Rozdział 26

670 51 2
                                    

Ostatni nie publikowałam, więc wynagradzam to dzisiaj dwoma rozdziałami <3

***

- Co mu się stało? - zapytał Fred, patrząc na swojego bliźniaka, siedzącego na łóżku w dormitorium z rozmarzoną twarzą. George wpatrywał się w Esterie jakby byłą ostatnią osobą na Ziemii.

- Byliśmy w tajnym pomieszczeniu, spotkaliśmy się w Hogsmade, postanowiłam zrobić drinki i sięgnęłam po eliksir chłodzący, ale jednym z nich była amortencja no i... no i George teraz właśnie tak wygląda.

- Ach to ja ją tam położyłem. - powiedział drapiąc się po karku, w zakłopotaniu.

- No to teraz możesz obwiniać siebie, tak właśnie kończy się brak porządku. - odpowiedziała, a George nagle wstał i znowu zacząć udawać szczekanie starając się przy tym skraść buziaka Esterii.

- Nieźle go wzięło.

- Nic nie mów, w ciągu dziesięciu minut usłyszałam wiecej komplementów, niż przez całe życie łącznie z tym, jak bardzo mnie kocha.

- Przynajmniej w końcu to powiedział. - szczepnął bliźniak do siebie, ale Esteria usłyszała to.

- Co powiedział? - zapytała.

- A co powiedział?

- Mówiłeś, że w końcu to powiedział.

- Nic nie mówiłem, ty też chyba za dużo wypiłaś, bo już masz zwidy.

- Fredzie Weasley'u czy skalałeś kiedyś z waszej wieży? Jeśli nie to zaraz mogę ci to pokazać, jeśli nie powiesz mi, o co chodzi.

Fred zaczął drapać się po karku. Usiadł obok George'a, a ten przytulił się do niego z zamkniętymi oczami. Najwyraźniej myślał, że obok siedzi Esteria.

- On sam musi ci to powiedzieć, nie mogę mówić za niego.

- Ale mówić co?!

- Niedługo ci powie. - odparł. - Chodź, zaprowadzimy go do szkrzydłą szpitalnego, bo zaraz on zacznie latać ze szczęścia.

Wzięli George'a podpierając go brakami z jednej i drugiej strony. Szli przez korytarze, a George dalej nie dawał za wygraną z komplementowaniem dziewczyny.

- Masz najwspanialszy perlisty uśmiech na świecie.

Fred parsknął śmiechem i prawie upuścił brata, Esteria posłała mu mordercze spojrzenie.

- Co się tak cieszysz?

- Bo mnie to bawi, co jeszcze masz w sobie wspaniałego jego zdaniem?

- Powiedział, że mam oczy jak Husky.

Fred nie wytrzymał i złożył się w pasie, wybuchając śmiechem. Tym samym upuścił George'a na podłogę. Nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Jeden leży na posadzce i mamrocze pod nosem, a drugi nie może się opamiętać ze śmiechu i sam omal nie leży obok brata. Oprała się o ścianę i skrzyżowała ręce na piersiach. Już sama nie wiedziała, czy ma płakać, czy się śmiać. W końcu wybrała to drugie.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz