Rozdział 12

809 54 2
                                    

Nastał przed ostatni dzień października. Wielu uczniów zebrało się pod czarą ognia w Wielkiej Sali, aby wrzucić swoje nazwisko do kielicha. Do sali wbiegli bliźniacy Weasley, z wyśmienitymi humorami trzymając po jednej fiolce eliksiru w rękach. Chwalili się, że uwarzyli eliksir powtarzający, który pozwoli im oszukać czarkę i dopuścić jednego z nich do turnieju.

- Nic z tego nie będzie! - powiedziała Granger, siedząca nieopodal czarki.

- A to niby dlaczego? - zapytali jednocześnie.

Dziewczyna wytłumaczyła, że linia znajdująca się wokół czarki to linia wieku, która pilnuje nieletnich uczniów przed wrzuceniem karki ze swoim nazwiskiem i poza tym, że nie dadzą rady oszukać tak wielkiego czarodzieja, jak Dumbledore.

- Granger ma racje. - potwierdziła się Esteria, która słyszała ich rozmowę. - To tania sztuczka.

- Ktoś tu kiedyś mówił, że nie ładnie tak podsłuchiwać. - powiedział George z szelmowskim uśmiechem na ustach. Na co dziewczyna delikatnie się zarumieniła.

- Na co czekacie? Z chęcią zobaczę to przedstawienie. - odparła do bliźniaków.

Bliźniacy zabrali się za wypicie płynu i wskoczyli za linie z ławki. Sala wiwatowała.

- Wiesz, co się stanie prawda? - zapytała Ophelia, widząc uśmieszek na twarzy przyjaciółki.

- Tak i nie mogę się tego doczekać. - powiedziała i skrzyżowała ręce na piersi, czekając na rozwój wydarzeń.

Z czarki zaczęły wylatywać smugi świateł. W końcu trafiły prosto w bliźniaków, a na ich twarzach pojawiły się długie, siwe brody. Tak jak cała sala przed chwilą im wiwatowała, tak teraz wszyscy pękali ze śmiechu.

- Oto przykład, dlaczego nie powinniście naśladować Weasley'ów! - powiedziała Esteria, do całej sali, na co wszyscy roześmiali się jeszcze bardziej.

Zapadła jednak głucha cicha, kiedy w sali pojawił się Wiktor Krum, wszystkie oczy na sali podąrzały za nim wzrokiem. Wrzucił swoje nazwisko do czarki i uważnie przyglądał się Hermionie, na co dziewczyna wyraźnie się zawstydziła.

Jego wzrok teraz przeszedł na Esterie, w którą nie wpatrywał się z ciekawością jak w Granger, a wrogością. Stała jednak twardo i również nie opuszczała z niego wzroku. Nie wiedziała, dlaczego Krum spogląda na nią w ten sposób, ale nie chciała dać się speszyć przez rówieśnika.

Podeszła w końcu do bliźniaków i powiedziała, że pani Pomfery już pomogła uczniom z takimi skutkami eliksiru wielosokowego.

- Wasze głowy są na to za małe.

- Jasne, bo wielka Grindelwald na pewno wiedziałaby jak oszukać Czarę Ognia. - powiedział Fred, gdy ta odprowadzała ich pod drzwi skrzydła szpitalnego.

Żebyś wiedział, pomyślała.

Przyjrzała się twarzy George'a. Musiała przyznać, że nawet w brodzie prezentował się całkiem korzystnie. Jak zwykle udało im się ją rozbawić.

- Nadal jestem przystojny prawda? - zapytał z szerokim uśmiechem.

- Lepiej nie uśmiechaj się tak szeroko, bo ci proteza wypadnie staruszku. - odpowiedziała.


***

Tej nocy Esteria wymknęła się z dormitorium w celu zaczarowana czarki na swoją korzyść. Po cichu weszła do Wielkiej Sali. Błysk światła przedmiotu oświetlał cała sale. Kroki Esterii odbijały się od ścian pomieszczenia. Dziewczyna w końcu znalazła się obok i wyjęła różdżkę. Chciała oszukać czarkę w taki sposób, aby obniżyć wiek do szesnastego roku życia. Mocno skupiła się nad zaklęciem, a następnie wypowiedziała je - Confundus.


Czarka zaczęła przygasać. Wiedziała, że to ta chwila, w której może wrzucić swoje nazwisko. Wyjęła kartkę z kieszeni i wrzuciła do środka kielicha. Pojawił się teraz większy płomień, ale poza tym nie było żadnych problemów. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Miała nadzieje, że czar okaże się skuteczny i jutro zostanie wybrana na reprezentantkę Hogwartu.

***

Nastawionego dnia humoru uczniów były wyśmienite. Wszyscy niecierpliwie czekali na wybór reprezentanta szkoły.

- Podobno ten przystojniak Diggory się zgłosił. - oznajmiła Ophelia.

- Ten z Hufflepuffu? - zapytała Ingrid.

- Tak! Zobaczymy czy jest równie odważny, jak przystojny.

Esteria tylko wywróciła oczami na komentarz przyjaciółki. Weszły we trzy do Wielkiej Sali, w oddali zauważyła spoglądających na nią uważnie z pełnym pogardy wzrokiem Adriana i Marcellę. Miała złe przeczucia. Odpędziła jednak te myśli, była zbyt ciekawa werdyktu Czary Ognia.

Kolacja rozpoczęła się, przy stołach panował nastój ekscytacji i ciekawości. W końcu nadszedł moment prawdy. Pierwsza kartka, jaką wyrzuciła czarka była z reprezentantem Durmstrangu, którym oczywiście był Wiktor Krum. Z Beauxbatons zaszczytne miesiące wygrała Fleur Delacour. Ostatnia kartka wyleciała w powietrze. Esteria czuła przypływ podniecenia i uważnie wpatrywała się w dyrektora odczytującego nazwisko, niestety nie było to jej nazwisko.

- Reprezentantem Hogwartu zostaje Cedric Diggory! - krzyknął dyrektor, na to cała oszalała. Na twarzach uczniów Gryffindoru widać było rozczarowanie, bardzo chcieli, aby to Angelina Jonson była reprezentantka szkoły.

Esteria zawiedziona zaczęła mielić widelcem w talerzu. Nagle czarka wyrzuciła kolejną kartkę. Esteria spojrzała podejrzliwym wzrokiem na całą sytuację. Czuła, że podczas rzucania zaklęcia musiała zrobić coś nie tak. W głębi duszy liczyła jednak, że to jej imie znajdzie się na czwartej kartce. Znów jednak się pomyliła.

- Harry Potter. - powiedział dyrektor, tak jakby sam nie wierzył w to, co właśnie przeczytał.

Widziała jak przerażony Potter, wstaje od stołu. Dookoła uczniowie krzyczeli, że oszukał Czarę, bo nie ma nawet osiemnastu lat. Esteria patrzyła, jak chłopak znika za drzwiami pokoju reprezentantów. Była na siebie wściekła.

- W co ja cię wpakowałam Potter. - powiedziała cicho do siebie.

Czuła się ogromnie winna tego, że przez nieudolnie rzucone zaklęcie, czternastoletni chłopak będzie brał udział w trudnieju, w którym kiedyś ginęli czarodzieje. Esteria nie mogła wytrzymać napięcia i wyszła z sali.

Zawiodła. Obiecała Daisy, że jej czary, nie zrobią nikomu więcej krzywdy. Oparła się o ścianę korytarza i osunęła na podłogę. Przez jej kolejny eksperyment znowu może stać się komuś krzywda. Tym razem jednak nie jest to okaleczenie nikogo, ale narażenie go na pewną śmierć.

Dziewczyna ciężko oddychała. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić.

- Wszystko okej? - poczuła rękę na swoim ramieniu.

Obok niej kucnęli bliźniacy.

- Tak wszystko w porządku, złe się poczułam. Co tu robicie?

- Widzieliśmy, jak wychodzisz cała blada z sali. - powiedział George.

- Myśleliśmy, że coś ci się stało, wyglądałaś na przestraszoną. - odparł Fred.

- Jest okej. Dziękuje, że pytacie. - powiedziała, próbując wstać, ale zachwiała się i znalazła się tuż w ramionach bliźniaka.

Znów ten zapach. Znów uczucie spokoju.

- Odprowadzimy cię. - powiedział George.

- Nie ma potrzeby naprawdę.

- Jest, nie dyskutuj. - powiedział tym razem Fred.

We trójkę udali się w stronę dormitorium Slyhterinu.

- Nie docenialiśmy Pottera, jak udało się skubanemu dostać do turnieju. - powiedział Fred, przerywając ciszę.

- Musimy go jutro zapytać.

Esteria znów zbladła.

- Potter nie chciał być w tym turnieju, widzieliście jego minę?

- To nie zmienia faktu, że musimy się dowiedzieć.

- Jest zaklęcie, które może oszukać czarę. Wątpię natomiast, że Potter ma obecnie takie zdolności, aby je rzucić. - powiedziała, próbując zachować opanowanie na twarzy.

- Teraz nam to mówisz? - zapytali równocześnie oburzeni.

- Czym miałam wam się chwalić? Umiejętnością manipulowania czarami?

- Noooo! To byłaby szansa na zgarnięcie tysiąca galeonów. - krzyknął Fred.

- W tym turnieju umierali ludzie.

- Czy ty się martwisz o swoich przystojniaków? - zapytał George, trącając Freda łokciem.

- Po pierwsze nie moich, po drugie obiecałam komuś, że moje czary, nie będą więcej powodować krzywdy.

- Jakiej krzywdy? - zapytali z ciekawością.

Znów miała ochotę palnąć się w głowę za nadmierna wylewność do bliźniaków.

- Nieważne idziecie już, dalej pójdę sama.

Pognała przed siebie, zostawiając ich samych. Spojrzeli za nią w głąb korytarza.

- Co zrobimy? - zapytał Fred, przerywając ciszę.

- Pomożemy jej.

- Jak?

- Tego jeszcze nie wiem. - powiedział George, zaciągając się po raz ostatni waniliowym zapachem z nutą bzu, który pozostawiła po sobie Ślizgonka.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz