Piątek, 24 sierpnia 2018 r.
Ania i Alex wpadli na siebie rano w kuchni.
Popatrzyli na siebie, dziewczyna poczuła nagłe zakłopotanie i zajęła się przygotowywaniem śniadania.
Alex patrzył na nią ukradkiem, robiąc sobie kawę.
- To musiało być dla Ciebie ciężkie przeżycie, opowiedzenie tego wszystkiego, powrót do tych wspomnień. - podszedł do niej. Stał teraz tak blisko, że miała wrażenie, iż on zaraz usłyszy bicie jej serca.
Ania smarowała chleb masłem nie mogąc się skupić na tej czynności.
- Jesteś wielka wiesz? Musiałaś w życiu tak wiele przejść i udało Ci się po tym podnieść. To niesamowite, ile spadło na jedną młodą dziewczynę. Nikt nie powinien borykać się z takimi dramatami. A tym bardziej tak młoda dziewczyna zaledwie na starcie swojego życia... Najpierw to porwanie, potem ta nieplanowana ciąża... Nie mówiąc już o paru innych rzeczach, które zdarzyły się wcześniej i które można powiedzieć, że do tego doprowadziły.
- Mówisz o wypadku, po którym groził mi wózek, bez kosztownej operacji...
- Tak, mówiłaś, że ile miałaś wtedy lat? Osiemnaście?
- Siedemnaście. Potem była długa rehabilitacja a na końcu operacja, za pieniądze od wujka Davida które on pożyczył od mafii... Masz rację, jak na to tak spojrzeć to właśnie tamten mój wypadek zapoczątkował całą serię późniejszych katastrof.
Ania patrzyła na posmarowane przed chwilą masłem kromki chleba, jakby nie wiedziała co ma dalej z nimi zrobić. Alex podszedł bliżej i podsunął jej pod nos jej ulubiony dżem.
- Wiem z doświadczenia zawodowego, że mało ludzi potrafi się podnieść po tylu tragediach. Możesz być naprawdę z siebie dumna, osiągnęłaś to wszystko sama i jeszcze będziesz szczęśliwa.
Patrzył na nią aż Ania podniosła na niego wzrok i ich spojrzenia się spotkały.
- Dziękuję, że tak mówisz. Nie uważam siebie za superbohaterkę, bo terapia i leki też zrobiły swoje. Ale to prawda, podniosłam się i teraz już ich nie potrzebuję, żyję nie wegetuję. Czuję się bezpieczna. Ty też masz w tym swój duży udział Alex. Uratowałeś mnie, jesteś takim moim cichym aniołem stróżem... Naprawdę Ci dziękuję za całe wsparcie jakie mi okazujesz.
Ania chciała wziąć talerz z kanapkami i iść do stołu, ale Alex zatrzymał ją chwytając ją za dłoń.
- Pomogę Ci. - powiedział.
Zanieśli wszystko na stół i wrócili do kuchni.
Wszystko robili ramię w ramię, jedno obok drugiego, jednocześnie prawie się do siebie nie odzywając. W powietrzu czuć było ciężką atmosferę.
Obydwoje unikali tematu, który chcieli poruszyć. Chcieli i nie chcieli jednocześnie.
Alex pierwszy przerwał niezręczne milczenie.
- Ten wczorajszy pocałunek... - zaczął cicho, patrząc na Anię.
A jej zrobiło się nagle gorąco, bo bała się tego co może za chwilę usłyszeć. Że to pomyłka, że nie powinien był mieć miejsca, że muszą pozostać tylko przyjaciółmi, bo on ma ciężkie doświadczenia z kobietami, że to był impuls pod wpływem chwili i że najlepiej będzie jak o tym zapomną...
Gonitwa myśli w jej głowie sprawiła, że zakręciło jej się w głowie.
Nie, nie mogły z jego ust paść takie słowa. Nie chciała i nie mogła do tego dopuścić, nie zniosłaby właśnie teraz usłyszenia takich słów.
Musiała uciąć ten temat pierwsza.
- Tak, wiem. - powiedziała głosem, który miał brzmieć tak bardzo bez emocji jak tylko się dało. - Był bez znaczenia, poniosło nas.
To mówiąc odstawiła swój kubek po kawie do zmywarki i stała jeszcze chwilę odwrócona do Alexa tyłem. Oparła dłonie o blat, bo serce jej właśnie pękło, ale musiała to powiedzieć. Nie mogła złapać tchu.
Najchętniej powiedziałaby coś wręcz przeciwnego.
Alex od razu posmutniał, ale Ania będąc odwrócona do niego tyłem, nie mogła tego widzieć.
Patrzył przez chwilę na jej plecy, czekając, że może się odwróci i powie coś innego, a potem spuścił wzrok.
- Tak, jasne. Właśnie miałem to mówić.
Ani zaszkliły się teraz oczy, ale zamrugała, spięła się w sobie i odwróciła w końcu do niego.
- No to ok, wiesz co ja chyba nie jestem głodna. Niedługo jadę do salonu sukien ślubnych, Julka ma tam przyjechać koło południa na przymiarkę po ostatnich poprawkach. Poza tym odbieramy dziś jeszcze moją sukienkę.
Chciała koniecznie zmienić temat i brzmieć tak bardzo beztrosko jak tylko się dało, mówiąc o zwykłych codziennych sprawach.
- Ja jestem umówiony z Adamem. A wieczorem idziemy z nim i z Julką na miasto, pamiętasz prawda?
- No pewnie. Ze wszystkim zdążymy.
Dziewczyna zakrzątała się jeszcze po kuchni, zostawiła na stole kanapki nie tknąwszy ani jednej, po czym zniknęła na górze, bo musiała w końcu zamknąć się gdzieś w samotności i porządnie wypłakać.

CZYTASZ
Tylko mi zaufaj
Storie d'amoreAnna jako dwudziestolatka została porwana podczas swoich wymarzonych wakacji w Neapolu. Po latach dziewczyna przypadkiem spotyka swojego dawnego wybawcę, prywatnego detektywa który siedem lat wcześniej uwolnił ją z rąk przestępców. Młodzi ludzie na...