PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ
Anna i Grzegorz od kilku miesięcy starali się poukładać na nowo swoje życie. Ona będąc w Warszawie, on w Nowym Jorku. Byli razem, kochali się. Ale póki co widywali się tylko raz w miesiącu. Postanowili dać sobie czas. Nie rzucać się na głęboką wodę, nie rezygnować z dotychczasowego życia, sprawdzić czy ich związek przetrwa próbę czasu i odległości.
Ania dalej tańczyła w teatrze Pawła w Warszawie, Grzegorz rozwijał swoją szkołę tańca w Nowym Jorku, grając jednocześnie w filmie i w teatrze. Ale jeden ostatni weekend każdego miesiąca był dla nich święty. Wtedy na zmianę albo ona leciała do niego, albo on przylatywał do niej. I nie rozstawali się ani na chwilę przez całe dwa dni. Dziewczyna wolała latać do Grzegorza niż jego wizyty u siebie, ponieważ nadal, mimo swoich dwudziestu sześciu lat, mieszkała z rodzicami. Tak jej było wygodnie, było to praktyczniejsze niż wynajmowanie mieszkania kompletnie samej. Ale miało swoje minusy podczas wizyt Grześka, kiedy mimo całej sympatii jej rodziców dla niego, nie mogli z przyczyn oczywistych czuć się tak swobodnie jak w Nowym Jorku, sami w jego mieszkaniu. Owszem, był to ciężki tryb życia, ale zawsze mieli czas za sobą zatęsknić.
Poza tym, mimo sześciogodzinnej różnicy czasu, starali się codziennie porozmawiać ze sobą przez telefon czy przez Skype.
Tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędzili w Polsce. Najpierw wigilię każde w domu rodzinnym, przy czym Grzegorz u mamy, która po śmierci męża wyprowadziła się z gór nad morze. A później resztę świąt już w Warszawie, u Wierzbickiej, w jej rodzinnym domu. Byli tacy szczęśliwi, mieli tyle dni do spędzenia razem.
Szykowali się teraz do wyjazdu na Sylwestra do Nowego Jorku, nie wyobrażali sobie spędzić go gdzie indziej. To było dla nich niemal symboliczne, by po powrocie do siebie uczcić tegorocznego sylwestra tak jak przed laty, na początku swojego związku. Chcieli, żeby było dokładnie tak jak siedem lat temu... Ania już pół roku wcześniej poprosiła Pawła, by nie angażował jej do corocznej rewii sylwestrowej. On bez problemu na to przystał. Cieszył się, że jego mała intryga się udała i że połączył na nowo dwójkę swoich przyjaciół. Teraz zrobiłby wszystko, byle tylko im pomóc i nie rzucać kłód pod nogi na drodze do ich szczęścia.
*
Anna Wierzbicka przed wyjazdem z ukochanym, chciała jeszcze spotkać się z Julką. Odkąd po uwolnieniu Ani Julia jej wybaczyła, nie było dnia, żeby ze sobą nie rozmawiały. Choć zazwyczaj do dyspozycji miały jedynie telefon i komunikatory. Julia bowiem od lat mieszkała bardzo daleko od Warszawy. Pewnego dnia na jakiejś imprezie u Wierzbickich, na której była też Sylwia, Julka została przez nią namówiona na wyjazd do Los Angeles. Skończyła właśnie studia i szukała pomysłu na siebie. A Sylwia akurat wracała powoli na swoje stare śmieci. I zapytała Julkę, czy ta nie chciałaby polecieć razem z nią. Miała nadzieję, że Julia namówi do wyjazdu również Anię, której bardzo chciała wynagrodzić to co zrobił dziewczynie jej mąż. Jej samej mimo prób nie udawało się namówić siostrzenicy, ale gdyby Julia też poleciała... Niestety, plan udał się tylko połowicznie. Ania spędziła z nimi wakacje w mieście aniołów, a potem postanowiła wrócić do domu. Julka zaś miała zostać jeszcze na chwilę, a skończyło się tym, że mieszkała tam już od pięciu lat.
Dlatego kiedy teraz przyjechała do rodziców na Święta, starały się spędzać z Anią wspólnie każdą wolną chwilę.
W ten śnieżny zimowy dzień siedziały właśnie w kawiarni i patrzyły na tańczące za oknem płatki śniegu. Zima była tego roku wyjątkowo dokuczliwa. Ania ledwo przedarła się przez zaspy ze swojego przedmieścia, żeby dotrzeć na spotkanie z przyjaciółką. Umówiły się w kawiarni Cava, na Nowym Świecie.
Julia nie mogła się napatrzeć na rozpromienioną szczęściem twarz przyjaciółki.
- Wyglądasz kwitnąco, tak miło się na ciebie patrzy – powiedziała do niej czule, chwytając jej dłonie i ściskając z miłością. – Tak się cieszę, że wam się układa... Powiedz mi, jak wy to robicie, że nie doskwiera wam ta rozłąka? Od pół roku żyjecie w związku na odległość a mimo to jesteście tacy szczęśliwi... Nie mogę się nadziwić, jak wy to robicie, ja bym tak nie umiała!
- Kwestia przyzwyczajenia. Wiadomo, taki stan nie będzie trwał przecież wiecznie, ale ten etap jest nam teraz potrzebny. Czas, żeby się stęsknić i czas, żeby się sobą nacieszyć. Wspólne życie, ale w dwóch osobnych światach.
- Ok, może nie muszę wszystkiego rozumieć, ale podziwiam i bardzo was wspieram.
- Powiedz lepiej, jak ty się czujesz z tym, że porzuciłaś całe swoje życie tutaj i wyjechałaś na drugi koniec świata? To już tyle lat, a tobie się nie znudziło. Zawsze myślałam, że z nas dwóch to ja jestem ta odważniejsza, a ty ta domatorka, a tu okazało się zupełnie odwrotnie.
Julia wyprostowała się na krześle i uśmiechnęła z rozrzewnieniem.
- Tak po prostu wyszło. Sama zresztą wiesz. Po tym jak twoja ciocia zaproponowała mi ten wyjazd i pracę, zaczęłam zupełnie nowy rozdział swojego życia. To był czysty przypadek, miałam pojechać na chwilę a zostałam...
- Pamiętam, siedziałaś i gderałaś, że nie wiesz co ze sobą zrobić po studiach, a Sylwia wyskoczyła do ciebie nagle z tekstem „To jedź ze mną"! Cała ona, zawsze taka spontaniczna... – roześmiała się Anna.
- Wiem, że zrobiła to głównie po to, żebym i ciebie pociągnęła za sobą, ale i tak jestem jej bardzo wdzięczna. Nawet nie wie, ile jej zawdzięczam.
- Wie, wie... Fakt, mi też wtedy proponowała ten wyjazd, przynajmniej na jakiś czas. Żebym zapomniała o tym co mnie spotkało. Wręcz wierciła mi o to dziurę w brzuchu. Ale to było dla mnie za wcześnie. Ja wtedy nie nadawałam się do ludzi, a co dopiero do takiej zmiany w życiu.
- Ale przynajmniej spędziłaś z nami wakacje. A ja nie miałam nic do stracenia. Chciałam przeżyć przygodę. No i przeżyłam. Spotkałam tam miłość życia...
- Należało ci się, po tym wszystkim, co ci zrobiłam.
- Daj spokój. Nic mi nie zrobiłaś, to ja byłam głupia jak but. Trochę czasu mi to zajęło, ale w końcu zrozumiałam, że na każdego gdzieś czeka jego własna droga...
- Kto by przypuszczał, myślałam, że po studiach wrócisz do Warszawy i zostaniesz tu na stałe. Zawsze wydawało mi się, że jesteś bardzo związana z tym miastem. Podziwiam cię, że tak rzuciłaś wszystko i poleciałaś do Los Angeles. I to jeszcze ja cię do tego namówiłam! Ja, która mam problem z tym, żeby wyjechać do Nowego Jorku, mimo że od pół roku mam tam faceta. Ciągle żal mi spalić mosty, zostawić tak wiele za sobą i wyjechać.
- I może to błąd? Nie myślałaś tak o tym? Nie odkryjesz nigdy nowych oceanów, jeśli nie będziesz miała odwagi, żeby stracić z oczu brzeg. I od razu mówię, to nie są słowa mojego autorstwa.
- Wiem, wiem, mama też mi ciągle powtarza, żebym nie oglądała się na nich, na teatr, tylko szła za głosem serca. Nie wiem, dlaczego zrobiłam się taka zachowawcza. To już prędzej te siedem lat temu, przed moim porwaniem, szybciej bym się zdecydowała, żeby rzucić wszystko i jechać do Grześka.
- I ja wiem, dlaczego tak jest. Chcesz usłyszeć moją diagnozę?
Wierzbicka spojrzała na nią zaskoczona.
- No nie patrz tak, mówiłam ci to już pół roku temu. Powinnaś powiedzieć Grześkowi całą prawdę. Wszystko co wydarzyło się wtedy, kiedy wyjechałaś w dwa tysiące trzynastym uczyć się do Nowego Jorku. W ogóle to nie rozumiem, dlaczego nie porozmawiałaś z nim wtedy od razu... Ok ok – podniosła ręce w geście kapitulacji widząc spojrzenie Anny. – Ale teraz po latach, kiedy zaczynacie wszystko od nowa, nie powinnaś zaczynać z taką tajemnicą... Aniu... Ja wiem, że się martwisz, jak on zareaguje. Ale myślę, że to właśnie dlatego boisz się wyjechać i w pełni z nim związać, ta tajemnica cię blokuje. Boisz się, że on kiedyś się dowie i obawiasz się co wtedy będzie. Gdybyś sama z nim szczerze porozmawiała, przestałoby was to dzielić.
- Gorzej, jeśli wtedy dopiero nas podzieli.
- A dlaczego myślisz, że podzieli?
- A co, może połączy? Zrobiłam coś, czego wiele osób by mi nie wybaczyło, gdyby się dowiedziało. Poza tobą zresztą do tej pory nikt nie wie. On też może tego nie zrozumieć. Nie wiem czy jestem na to gotowa...
- Myślisz, że kiedyś będziesz? Co, jeśli on się jakimś cudem kiedyś dowie i wtedy ci nie wybaczy?
- Jakim znowu cudem, Julka. Przecież ci mówię, że poza tobą nikt inny nie wie. A ty przecież mu nie powiesz.
- No jasne, że nie.
- No właśnie. Więc skąd się ma dowiedzieć, od kogo? Intuicja mu podpowie, czy jak?
- Masz rację... Nie ma od kogo się dowiedzieć. Ale pytanie, ile ty wytrzymasz, trzymając to dalej w tajemnicy? Ile będzie cię to jeszcze zjadać od środka? Nie chcesz po prostu być szczera? Nie chcesz, bo co?
- Bo on będzie przez to cierpiał! – Ania podniosła głos, po czym rozejrzała się speszona po kawiarni, uświadomiwszy sobie jak wiele twarzy zwróciło się nagle w jej kierunku. Niektórzy na pewno zaczęli ją rozpoznawać, bo szeptali coś między sobą patrząc w kierunku dziewczyn. - Julka, - szepnęła tym razem półgłosem - czy ja niewystarczająco go jeszcze skrzywdziłam? Muszę mu jeszcze dokładać czymś takim?
- Nie musisz. Ale widzę, że nie możesz z tym żyć. Boję się, że bez tego nie ruszysz z miejsca. Chociaż doskonale rozumiem twoje argumenty i obawy i sama nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu.
Zapadła długa cisza. Ania rozważała w myślach, czy Julka nie ma racji, że to ta ukrywana od lat tajemnica blokuje jej działania. Może powinna zrzucić to z siebie i opowiedzieć o wszystkim Grzegorzowi? Tylko czy w tym przypadku, zrzucenie z siebie nie będzie oznaczało przerzucenia ciężaru na ukochaną osobę? Do tej pory tylko ona wiedziała, ona sama to niosła, a teraz ma jeszcze jego tym obarczyć? Nie, to bez sensu. Najlepiej zostawić to tak jak jest.
CZYTASZ
Tylko mi zaufaj
RomanceAnna jako dwudziestolatka została porwana podczas swoich wymarzonych wakacji w Neapolu. Po latach dziewczyna przypadkiem spotyka swojego dawnego wybawcę, prywatnego detektywa który siedem lat wcześniej uwolnił ją z rąk przestępców. Młodzi ludzie na...