudziła sama w domu.
- Wyjeżdżam jeszcze dziś na wieczór...
- Ok... - Ania nie dała tego po sobie poznać, ale było jej smutno, że Alex tak nagle musiał wyjechać i nawet nic jej wcześniej o tym nie wspomniał. Rozumiała jednak, że taką ma pracę i że niektóre rzeczy po prostu wypadają nagle.
- Możesz też zaprosić Magdę, czy jakąś koleżankę z pracy, żeby czas szybciej ci zleciał i nawet się nie obejrzysz, kiedy będę z powrotem - mówiąc to, Alex przytulił Anię i pocałował w czoło.
- Nie martw się o mnie, przez cztery dni nie zginę.
Ania przytulona do niego, spojrzała mu w oczy i wiedziała, że może mu zaufać. Patrzyli teraz tylko na siebie a między nimi tworzyło się porozumienie, którego nikt z boku nie musiał rozumieć.
- Poza tym całe życie jeszcze przed nami - uśmiechnął się do niej Alexander.
- Życie, wieczność, z tobą wszystko...
Sylwia popatrzyła tak na nich z boku i nie mogła się nadziwić temu co widziała.
- Cieszę się, że wam się układa – wyznała, niemal ze wzruszeniem w głosie. - przez chwilę się bałam, że ten happy end już nigdy nie nastąpi...
- Szczęściu czasami trzeba pomóc - zauważył Alex. - Dziękuję, że mnie zmobilizowałaś do wyznania Ani prawdy - mężczyzna spojrzał z wdzięcznością na Sylwię, a później na wtuloną w niego Annę. - Wszystko co jest mi potrzebne do życia, mam teraz w swoich ramionach.
***
Kiedy żegnali się wieczorem, Ania z trudem wypuściła ukochanego z ramion. On też nie chciał jej opuszczać. Wiedział jednak, że musi. Trzymając się w objęciach, wiedzieli, że niedługo to wszystko się skończy. Że będą mogli zacząć normalne życie, wspólne życie. Bez strachu i bez oglądania się na przeszłość.
- Chciałbym żebyś się do mnie wprowadziła. Tak na stałe - szepnął patrząc w jej duże brązowe oczy. - Marzę o tym żebyś już zawsze była przy mnie...
- Alex... Ja też o tym marzę. Będę tu na Ciebie czekała. I nigdzie już nie odejdę...
Pocałowali się gorąco, jakby od tej jednej chwili zależało ich życie. Nie mogli się od siebie oderwać.
- Jedź bezpiecznie - powiedziała Ania, robiąc to jako pierwsza. - Zrób co musisz i wracaj szybko.
Mężczyzna pocałował ją jeszcze raz i wyszedł z mieszkania.
Drzwi się zatrzasnęły, a Ania oparła się o nie plecami i zsunęła się na podłogę. Była szczęśliwa. I martwiła się jednocześnie.
Alex wcale nie pojechał jednak do Victorville. Musiał okłamać Anię. Od pewnego czasu na zmianę z Jasonem prowadzili dyskretną obserwację jej znajomych, wszystkich z jej najbliższego otoczenia, z pracy i poza nią. Z racji delikatności całej sprawy, Ania nie mogła się o tym dowiedzieć, bo na tym etapie nie wiadomo było już, komu może zaufać a komu nie. Nie chcieli, żeby przez przypadek powiedziała o tym tej niewłaściwej osobie. Musieli działać w największej konspiracji.
- Powiedziałeś jej, że jak wyjedziesz może sobie zaprosić koleżanki i tak dalej? - dociekał Jason.
- Tak, chcę, żeby się rozeszło, że mnie nie będzie, że Ania zostaje bez opieki. Mimo tego, że listy nadal przychodzą do Sylwii, jestem pewien, że on już wie, że Ania jest tutaj. Obserwuje każdy jej krok. Chce nas zmylić. Dlatego musimy być sprytniejsi, musimy być niewidzialni... Chcę, żeby on poczuł się pewnie i żeby spróbował zaatakować.
- A wtedy my go schwytamy.
- Taki mam plan.
- Twoje podejrzenia się nie zmieniły?
- Mam parę podejrzanych osób, tych o których rozmawialiśmy. Nikt nie dołączył, póki co, do tego grona. - Alex westchnął, jakby dźwigał na barkach największy ciężar świata. - Żaden z nich nie wykonał jeszcze żadnego podejrzanego ruchu, niczego co mogłoby potwierdzić moje obawy... Więc to nadal tylko moje domysły. Obserwujemy i czekamy dalej. Sprawdziłem sam każdego tyle ile dałem radę w tak krótkim czasie.
- Do piątego pokolenia wstecz? – zażartował przyjaciel.
Alex tylko popatrzył z dezaprobatą i wyjaśnił:
- Ostatnie kilka lat życia każdego z nich. To, do czego nie udało mi się dotrzeć, sprawdzi mój przyjaciel z policji. Kazałem mu dzwonić nawet w środku nocy jak się dogrzebie do czegoś podejrzanego.
Jason pokiwał głową.
- Jeździmy za tymi ludźmi codziennie na zmianę, śledzimy, obserwujemy, a mam wrażenie, że stoimy w miejscu. – wkurzał się Alexander - Facet pod naszym nosem zostawia te kartki a my nawet nie widzimy jak i kiedy! Jest o krok przed nami... Za chwilę pomyślę, że to robota jakiegoś wampira... Sam już nie wiem, może mam jakąś paranoję... - mężczyzna przetarł dłonią oczy.
- Nie wyczułem zapachu wampirów na listach ani pod mieszkaniem Ani. To robota śmiertelnika Alex.
- Sam nie wiem, co w tej sytuacji gorsze...
Ok, to do roboty, - uderzył otwartymi dłońmi w uda - pora to wszystko skończyć. Dziś dzielimy się tak, że ja obserwuję z ukrycia swoje mieszkanie, a ty dom Sylwii.
Jason potwierdził tylko skinieniem głowy.

CZYTASZ
Tylko mi zaufaj
RomansaAnna jako dwudziestolatka została porwana podczas swoich wymarzonych wakacji w Neapolu. Po latach dziewczyna przypadkiem spotyka swojego dawnego wybawcę, prywatnego detektywa który siedem lat wcześniej uwolnił ją z rąk przestępców. Młodzi ludzie na...