Rozdział 56

510 53 6
                                    

Tego dnia Esteria miała jeszcze swoje pierwsze, dodatkowe zajęcia z profesor Trelawney. Udała się do klasy wróżbiarstwa. Miała okazję poznać nauczycielkę już w poprzednim roku, a nawet zaliczyła SUM-y z tego przedmiotu na poziomie powyżej oczekiwań, jednak nie czuła potrzeby zdawania tego przedmiotu na poziomie owutemów.

Klasa zawsze kojarzyła się z niezwykłościami i pewnym stopniem nieprzewidywalności, a sama profesor Trelawney była postacią równie tajemniczą, co sama dziedziczka rodu Grindelwald.

W klasie pachniało intensywnie kadzidłem, a na ścianach wisiały zasłony w kolorze purpury, uwydatniające atmosferę tajemniczości. Profesor Trelawney, ubrana w płócienną suknię ozdobioną kolorowymi chustkami, siedziała przy okrągłym stole nakrytym do ziemi kolorowym obrusem, przyglądając się kryształowej kuli, nawet nie spojrzała na Esterie, gdy ta weszła do pomieszczenia.

- Widziałam, że przyjdziesz - powiedziała szeptem nauczycielka, a Esteria zmarszczyła brwi.

- Wiesz, bo Dumbledore ci powiedział - pomyślała.

- Dzień dobry pani profesor - odpowiedziała i usiadła w ławce oddalonej od nauczycielki.

Kobieta wstała i przyjrzała się badawczo dziewczynie. Esteria zastanawiała się, jak można nosić tyle biżuterii na sobie. Ona dostałaby szału, gdyby ciągle w jej uszach odbijałby się dźwięk brzęczących bransoletek i naszyjników.

- Gdybyś wiedziała, co się ze mną dzieje, dziewczyno - szepnęła profesor Trelawney, unikając bezpośredniego kontaktu wzrokowego. - Widzenia przychodzą do mnie nagle i bez ostrzeżenia. To dar, ale i przekleństwo.

Esteria usiadła naprzeciwko niej, doskonale rozumiała, o czym mówi nauczycielka. Przez całe życie czuła, że jej zdolności to jedno wielkie przekleństwo. - Chętnie dowiem się, jak mogę to kontrolować.

Profesor Trelawney nagle uniosła ręce do góry, a jej oczy zaczęły się błyszczeć.

- Musisz otworzyć swoje umysłowe oko, młoda Grindelwald. Czuć przepływ wizji, ale jednocześnie utrzymywać nad nimi kontrolę.

- Nie wiele mi to mówi - odparła szczerze Esteria, tego momentu w naukach profesor Trelawney nie lubiła najbardziej, wtedy brzmiała jak zupełnie obłąkana.

- Od kiedy miewasz wizje dziecko?

- Pierwszą miałam pod koniec maja, jeszcze tego roku.

- Pojawiały się jeszcze?

- Następną miałam pod koniec sierpnia.

Profesor Trelawey zastanowiła się chwilę. - Czyli na ten moment pojawiają się co drugi miesiąc. O ile są regularne, następna powinna pojawić się pod koniec października. Co czujesz, gdy wizja przychodzi?

- Czuje jakbym spała, gdy się ''obudzę'' czuje osłabienie. Widzę, je trochę przez mgłę. - myślami wróciła do swojej pierwszej wizji, gdy upadła na George'a przez osłabienie.

- Największą trudnością w opanowaniu wizji jest zachowanie świadomości, to pomoże ci dokładnie je interpretować, aby nie doszło do pomyłek. Musisz wiedzieć, kiedy wizja ma miejsce, czy jest ona przeszła, nadchodząca, a może teraźniejsza.

Nauczycielka wstała nagle od stołu i podeszła do regału z książkami. Po chwili nerwowego przeglądania ksiąg wyjęła jedną z nich i położyła przed Esterią na stole.

- Atlas anomalii niebieskich - przeczytała na głos i spojrzała pytająco na nauczycielkę. Nie rozumiała, jak astrologia ma jej pomóc w kontrolowaniu wizji.

- Do wizji można wykorzystywać pozycje ciał niebieskich, aby spróbować uzyskać dalszy wgląd w przyszłe wydarzenia, być może w celu określenia, w którym momencie jego przewidywania będą miały miejsce. Zachęcam cię do częstszych wizyt na wieży astronomicznej.

Esteria zaczęła zdawać sobie sprawę z korzyści płynących z nauki pod okiem profesorki Trelawney – kontrolowanie własnych wizji i wykorzystywanie ich w praktyczny sposób. Cieszyła się, że profesor Dumbledore zapewnia jej dodatkowe nauki pomagające okiełzać jej rzadko spotykane umiejętności.

Coraz bardziej czuła, że rozstanie się z Hogwartem, będzie ją mocno bolało i na pewno nie raz zatęskni za tym miejscem.


***

- Paru młodszych ślizgonów skutecznie uciekło dziś z lekcji dzięki waszym bombonierkom - powiedziała Esteria do bliźniaków, gdy wspólnie udawali się na kolacje.

- Widzisz braciszku my to jednak mamy łeb do interesów - powiedział dumnie George, zbijając piątkę z bratem.

- Za interes się płaci, więc teraz poproszę wasze obiecane galeony dla chętnych do przetestowania - powiedziała z cwanym uśmiechem, wyciągając rękę po pieniądze.

Fred sięgnął do kieszeni i podał galeony George'owi, ten jednak nie chciał dać tak łatwo za wygraną.

- Chciałbym jednak coś jeszcze w zamian - odpowiedział, uśmiechając się szelmowsko.

- To ja może pójdę, żeby nie zwymiotować - powiedział Fred i szybko zniknął za winklem, na co Esteria przewróciła oczami.

- A więc chcesz się targować? - zapytała, patrząc w oczy Gryfona, złapała go silnie za kołnierz i przyparła do muru.

W oczach obojga pojawiły się iskry, chłopak był zaskoczony nagłym pociągnięciem i przywarciem do ściany, ale nawet na chwile nie pomyślał, aby zaprotestować. Nie znał swojej dziewczyny z tej strony i musiał przyznać, że bardzo mu to odpowiadało.

Stanęła lekko na palcach, aby złożyć głęboki pocałunek na ustach Gryfona. Drugą ręką złapała za jego szyje i pocałowała go zachłannie. Oboje mieli coraz szybszy oddech, jednak nie przerywali tej napełniającej ich pożądaniem chwili. Gdyby w tym momencie znajdywali się w dormitorium, nie hamowaliby się nawet przez chwilę.

Nagle niespodziewanie jakaś siła odrzuciła Esterię na równoległą ścianie po drugiej stronie korytarza.

-Khem, khem - odezwała się znienawidzona profesor Umbridge stojąca w dalszej części korytarza.

- Co pani - odezwała się Esteria, jednak nauczycielka szybko jej przerwała.

- Nie wypada, aby uczniowie obściskiwali się na korytarzach, gdzie mogą krzątać się młodsi - odpowiedziała swoim przesłodzonym głosem, a Esteria dostała gorączki, gdy tylko usłyszała ten głos.

Kobieta przyjrzała się Ślizgonce i podeszła bliżej.

- Panna Grindelwald chyba nie chce równie, jak jej dziadek opuścić szkołę wcześniej na moje żądanie, prawda?

Na twarzy dziewczyny z wściekłości zaczęła pojawiać się purpura. Umbridge była wyrachowana i doskonale wiedziała, gdzie uderzyć Esterię. Ślizgonka zaciskała coraz mocniej dłonie, aby nie dać się sprowokować. Postanowiła przemilczeć komentarz nauczycielki.

- Tak myślałam kochanieńka - odparła znów swoim charakterystycznym przesłodzonym głosem i oddaliła się w stronę Wielkiej Sali.

- Co za przebrzydła franca, jak ona śmiała oddzielić nas zaklęciem - powiedziała wzburzona Esteria, patrząc za nauczycielką.

- Myślę, że przyda jej się pare naszych psikusów - odezwał sie George, podchodząc bliżej dziewczyny.

- Apropo naszych dowcipów, landryna ma na was oko.

- Skąd to wiesz? - zapytał zaskoczony.

- McGonagall mi mówiła.

Teraz George był w jeszcze większym szoku. Jego własna wychowanka ostrzega go przed Umbridge.

- Widzę, że nie tylko uczniom zachodzi za skórę.

Esteria uśmiechnęła się pocieszająco do chłopaka, na co objął ją ramieniem.

- Lepiej się odsuńmy od siebie, zanim znowu nas zauważy.

- Myślisz, że będę jej słuchał? - prychnął George.

- No tak zapomniałam o twojej gryfońskiej naturze - odpowiedziała i przewróciła oczami.

- Tu masz galeony - powiedział George, wręczając dziewczynie woreczek z pieniędzmi. - W ramach podziękowania ustaliliśmy z Fredem, abyś wzięła dziesięć dla siebie.

- Dziękuje, z pewnością się przydadzą - odpowiedziała uśmiechem.

- Widzimy się dziś wieczorem? - zapytał z nadzieją.

- Dziś muszę iść na wieżę astronomiczną. Może jutro od razy po zajęciach?

- Jutro mamy trening, nie ma opcji, żeby Angelina mi go odpuściła - westchnął chłopak. - Zaraz, dlaczego idziesz na wieżę?

- Będę próbować interpretować ostatnią wizje - odpowiedziała, po czym chłopak spojrzał na nią pytająco. - Trelawney kazała mi spędzać więcej czasu na wieży.

- Będę dzisiaj pewnie wykończony po treningu, potem z Fredem musimy uzgodnić parę rzeczy w kwestii sklepu - wypalił George.

- Sklepu? Otwieracie sklep w Hogwarcie?

- Mamy zamiar, ale to tylko na razie plany - odpowiedział, drapiąc się nerwowo po głowie. - Idziemy na kolację?

- Taa... idziemy - powiedziała, przyglądając się badawczo chłopakowi. Miała wrażenie, że jej chłopak coś przed nią ukrywał.

Esterii nie dało się okłamywać, to też wiedziała, że niedługo odkryje, o co dokładnie chodzi.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz