1 września 2018 r.
Nadszedł wielki, wyczekiwany przez wszystkich dzień.
W sobotę pierwszego września pogoda była jakby na zamówienie dla młodych narzeczonych. Było ciepło, ale nie za bardzo upalnie, po niebie powoli sunęły pojedyncze białe chmury, dodające tylko uroku całemu krajobrazowi warszawskiej Starówki.
Tuż przed godziną szesnastą, elegancka biała limuzyna podjechała pod kościół Świętej Anny na Starym Mieście. Zaraz za nią pojawiły się kolejne samochody.
Z białej limuzyny wysiadła młoda para, wraz ze świadkami - Anią oraz kuzynem Adama, którego ta widziała po raz pierwszy w życiu. Julia również nie miała zbyt wielu okazji by z nim wcześniej rozmawiać, ze względu na to, iż mężczyzna mieszkał na stałe w Nowej Zelandii. Jednak dla Adama był najbliższą rodziną i to właśnie jego mężczyzna zdecydował się poprosić by był świadkiem na jego ślubie.
Młodzi ludzie wysiedli z samochodu, ustawiając się przed wejściem do kościoła.
Julia wyglądała zjawiskowo.
Miała długą zwiewną suknię w kolorze bardzo bladego różu. Z przodu i z tyłu ozdobioną w pasie drobnymi wyszywanymi kwiatami. Suknia miała delikatne ramiączka, odkryte plecy i niezbyt długi tren. Wyglądała skromnie, ale bardzo gustownie. Julia zrezygnowała natomiast z welonu.
Całości dopełniały buty na obcasie, w kolorze sukni oraz delikatna srebrna biżuteria.
Ania nie mogła oderwać oczu od przyjaciółki, gdy stała za nią przed ołtarzem, obok kuzyna Adama.
Sama również wyglądała przepięknie.
Miała długą brzoskwiniową suknię, ze zwiewnego lejącego się materiału. Bez ramiączek, za to z koronkowym gorsetem o rękawach długości trzy czwarte, zapinanym z tyłu na malutkie eleganckie guziki.
Obie dziewczyny miały bukiety z białych peonii.
Ania dawno nie czuła tak podniosłej atmosfery w kościele. Ale też pierwszy raz była czyimś świadkiem na ślubie.
Marsz weselny, odśpiewane Ave Maria, zapach kwiatów - wirowało jej od tego w głowie. Zastanawiała się jak to wszystko przeżywa Julka, bo sama czuła, że gdyby to był jej ślub, chyba by zemdlała z wrażenia.
Gdy Julia wypowiedziała sakramentalne TAK, Ani popłynęła łza wzruszenia i dziewczyna odruchowo odwróciła się w prawo by odszukać wzrokiem Alexa.
Ten posłał jej szeroki uśmiech, przez co i ona otarła łzę i się uśmiechnęła.
Zanim jednak odwróciła wzrok z powrotem na ołtarz, kątem oka dostrzegła w końcu kościoła Grzegorza, stojącego z jakąś rudowłosą towarzyszką.
Uśmiechnęła się lekko, jak do dawnego znajomego i wolno odwróciła się w stronę ołtarza.
Nie, nie czuła już żalu. Nic już do niego nie czuła.
Po mszy nastąpiły długie życzenia dla Młodej Pary, po czym wszyscy pojechali do restauracji Cicha, położonej dwadzieścia minut od centrum miasta.
Miejsce to, otoczone lasem, będące ostoją natury, idealnie nadawało się na wesele jakie wymarzyli sobie Julia i Adam.
Goście, którzy w większości nigdy tam jeszcze nie byli, po dojechaniu na miejsce byli wręcz oczarowani.
Ten zakątek zdecydowanie miał swój klimat.
Ania, Julka, Alex i Adam, przez ostatnie trzy dni bywali tu po kilka razy dziennie, aby dopilnować każdego szczegółu.
CZYTASZ
Tylko mi zaufaj
RomanceAnna jako dwudziestolatka została porwana podczas swoich wymarzonych wakacji w Neapolu. Po latach dziewczyna przypadkiem spotyka swojego dawnego wybawcę, prywatnego detektywa który siedem lat wcześniej uwolnił ją z rąk przestępców. Młodzi ludzie na...