Noc 26/27 września 2018 r.
Ania otwierała powoli oczy, czując rozpierający ból w skroniach. Właściwie bolała ją cała głowa. Czuła się tak, jakby była na potwornym kacu. Otworzywszy oczy najpierw natychmiast zamknęła je z powrotem. Bolały ją nawet powieki. Odczekała chwilę, po czym spróbowała je znów na chwilę uchylić, ale zobaczyła przed sobą jedynie ciemność. W który punkt by nie spojrzała, wszędzie ogarniał ją mrok.
Chwilę jej to zajęło, nim zaczęła sobie przypominać strzępki minionych wydarzeń. Była z Julką, ale ona wyszła... Potem była u Alexa w gabinecie, przeglądała jego dokumenty... Wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. O Boże, nie... Czy to się wydarzyło naprawdę?
Spróbowała się poruszyć, ale wtedy zauważyła, że jest związana.
Do Ani docierało powoli, że to wszystko nie był sen. To wydarzyło się naprawdę.
Spróbowała znów się poruszyć, odwrócić na bok albo wstać, ale ręce miała związane za plecami, a nogi w kostkach i kolanach. Leżała chyba na łóżku. Powoli wzrok przyzwyczajał jej się do ciemności i spostrzegła, że znajduje się w jakimś pokoju. Było tam łóżko, to na którym leżała, biurko, jakaś szafa. I zasłonięte grubymi zasłonami okno. Nie znajdowała się tak jak wcześniej myślała w piwnicy bez okien, ale w zwyczajnym pokoju, a otaczający ją mrok to po prostu noc.
Wtedy dostrzegła coś jeszcze. Kamerę w rogu pokoju. On ją cały czas obserwował...
Poczuła nagle przenikliwy chłód mimo panującego upału. Poczuła na sobie jego wzrok.
I nie był to wzrok z kamery.
Adam bowiem w tym momencie stanął w drzwiach pomieszczenia.
Przez chwilę mierzył ją wzrokiem. To był już zupełnie inny człowiek niż mąż Julki którego Ania znała. Stał tam, taki zimny, obcy i bezwzględny. Miał na sobie białą koszulę, czarne spodnie i okulary przeciwsłoneczne, które po chwili zdjął i założył je na swoje kruczoczarne włosy. W jego wzroku nie było już znajomego ciepła dobrotliwego chłopaka, zastąpiło je zimne spojrzenie i wyrachowanie. Dziewczyna ze zdziwieniem dostrzegła, że zmienił mu się też kolor tęczówek. Widocznie wcześniej nosił kolorowe soczewki kontaktowe. – przeszło jej przez myśl. Patrzył na nią jak na swoją odzyskaną własność, nie odrywając od niej oczu, a jej robiło się od tego niedobrze.
Adam trzymał dotąd ręce splecione za plecami, a kiedy wysunął je do przodu, dziewczyna zamarła.
W ręku miał strzykawkę.
- Witaj moja piękna. – powiedział. – Przyniosłem ci coś na lepsze samopoczucie, bo po leku, który ode mnie dostałaś może cię nieco boleć głowa – oznajmił bez cienia realnej troski w głosie. – Wybacz za tak dużą dawkę, ale musiałem.
Ania ze zdziwieniem zauważyła, że mężczyzna mówił teraz nawet z innym akcentem niż do tej pory. To sprawiło, że oblał ją zimny pot, zdała sobie bowiem sprawę, jak bardzo musiał być przebiegły, że dopracował swój plan nawet w tak drobnych szczegółach jak zmiana akcentu.
Dziewczyna zobaczyła, że idzie w jej stronę z tą strzykawką i spróbowała się odsunąć, jednak w swoim położeniu niewiele mogła zrobić. Zanim zdążyła się szarpnąć, poczuła bolesne ukłucie w ramię.
- W przeciągu kilkunastu minut poczujesz się lepiej. – zapewnił, wstając z łóżka i odkładając strzykawkę na biurko.
Potem przeszedł przez pokój i usiadł w fotelu, naprzeciwko Ani.
- Adam...
Pokręcił przecząco głową krzywiąc się.
- Nie, nie. Nie kochana. Nie jestem Adamem, nigdy nim nie byłem. Nazywam się Raffaele Montenegro.
CZYTASZ
Tylko mi zaufaj
RomanceAnna jako dwudziestolatka została porwana podczas swoich wymarzonych wakacji w Neapolu. Po latach dziewczyna przypadkiem spotyka swojego dawnego wybawcę, prywatnego detektywa który siedem lat wcześniej uwolnił ją z rąk przestępców. Młodzi ludzie na...