Rozdział 34

4 0 0
                                    

Niedziela, 9 września 2018 r.

Następnego dnia, wieczorną porą, Ania siedziała wraz z Magdą na balkonie u tej pierwszej, w bujanych fotelach, popijając piwo.

- To mówisz, że to już drugi taki list?

- Tak, ale tamten pierwszy był dawno, jeszcze przed moim wyjazdem do Warszawy na ślub Julki. Zdążyłam już o nim nawet zapomnieć aż tu nagle wczoraj... - Ania aż się wzdrygnęła – Serio, zmroziło mnie jak znów to zobaczyłam. I jeszcze potem przyszedł Alex, a ja taka w panice... Aż mi było później przed nim wstyd.

- Dobrze, że się wtedy napatoczył. Ma chłopak intuicję.

- Jakby nie on, to pewnie zaraz dzwoniłabym spanikowana do Julki. A ona dopiero co wróciła ze swojej podróży poślubnej... – Ania potrząsnęła głową – Nie, nie mogę zachowywać się jak wariatka tylko dlatego że ktoś sobie robi głupie żarty. Przesadziłam naprawdę z tą reakcją. Nic się w końcu takiego nie stało.

- Ale nie domyślasz się nawet kto może za tym wszystkim stać? Jakaś sytuacja w pracy, jakiś wkurzony koleś, któremu nadepnęłaś na odcisk jako dziennikarka? Pamiętasz moją sytuację z Donaldsonem? I tym facetem, który chciał go naśladować? On też wysyłał mi groźby.

- Ale on nawet nie ukrywał, że za tym stoi, poza tym ty faktycznie dostawałaś groźby, ja nie dostaję nic z czym mogłabym chociażby pójść na policję. No bo co to takiego, kawałek kartki, równie dobrze komuś mogła upaść przypadkiem. Gdyby nie znajomości Alexa, nikt by nie zbadał tych dwóch listów.

- Ale ty wiesz, że tak nie było.

- Wiem, bo zarówno wtedy jak i teraz, znalezienie koperty poprzedzał dzwonek do drzwi. Wiem, że to było skierowane do mnie. Ale za nic nie wiem od kogo ani w jakim celu...

Magda z głośnym świstem wypuściła powietrze po czym wzięła większy łyk piwa.

- Strasznie to dziwne. Też nie wiem co mam o tym myśleć.

- To może już nie myślmy, tylko zmieńmy temat. – zaproponowała przyjaciółka. – jak się rozwija twoja znajomość z sympatycznym Włochem? – Ania zapytawszy o to, zauważyła, że Magda się rumieni. - Nic o nim nie wiem, zdradź chociaż jego imię!

- Gianni. Nazywa się Gianni Caruso.

Twarz Ani przeszył przebłysk zdumienia.

- A to nie jest ten Caruso od tej sieci kawiarni, Caruso Café?

- Ten sam. Wspominałam ci, że Gianni ma sieć kawiarni w LA i dlatego tak często tu bywa.

- Hoho, no to na bogato, ale proszę powiedz, że nie ma sześćdziesięciu lat?...

Magda posłała jej mordercze spojrzenie, a Ania śmiała się już w głos.

- Nie, ma trzydzieści osiem.

- Uff, no to wymarzona partia dla ciebie. Kawę też lubisz.

Dziewczyna nabijała się z przyjaciółki, ale obie wiedziały, że jedna drugiej dobrze życzy.

- Ale przedstawisz mi go, jak już nadejdzie odpowiedni moment?

- Jasne, przyjechał niedawno z Włoch, więc możemy się umówić na jakiś wspólny wypad.

- Nie mogę się doczekać. – to mówiąc Ania pociągnęła łyk piwa i zaciągnęła się ciepłym, letnim powietrzem.

- Twarda babka z ciebie.

Ania spojrzała zdumiona na przyjaciółkę słysząc te słowa.

- Co? – roześmiała się.

- Przeszłaś tak wiele, a teraz nawet taki głupi żart nie wyprowadza cię z równowagi.

Tylko mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz