Rozdział 41

4 0 0
                                    

Czwartek, 20 września 2018 r.



Zaraz następnego dnia po tamtej wieczornej rozmowie z ciotką, Alexander zadzwonił do Ani. Poprosił ją o spotkanie. Powiedział, że jest dla niego najważniejsza na świecie i zrobi wszystko, by się od niego nie odwróciła, by mu nadal ufała. Odpowie na każde jej pytanie.

Umówili się na czwartkowy wieczór. Alex zapytał, czy wolałaby się spotkać na mieście, jeśli nie czuje się przy nim bezpiecznie, ale ona zaprzeczyła. Chciała spotkać się u niego, tam, gdzie przeprowadzali większość swoich poważnych rozmów. 

Nie potrzebowała nigdy zapewnień ciotki, do tego by wiedzieć, że Alex jej nie skrzywdzi. To jedno sama czuła, nie zwątpiła w niego. Nie mogła jedynie dłużej żyć otoczona tyloma tajemnicami z jego strony. To ich od siebie oddalało, nie przybliżało.

Kiedy przed dziewiętnastą wychodziła z domu, Sylwia powiedziała jej jeszcze, że cokolwiek usłyszy, niech pamięta o tym jakiego Alexa zna teraz. I że to jest prawdziwy Alex.

Nie skomentowała tej dziwnej uwagi, w ogóle dziwnie się czuła z tym, że jej ciotka wie więcej o mężczyźnie którego ona kocha, niż ona sama. Nie przeszkadzało jej to, co tam między nimi było jedenaście lat temu, ale teraz wolałaby, żeby Alex nie zamykał się przed nią, skoro przed jej ciotką nie miał oporów, żeby się otworzyć. A przecież nie łączyło go z nią uczucie.

Może to właśnie jest ten powód... – pomyślała dziewczyna, wjeżdżając już windą na ostatnie piętro apartamentowca przy S Figueroa Street. – Skoro nic do niej nie czuł, to nie miał też nic do stracenia. Sama wiedziała, że najtrudniej jest się otworzyć przed tymi, na którym nam zależy... Jakie mogą być konsekwencje takiego przypływu szczerości, przekonała się na własnej skórze ponad osiem miesięcy temu.

Postanowiła wobec tego, że będzie dla Alexa wyrozumiała, cokolwiek dziś od niego usłyszy.

Drzwi windy otworzyły się bezszelestnie i Ania ruszyła korytarzem do jedynego apartamentu na tym piętrze.

Zapukała, odczekała chwilę i kiedy na progu ujrzała Alexa, całe jej napięcie gdzieś zniknęło.

Młodzi ludzie popatrzyli na siebie chwilę w milczeniu, po czym bez słowa się przytulili.

- Przepraszam – powiedziała Ania, która przylgnęła do niego z całej siły, jakby cały świat poza nim przestał nagle istnieć.

- Ty? Ty nie masz za co... - Alex wtulił twarz w jej włosy i napawał się jej zapachem – miałaś prawo pomyśleć sobie straszne rzeczy, po tym co widziałaś i co usłyszałaś... Nie powinienem był dopuścić żebyś zobaczyła to wszystko, nie porozmawiawszy najpierw o tym z tobą – oderwał się od niej i popatrzył jej w oczy. – Kocham cię Aniu... - wyszeptał. – Wyobrażałem sobie to wyznanie, odkąd pierwszy raz to poczułem... I zawsze było ono w bardziej romantycznych okolicznościach... A teraz... Nie chcę stracić żadnej kolejnej chwili, w której nie będziesz tego wiedziała.

Ania czuła, jak wzruszenie ściska ją za serce i topi w nim wszystko, co tylko oddalało ją od Alexa przez ostatni czas. Wzięła jego twarz w swoje dłonie i pocałowała go czule w usta.

- Ja też cię kocham Alex...

- Nie stójmy tak w progu – to mówiąc, wciągnął ją do środka.

Tam zaczęli się znów całować, obejmując się delikatnie, a Ania wsunęła mu dłonie pod koszulę, dotykając z czułością jego umięśnionych pleców. W tej chwili nie chciała rozmawiać, miała ochotę robić coś zupełnie innego, ale kiedy zaczęła zdejmować mu koszulę, Alex ją zatrzymał.

Tylko mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz