Rozdział 20

2 0 0
                                    

2 sierpnia 2018

Magdalena przyleciała do Ani zgodnie z obietnicą, jeszcze poprzedniego dnia wieczorem, poprawiając tym samym dziewczynie humor po nieporozumieniach z Alexem.
Anna chętnie oderwała się od swoich spraw i zajęła dla odmiany perypetiami przyjaciółki, których ta również miała niemało.
Dziś młoda dziennikarka skończyła pracę wcześniej, wybrały się zatem z Magdą do kawiarni nieopodal jej biurowca, przy 1148 South Hill Street.
Był słoneczny gorący czwartek, w mieście, w którym słońce i upał mają status honorowych obywateli, dlatego dziewczyny wybrały stolik w ogródku, w cieniu który zapewniała bujna roślinność.
Mimo to Ania nie zdejmowała okularów przeciwsłonecznych. Kochała słońce, ale bez okularów płakała jak bóbr, potrzebowała osłony na oczy jak powietrza.
- Wybierz sobie coś, ostatnio ty mnie zapraszałaś dziś ja stawiam.
- Dzięki – Magda rozpoczęła przeglądanie menu od karty deserów.
- Opowiadaj, co u ciebie, nikt cię już nie niepokoił od tamtego czasu?
- Absolutnie nikt. Twój Alex jest naprawdę skuteczny. A właśnie, co tam u niego? Może jutro wybralibyśmy się gdzieś wszyscy razem?
Ania skrzywiła się i odłożyła swoją kartę.
- Nie sądzę – powiedziała.
- Dlaczego?
- Ostatnio mało się widujemy, nie sądzę, żeby miał czas gdzieś z nami wychodzić.
- To go zapytaj.
- Nie. – powiedziała nieco ostrzej niż miała zamiar – Przepraszam. Nie, nie zapytam go, ostatnio trochę... nasze relacje trochę się ostudziły, nie chcę do niego dzwonić.
- Ok... - Magda nie chciała drążyć tematu, chociaż była bardzo zaskoczona.
- Nie rozmawiajmy o nim.
- Nie wiedziałam, przepraszam, wyglądaliście na bardzo zżytych.
- Magda proszę...
- Nic już nie mówię.
Dziewczyna zauważyła, że przyjaciółka robi się drażliwa przy próbie rozmowy o Alexie, więc nie chcąc się kłócić i znając jej wybuchowy temperament, zmieniła szybko temat.
- Przeprowadzam się do Los Angeles. – wypaliła znienacka.
- Co?!
Anna mało się nie zakrztusiła szklanką wody, w której zdążyła umoczyć usta, słysząc te rewelacje.
- Pamiętasz, jak ci mówiłam, że chciałabym przemierzyć całe Stany, pomieszkać rok tu, rok tam, że nie chcę się przywiązywać do jednego miejsca. Teraz chcę poznać od środka Los Angeles.
- Nie ma czego poznawać, nic ciekawego.
- Co? Nie poznaję cię, brzmisz jak nie ty.
- Nie zwracaj na mnie uwagi, jestem dziś nie w sosie.
- W sosie, w sosie... Tylko chrzanowym.
Ania parsknęła śmiechem. Punkt dla Magdy, przyznała, udało jej się ją rozśmieszyć.
- Wow, zaskoczyłaś mnie, serio! – Pokiwała głową z uznaniem - Jesteś odważna, podziwiam cię.
- E tam, to nic takiego. Póki co taki wybrałam styl życia. Nie wykluczam, że kiedyś gdzieś zapuszczę korzenie na stałe, jak mi się jakieś miejsce wyjątkowo spodoba, ale im więcej zobaczę i poczuję tych miejsc, tym większy będę miała wybór. Jeśli wiesz co mam na myśli.
- Rozwiń wątek.
- Żeby zdecydować czy gdzieś chcesz żyć, musisz najpierw poczuć klimat tego miejsca, pomieszkać tam. Większość zakątków na świecie zupełnie inaczej się odbiera będąc turystą, a inaczej mieszkańcem.
- Rozumiem... Ja tam przywiązuję się do miejsc i ludzi. Najchętniej spędziłabym większość życia w jednym miejscu...
- I mówi to osoba, która mieszkała w Warszawie, Nowym Jorku, a teraz zapuszcza korzenie w Los Angeles? – śmiała się Magda – przecież z ciebie jest taki sam obieżyświat, jak ze mnie!
- Musiałabyś widzieć Julkę, ile musiała się namęczyć, żeby mnie namówić do przylotu tutaj – parsknęła Ania – A wcześniej Grześka, żebym przeprowadziła się do niego do Nowego Jorku... - to powiedziawszy, nagle posmutniała. Nieświadomie mięła chusteczkę, którą trzymała w dłoniach.
- Wszystko ok?
- Tak... Jest ok. Więc jak sama widzisz, ja nie jestem typem który sam chętnie się rzuca na głęboką wodę. Jestem raczej z tych, którzy wolą się zakopać w swojej znajomej strefie komfortu. U mnie po prostu tak wychodziło, że przeprowadzałam się tutaj czy gdzie indziej, szkoła w Nowym Jorku, teraz życie tutaj. Ty to robisz świadomie, z ciekawości świata, dlatego właśnie cię podziwiam.
- Miło mi, że tak mówisz.
- A co będziesz tutaj robiła?
- Jestem w trakcie załatwiania sobie pracy jako tłumacz. Chcę odpocząć od dziennikarstwa śledczego, po tym co niedawno przeszłam, po historii z Donaldsonem.
- Dał ci nieźle popalić. Współczuję, nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu.
- To były tygodnie życia w stresie, brak poczucia bezpieczeństwa. Potrzebuję po tym odpocząć, znów złapać wiatr w żagle.
- Doskonale cię rozumiem.
- Wiem Anula. Tym bardziej cieszę się, że będziemy bliżej siebie i będziemy częściej się widywały. Widzisz, tym razem cię nie zawiodłam, nie zerwałam kontaktu z dnia na dzień a raczej wręcz przeciwnie.
Popatrzyły na siebie porozumiewawczo i wybrały dania z karty, ponieważ właśnie pojawił się obok nich kelner.
Najadłszy się, wstały od stolika, wokół którego robił się już tłok, bo ludzie z pobliskich biurowców zaczęli wychodzić na lunch i wybrały się na spacer.
- Powiedz mi, jeśli nie uznasz, że jestem wścibska, co w tym wszystkim z twoim chłopakiem zostawionym w Warszawie?
- Z Piotrkiem... To skomplikowane. A w zasadzie... w zasadzie to jest to już zamknięty rozdział.
Ania spojrzała na nią pytająco, nic nie rozumiejąc.
- Sama widzisz, że to nie ma sensu. Od lat żyjemy na odległość. Ja nie wrócę tam, on nie przyleci do mnie i nie będzie chciał żyć takim życiem jak ja. Nie chcę mu marnować czasu i dawać złudzeń, że kiedyś wrócę do Warszawy i założymy przykładną rodzinę. To nie dla mnie. Lepiej, żeby znalazł sobie kogoś, kto będzie do niego pasował.
- Rozumiem. Doskonale wiem co czujesz. To dobrze, że podjęłaś taką decyzję.
- Już z nim o tym rozmawiałam. Mam wrażenie, że przyjął to z ulgą. Może już tam kogoś miał... Między nami tak naprawdę dawno już się wszystko wypaliło. To już nie to uczucie, które było na początku. Wiem, że to naiwne, oczekiwać cały czas motyli w brzuchu, ale to już nawet nie o to chodzi. Ja nawet jak pomyślałam, że on może kogoś tam ma, to nie poczułam nawet małego ukłucia zazdrości. To najlepszy znak, że już go nie kocham. Zresztą, my mieliśmy kompletnie inne spojrzenie na świat i plany na życie.
- Ty chcesz podróżować i się rozwijać, a on założyć rodzinę, jeździć co niedzielę do mamusi na obiad i zmieniać pieluchy?
- Coś w ten deseń. Niech więc każdy robi, to co lubi.
- Amen – roześmiała się Ania. – Tu akurat mam identyczne poglądy jak ty. Nie planuję dzieci, mam wystarczająco problemów sama ze sobą.
- A ja za dużo rzeczy w życiu do zrobienia i zobaczenia.
- Korzystajmy więc z naszego wolnego życia i chodźmy gdzieś na imprezę. Co ty na to?
- Kogo ty pytasz, jasne, że idziemy! Gdzie?
Magdaleny nie trzeba było ani dwa razy pytać, ani dwa razy namawiać. Ania też czuła, że tego potrzebuje. Odreagowania i resetu po ostatnich wydarzeniach, także po tych nieporozumieniach z Alexem które siedziały jej zadrą w sercu.
- Może zróbmy sobie rundkę po klubach, zapytam Julkę czy ma ochotę iść, jeśli nie masz nic przeciwko?
- Nie, co ty, niech dziewczyna trochę pożyje zanim da się zakuć w kajdany! Kiedy ten wielki dzień?
- Za miesiąc. Pojutrze lecą już do Polski.
- To tym bardziej, koniecznie dzwoń po nią, będzie miała przyspieszony wieczór panieński.
Ania popatrzyła z rozbawieniem na Magdalenę.
- Nie wiem co planujesz, ale Julka to spokojna dusza, która już nie może się doczekać stania się stateczną żoną, nie da się namówić na żadne ekscesy...
- Impreza na mieście to jeszcze nie eksces, nie można nie imprezować mieszkając w LA!
Magda objęła Anię i uścisnęła serdecznie. Cieszyła się, że tu jest i że odnowiły kontakt, zerwany z jej winy przed rokiem.
Anna przez ciemne okulary popatrzyła w słońce królujące nad szczytami biurowców i z przyjemnością zaciągnęła się gorącym powietrzem.
- Tego mi brakowało, trochę spontanu i oderwania od codzienności. Jesteś niesamowita, zarażasz mnie swoją pozytywną energią!
- Zobaczysz, będziesz to miała na co dzień, niech tylko zakotwiczę na dobre w Mieście Aniołów!
- Serio Magda, znając ciebie, to już zaczynam się bać!

Tylko mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz