Proces Harry'ego w Wizengamocie skończył się dla chłopaka pomyślnie. Esteria odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała tę wieść od ciotki. Wkrótce nadszedł dzień, na który czekała z ogromną niecierpliwością. To był jej ostatni rok w Hogwarcie. W środku czuła mieszankę ekscytacji i smutku.
Z jednej strony niesamowicie cieszyła się z powrotu, z drugiej wiedziała, że to jej ostatni rok. Pozostało teraz przyłożyć się do nauki, aby zdobyć wymarzony zawód aurorki. Ciocia Bathilda jak zwykle towarzyszyła Esterii w drodze na peron.
Szły powolnym spacerem, około czterdziestu minut zajęło im dotarcie na pieszo na King's Cross. Standardowo przebiegła z bagażami przez ścianę i przedostała się na peron dziewięć i trzy czwarte, gdzie czekał Hogwart Express buchając pełną sadzy parą. Wielki uśmiech pojawił się na twarzy dziewczyny, gdy w oddali ujrzała twarze swoich dwóch serdecznych przyjaciółek.
- Opi! Ingrid! - krzyknęła z wielką radością.
- Cześć Ester! - krzyknęły równie szczęśliwe przyjaciółki, padając sobie w ramiona.
Gdy skończyły się ściskać z radości, zwróciła uwagę na Ophellię. Nabrała więcej blasku na twarzy niż przed wakacjami, w jej oczach nie było już widać tak wyraźnego smutku. Nawet zauważyła, że przyjaciółce delikatnie przybyło parę kilogramów, ale nadal wyglądała bardzo dobrze. Wydawało się, że wróciła do pełni sił.
- Świetnie wyglądacie - powiedziała nadal uśmiechnięta Esteria.
- Ty za to wyglądasz nieziemsko, gdybyś była wolna, to nawet bym cię podrywała. I paznokcie pomalowałaś, co akurat tobie rzadko się zdarza - zaśmiała się Ingrid.
- Trochę się pozmieniało to fakt. Jak się trzymasz Opi?
- W porządku, szczegoły opowiem wam, gdy będziemy w dormitorium - odparła.
- Może wejdziemy już do środka? - zapytała Esteria.
- Najpierw przywitaj się ze mną co? - powiedział George tuż przy uchu Ślizgonki.
Gdy tylko zobaczyła George'a jej twarz rozpromienił uśmiech. Prędko przytuliła się do torsu chłopaka, a ten złożył krótki pocałunek na czubku jej głowy. Jeszcze rok temu nie przypuszczała, że zapach pomarańczowej czekolady, który tak rozpraszał ją w peronie będzie czuła tak blisko.
- Emm... to my zajmiemy ci miejsce - wydukała Ingrid i zniknęła wraz z Ophellią za drzwiami pociągu.
- Nie mogłeś zaczekać z powitaniem w Hogwarcie co?
- Nie mogłem, musiałem w końcu poczuć bliskość mojej dziewczyny po dwóch miesiącach, te pięć minut tydzień temu to za mało - powiedział.
- Teraz na szczęście będziemy mieli więcej niż pięć minut.
- I mam zamiar to wykorzystywać codziennie - powiedział, składając długi pocałunek na ustach dziewczyny. Natychmiast od siebie odskoczyli, gdy usłyszeli trąbienie pociągu. Oboje zanieśli się śmiechem.
- Widzimy się jeszcze dziś w pomieszczeniu?
- Biznes się kręci ha?
- Coraz lepiej, a my mamy mnóstwo nowych pomysłów - powiedział dumnie George.
Esteria pożegnała się z ciocią i wsiadła do pociągu, który lada później odjechał. W przedziale Slytherinu mnóstwo osób witało Esterie z radością. Tylko grupa Malfoy'a i kilka pojedynczych Ślizgonów spoglądała na dziewczynę spod byka.
Pociąg kołysał się i nabierał coraz większej prędkości. Ślizgonka uświadomiła sobie, że jeszcze nie rozmawiała z Harry'm, a nie wiedziała, czy oboje znajdą na to czas po powitalnej uczcie. Opuściła przedział dając znać przyjaciółkom, że za moment wróci.
W końcu odnalazła przedział, w którym siedział Harry wraz z siostrą bliźniaków Nevile'em oraz długowłosą, bladą blondynką, którą z widzenia kojarzyła.
- Cześć mogę się przysiąść na chwile?
- Jasne, siadaj - powiedział Harry, przesuwając się w stronę okna, aby ustąpić miejsca Esterii.
- Jesteś Esteria Grindelwald - powiedziała blondynka melodyjnym głosem.
- Tak zgadza się, a ty jesteś? - zapytała.
Dziewczyna nie odpowiadała, wróciła do czytania czasopisma, trzymając je do góry nogami.
- To Luna Lovegood, jest ze mną na roku, należy do Ravenclaw - odpowiedziała Ginny, widząc że Luna mocno się zamyśliła spoglądając przez okno.
- Miło cię poznać Luna - powiedziała Esteria.
- Twój dziadek zabił mnóstwo osób, ciekawe jakie to uczucie - wypaliła nagle Luna swoim melodyjnym głosem.
Esteria poczuła się nieswojo, co wszyscy zauważyli.
- Wybacz, nie chciałam cię urazić.
- Widzę, że proces w Wizengamocie przebiegł pomyślnie, skoro jedziesz do Hogwartu - powiedziała Esteria do Harry'ego zupełnie przestając zwracać uwagę na Lunę. - Co im powiedziałeś?
- Nie ja a głównie Dumbledore.
- Co Dumbledore robił na twoim procesie?
- Tez chciałbym to wiedzieć, ale dzięki niemu przynajmniej tu jestem. Knot nie był do mnie pozytywnie nastawiony i z chęcią nie puściłby mnie do Hogwartu.
- Knot to dureń i Dumbledore dobrze o tym wie - powiedziała przekonana.
- Powiedział im dokładnie to samo co ty, gdy byliśmy - tutaj urwał i spojrzał na Lunę, która nie wydawała się ani trochę zainteresowana rozmową. - Wiesz gdzie. Mówiłaś, że prawdopodobnie to ktoś z Ministerstwa Magii napuścił na mnie dementorów.
- Domyślam się, że nie byli zadowoleni z jego słów.
- Ani trochę - zaśmiał się Harry.
Potem wywiązała się krotka rozmowa pomiędzy całą czwórką. Nawet z Ginny Esteria łapała coraz lepszy kontakt. Nevile na początku wydawał się bać Esterii, ale finalnie dołączył do rozmowy.
W drodze powrotnej do przedziału Esteria natknęła się na grupę Malfoy'a wraz z Marcellą i Puceyem, ale tym razem o dziwo nic nie powiedzieli, tylko zmierzyli ją wzrokiem. Wydawało się, że w końcu dali jej spokój.
Otwierając drzwi od przedziału, usłyszała wybuch tuż obok, a zaraz potem poczuła okropny smród. W oddali zdążyła zobaczyć dwie uciekające rude czupryny.
- No kto by się spodziewał, że to akurat wy - powiedziała w myślach Ślizgonka i pomogła reszcie wietrzyć przedział. Mimo że jej chłopak wywinął kolejny kawał kolegom i koleżankom z domu węża to i tak śmiała się w środku.
***Sala Wejściowa wypełniona była płonącymi pochodniami i rozbrzmiewała echem kroków uczniów idących po kamiennej posadzce w kierunku podwójnych drzwi po prawej, prowadzących do Wielkiej Sali, w której odbywała się uczta z okazji rozpoczęcia roku szkolnego.
Esteria wraz z Ingrid i Ophellią usiadły przy stole Slytherinu. Naprzeciwko zauważyła śmiejących się Freda i George'a wraz z ich przyjacielem Lee, gdy napotkali na wzrok dziewczyny, od razu do niej pomachali.
- Kiedy się pogodziliście tak swoją drogą? - zapytała zaciekawiona Ingrid.
- Jakoś tydzień temu - odpowiedziała, popijając sok dyniowy.
- W końcu raczył napisać? - zapytała Ophellia.
- Powiedzmy, w każdym razie wyjaśniliśmy sobie wszystko - odparła Esteria, a dziewczyny nie drążyły dalej tematu widząc, że przyjaciółka nie jest zbyt rozmowna na ten temat.
W końcu po zaśpiewaniu przed Tiarę Przydziału nowej pieśni przemowę zaczął profesor Dumbledore.
- Mamy dwie zmiany w gronie nauczycielskim w tym roku. Jest nam bardzo miło powitać ponownie profesor Grubbly-Plank, która będzie prowadziła zajęcia Opieki nad Magicznymi Stworzeniami. Jesteśmy również zachwyceni mogąc przedstawić profesor Umbridge, naszą nową nauczycielkę Obrony Przed Czarną Magią.
W tym momencie dziewczyny spojrzały na przysadzistą, ubraną całą na różowo kobietę. Miała ropuszą twarz i parę wyrazistych, workowatych wystających oczu.
- Merlinie, wygląda jak kawiarnia Madam Puddifoot w Walentynki - powiedziała Esteria, na co Ślizgoni dookoła niej zachichotali. Nagle kobieta przerwała przemowę Dumbledore'owi co w pewien sposób zezłościło Esterię. Kobieta ewidentnie panoszyła się wokół.
Profesor Umbrigde zaczęła wygłaszać swoje przemówienie, stale mówiąc wychwalające rzeczy o Ministerstwie Magii. Mówiła do wszystkich obecnych uczniów na sali jak do małych dzieci. Esteria przestała w końcu słuchać, obecność osoby z Ministerstwa Magii w szkole i to do tego w kadrze nauczycielskiej mocno ją zastanawiała. W końcu kobieta skończyła swoją przemowę i wszyscy zasiedli z powrotem do uczty.
- Ministerstwo zaczyna ingerować w sprawy Hogwartu - powiedziała do przyjaciółek.
- Trochę nie ma się co dziwić po tym, co wydarzyło się rok temu z Ced... - przerwała Ingrid, spoglądając na Ophellię. - Wybacz Opi.
- Chodźmy już do dormitorium, miałam wam coś powiedzieć i nie chce dłużej czekać - powiedziała Ophellia, wstając od stołu.
Udały się za przyjaciółką. Gdy dotarły do swojego trzyosobowego dormitorium Ophellia poprosiła je, aby usiadły na łóżkach.
- Opi czy coś złego się dzieje? - zapytała zmartwiona Esteria.
- Tak... to znaczy nie... nie wiem jak to mam określić tak naprawdę - wydukała przyjaciółka, spuszczając wzrok na podłogę.
- Po prostu nam powiedz, bo tylko jeszcze bardziej nas martwisz - odparła Ingrid.
- Pamiętacie, jak pisałam wam w listach, że mam dla kogo żyć? - spytała, a przyjaciółki skinęły głowami.
- Kim jest w takim razie twój nowy wybranek serca? - zapytała Ingrid.
- To nie wybranek, to dziecko - odparła nieśmiało.
- Jakie dziecko? - zapytała zdezorientowana Esteria.
- Będę mamą.. to dziecko Cedrika - powiedziała z łzami w oczach.
W dormitorium Ślizgonek zapanowała głęboka cisza.
CZYTASZ
W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George Weasley
FanficEsteria Grindelwald to potomkini największego czarnoksiężnika w historii całego świata. Przez swoje owiane złą sławą nazwisko dziewczyna nie ma wokół siebie nikogo oprócz rodziców. Wszyscy pałają do niej strachem i nieufnością. Po wywołaniu tragiczn...