Rozdział 38

13 0 0
                                    

Wtorek, 18 września 2018 r.

- Badania wykazały, że ta krew na nożu, należała do kota... To nie była ludzka krew – powiedziała z rezygnacją Anna, siedząc właśnie przy kuchennym stole w mieszkaniu Julki i Adama, z łokciami opartymi o blat i głową wspartą na dłoniach. – To jest obrzydliwe... No wiadomo, cieszę się, że nie jest ludzka, ale jednak... ten facet to kompletny świr...

Julka podeszła do niej i położyła jej rękę na ramieniu. Nic nie musiała mówić.

Ania nakryła swoją dłonią jej dłoń, ten drobny gest bliskości i wsparcia wystarczył, żeby poczuła się nieco lepiej. Julka przyjechała dziś po nią, żeby zabrać ją do siebie, bo Alexa miało cały dzień nie być w domu. Adam też był w pracy, mogły więc porozmawiać na osobności. Julce zależało, żeby ta rozmowa odbyła się u niej w domu.

- No dobrze, - zaczęła Ania – to co mi chciałaś powiedzieć?

Julka długo zbierała się w sobie, nie wiedząc jak zacząć. Mięła w ręku kawałek serwetki, a wzrok miała utkwiony gdzieś ponad ramieniem Ani. Jej twarz była nieprzenikniona. Ania siedziała i czekała aż przyjaciółka coś powie, a w głowie zaczęło jej bębnić od głośnego tykania zegara, które w tak potężnej ciszy rozrosło się do dźwięków kanonady.

- No powiedz coś, Julka!

Dziewczyna nagle jakby się obudziła.

- Dobrze, muszę to z siebie wykrztusić, choć na pewno będziesz na mnie zła. Ale chodzi mi tylko o twoje dobro...

Ania patrzyła na nią nadal pytająco.

- Rozmawialiśmy o tym dużo z Adamem i uważamy, że nie jesteś bezpieczna z Alexem...

W ciszy, która potem nastąpiła, można by było kroić nożem powietrze, tak gęste się momentalnie zrobiło.

- Już nie chodzi tylko o ten tajemniczy zastrzyk z dziwną substancją, ale jeszcze o parę innych rzeczy. – kontynuowała Julia. - Kiedy powtórzyłam Adamowi to co mi powiedziałaś dwa dni temu przez telefon...

- Wygadałaś wszystko Adamowi?

- Martwimy się o ciebie, sama przyznasz, że sytuacja już dawno wymknęła się spod kontroli... - usprawiedliwiła się Julka po czym mówiła dalej – Kiedy powiedziałam mu o tym, zaczęliśmy wspólnie analizować zachowanie Alexa... Aniu wysłuchaj mnie do końca – poprosiła widząc minę przyjaciółki i jej bojowy wyraz twarzy.

Ania wstała od stołu i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju.

- Co wam w ogóle przychodzi do głowy? – zapytała z desperacją w głosie po czym opadła ciężko na kanapę. – Nie macie gdzie szukać winnego?

Julka poszła za nią i usiadła obok niej.

- To nie tak. – powiedziała. – Chodzi nam tylko o kolejność zdarzeń. Pamiętasz, pierwszy list dostałaś jeszcze zanim wyjechałaś na nasz ślub do Warszawy. Kiedy byłaś w Polsce z Alexem, nic nie przyszło. Ale zdążyliście wrócić i już pojawił się następny. W pustym korytarzu, bezszelestnie... a zaraz za listem pojawił się Alex... Trzeci list, a raczej przesyłka, przyszła, gdy byliśmy na spotkaniu z Magdą. Alex wtedy musiał wyjść wcześniej, miał podobno coś do załatwienia... Kiedy wróciłaś do domu, na progu była już paczka. A gdy do niego zadzwoniłaś zaraz pojawił się u ciebie, jakby tylko na to czekał...

Ania przez moment kompletnie oniemiała, by za chwilę odzyskać głos.

- Nie pojawił się od razu, tylko za pół godziny, a przyjechał, bo się o mnie martwił! Pędził na złamanie karku, żeby jak najszybciej do mnie dotrzeć. – Ania wstała, bo nie mogła spokojnie siedzieć obok przyjaciółki, słuchając tych bredni. - Cała ta reszta to były zwykłe zbiegi okoliczności! Julka, jak możesz? Jak możesz to łączyć z jego osobą w ten sposób?

Tylko mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz