Rozdział 18

711 62 7
                                    

Jest was coraz więcej! Cieszę się z każdego oddanego głosu, dziękuje Wam <3

***

- W Georgu, w Georgu Weasley'u. Mnie kompletnie odbiło. - powtarzała Esteria, w myślach zmierzając w stronę dormitorium. Dziewczyny już czekały na nią, chciały zobaczyć produkt, o którym mówiła przyjaciółkom.

- I co masz? - zapytała Ophelia.

Esteria wydawała się być w innym świecie.

- Ej! Słyszysz? Masz to? - powtórzyła Ophelia.

- T...tak, mam. - zająkała się i podała woreczek przyjaciółce.

- Co ci? Wyglądasz jak zakochana nastolatka.

No niech cię szlag Roresk. - wypowiedziała w myślach.

- Jestem zmęczona, dzisiaj miałam dużo na głowie.

- Ale chyba masz siłę wypróbować cukierki?

- Na szczęście mam ostatki energii.

Dziewczyny wzięły po cukierku. Nagle ich skóra na twarzy i rękach zrobiła się tak żółta tak jedna z barw domu Hufflepuff. Śmiały się do rozpusty.

- Dobra, za ile to minie? - zapytała w końcu Ingrid.

- Nie minie. - odparła Esteria, na co dziewczyny zbladły, a raczej ich żółty kolor zmienił się w jaśniejszy odcień. - Spokojnie, bo zaraz zejdziecie, to da się zdjąć eliksirem lub zaklęciem. Poczekajcie.

Esteria wypowiedziała zaklęcie, przywracając skórę całej trójki do pierwotnego koloru.

- Nie strasz Grindelwald.

- No co nie chciałybyście zostać kaczuszkami?

- Chyba faktycznie jesteś zmęczona. - odparła Ingrid.

- Wyobrażacie sobie ich jutrzejsze miny. - piszczała, podniecona Ophellia.

- Nie wiem, czy zasnę z ekscytacji.

We trzy położyły się do swoich łóżek. Ophelia i Ingrid dość szybko zasnęły, a za Esterią dalej chodził ten przyjemny pomarańczowo-czekoladowy zapach. Nie znała dobrze George'a. Nie mogła się w nim zakochać tak szybko. Czuła się dobrze w jego towarzystwie, ale nie spodziewała się, że to właśnie jego zapach poczuje w amortencji. W końcu zasnęła, tłumacząc sobie, że zapach amortencji nie zawsze oznacza od razu zakochanie się. To też zapachy, które po prostu lubimy, a niekoniecznie kochamy.

Ona go po prostu lubi.

Tylko lubi....


***

Rano dziewczyny wyszykowały się i pognały do Wielkiej Sali na śniadanie. Teraz pozostało tylko obmyślić plan jak podrzucić im cukierki. Zobaczyły, że Marcella, Adrian i Malfoy siedzą już na swoich miejscach. Bliźniacy od razu pomachali do Esterii i czekali na rozwój wydarzeń.

- Są dość małe, nie powinni poczuć ich, gdy wrzucimy je do talerzy. - powiedziała Ingrid.

- Ale jak odwrócimy ich uwagę?

Esteria w oddali zobaczyła zbliżającego się Colina Creevey'a. Chłopak uwielbiał robić zdjęcia i nigdy nie rozstawał się z aparatem. Był mugolakiem. Wiedziała, że jego podejście do stołu Slytherinu wywoła burzę, a nie chciała, by chłopakowi stała się krzywda.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz