Rozdział 52

2 0 0
                                    

TRZY DNI PÓŹNIEJ



Niedziela, 30 września 2018 r.



Alex siedział zamyślony na przydrożnej ławeczce i trzymał w dłoni wspólne zdjęcie z Anią. Starą fotografię sprzed siedmiu laty, którą wyjął przed wyjazdem z akt jej śledztwa. Przechowywał ją jak cenny skarb przez tyle lat, zaglądając czasami do tych dokumentów, kiedy siedział sam w biurze nocami. Wspominał wtedy okoliczności zrobienia tego zdjęcia i wszystkie tamte wydarzenia. I choć na wiele lat musiał wyrzucić Anię z myśli, bo z serca nie zniknęła nigdy, to wyrzucić tej fotografii nie był w stanie.

Patrzył teraz z czułością na zdjęcie, które zrobiła im kiedyś Sylwia. Pamiętał ten wspólny spacer, pamiętał każde słowo... I nie tylko dlatego, że był wampirem i miał doskonałą pamięć. Na tym wspólnym spacerze, w dwa tysiące dwunastym roku, kiedy Ania odwiedziła ciotkę ten jedyny raz po swoim porwaniu, wyznała coś Alexowi, coś, co utkwiło mu w pamięci na te wszystkie kolejne lata. Nie powiedziała wprost, że się zakochała, ale on potrafił już wyczuć takie rzeczy...

Alex zamknął oczy i sięgnął pamięcią wstecz. Zobaczył ją sześć lat młodszą, jak stoi obok niego i niby od niechcenia, niby przypadkiem w rozmowie, mówi - Jesteś dla mnie kimś ważnym, kimś bardzo wyjątkowym. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tu teraz - Potem bierze go za rękę a on czuje to samo ciepło, które czuł za każdym razem, kiedy go dotykała. Kiedy patrzyła mu w oczy, kiedy się do niego uśmiechała. Alex wiedział, że chciała od niego usłyszeć to samo. To było widać w jej oczach, w jej zachowaniu, w sposobie w jakim ukradkiem go dotykała, kiedy siedzieli u niego na tarasie patrząc w gwiazdy i rozmawiając całymi nocami... A on zdawał sobie sprawę, że również się wtedy w niej zakochał. I ten fakt, oraz to, że nie mógł jej o tym powiedzieć, to było boleśniejsze niż kiedykolwiek mógłby przypuszczać.

Zawsze sobie obiecywał, że będzie trzymał się z daleka od śmiertelniczek, Jason również mu powtarzał, żeby szybko ucinał każdą znajomość, żeby tylko nie zaczął się w żadnej śmiertelniczce zakochiwać. I on owszem, przeżywał różne przygody, ale jego serce było od tego odcięte, nigdy się nie angażował i był zimny jak lód.

Aż do dnia, w którym poznał Anię.

Jej jedynej udało się roztopić ten lód, choć nic szczególnego nie zrobiła. Ona rozmroziła jego serce, ujęła go za nie i ogrzewała swoim ciepłem za każdym razem, kiedy była obok.

A w tamte wakacje tych okazji było aż nadto.

I on musiał to uciąć w porę, zanim ona zdążyłaby się mocniej zaangażować.

Popatrzył znów na zdjęcie i znów przed oczami ujrzał kadry sprzed lat. Uśmiechniętą dziewczynę, która swoim uśmiechem zarażała wszystkich wokół, która po tym wszystkim co ją spotkało tylko w jego obecności potrafiła się tak śmiać, która tylko jego obdarowywała tym uśmiechem. I która po swoim wyznaniu splotła palce z jego palcami, a drugą dłoń położyła mu na piersi. Przytulił ją wtedy i powiedział, że ona też jest wyjątkowa. I ma nadzieję, że spotka w swoim życiu samych dobrych ludzi, kiedy już wróci do Warszawy...

Tak bardzo chciał wierzyć, że jej tym nie zranił... Ale nic więcej nie mógł jej wtedy powiedzieć. Chociaż już wtedy ją kochał.

Po tych wszystkich rozmowach przez całe wakacje i wspólnie spędzonym czasie, nawet nie zauważył, kiedy sam zaczął się angażować w coś co było dla niego zakazane.

A potem ona wyjechała.

I musiał o niej zapomnieć.

Musiał z wielu powodów.

Tylko mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz