Rozdział 50

560 53 7
                                    

- Po kolacji, najpierw zjedzmy - powiedziała chłodno do Gryfona.

- Usiądziesz z nami?

- Nadal jestem zła - założyła ręce na biodra.

- Wyjaśnię ci później, dlaczego nie pisałem, obiecuje.

Pani Weasley zaprosiła wszystkich do stołu. Wcześniej jeszcze wygoniła z pomieszczenia niejakiego Mungundusa za palenie fajki w kuchni. Esteria bardzo podziwiała te kobietę, potrafiła być kochana, ale też ogromnie szczera, jeśli wymagała tego sytuacja.

Esteria poczuła, jak coś otarło jej się o nogi i drgnęła, ale to był tylko Krzywołap. George i Fred spoglądali na niego ze wkurzeniem, w końcu zjadł ich ucho dalekiego zasięgu.

- Jak minęło ci lato Esterio? - zapytał pan Weasley siedzący naprzeciwko.

- W porządku, trochę odpoczęłam, ale cieszę się, że lada moment wracam do Hogwartu - odpowiedziała, spoglądając na George, oczywiście cieszyła się, że znów będzie mogła spotykać się z chłopakiem i to był główny powód jej niedoczekania.

- Wychowywałaś się w mugolskiej dzielnicy w Nowym Yorku, jestem niesamowicie ciekawy czy oni też używają tam gumowych kaczek do kąpieli?

Esteria zaśmiała się łagodnie, a bliźniacy przewrócili oczami. Uprzedzali ją wcześniej, że jej tata ma obsesje na punkcie mugoli. Nie do końca rozumiała jego fascynacje, bo uważała ich życie za totalnie nudne, ale uprzejmie odpowiadała panu Weasley'owi na pytania, aby zaspokoić jego ciekawość.

Nagle znowu coś trzasnęło. Okazało się, że to bliźniacy teleportowali się tuż obok po kremowe piwo. Wystraszona pani Weasley upuściła miskę z jedzeniem.

- NA MIŁOŚĆ BOSKA! - wydarła się. - NIE BYŁO POTRZEBY... NIE, MAM TEGO DOŚĆ!

- Chcieliśmy tylko oszczędzić trochę czasu! - powiedział Fred, spiesząc się, by wyciągnąć nóż ze stołu.

Harry, Syriusz i Esteria zaśmiali się.

- Chłopcy - powiedział Pan Weasley, przesuwając gulasz z powrotem na środek stołu - wasza mama ma rację, powinniście wykazywać poczucie odpowiedzialności, teraz kiedy osiągnęliście wiek...

- Z żadnym z waszych braci nie było tego typu problemów! - Pani Weasley wściekała się na bliźniaków i walnęła świeżym dzbanem Kremowego Piwa w stół, rozlewając znów niemal tyle samo. - Bill jakoś nie czuł potrzeby teleportowania się co kilka stóp! Charlie nie próbował czarować wszystkiego na swojej drodze! Percy... - zatrzymała się jak wryta, zatrzymując oddech i rzuciła przerażone spojrzenie na męża, którego twarz nagle zesztywniała.

- Jedzmy - powiedział szybko Bill.

- Widzę, że przez wakacje nie zmieniliście się ani trochę - powiedziała Esteria do bliźniaków.

- Och nie mów, że za nami nie tęskniłaś - powiedział George z szelmowskim uśmiechem.

- O tym na pewno porozmawiamy - powiedziała z poważną miną Esteria, na co Fred skulił się ze śmiechu.

Reszta obiadu miała w spokoju. Pani Weasley przyniosła ciasto rabarbarowe na deser, którym wszyscy zajadali się ze smakiem. Krzywołap cały czas sięgał łapką do talerza Esterii, próbując ukraść kawałek wędliny z talerza. Kolacja dobiegła końca, więc Ślizgonka pomogła sprzątać. Stale czuła na sobie obserwacje pozostałych, rozumiała to, że nie są jej w stanie, na razie zaufać.

- Dobrze już chyba czas do łóżek, trzeba jeszcze odprowadzić Esterie do domu - powiedziała Pani Weasley z ziewnięciem.

- Nie ma potrzeby pani Weasley, przyleciałam tu sama i nie chce, aby ktoś musiał późno wracać.

- Nie ma opcji kochana, nie będziesz wracać sama po nocach. Tonks czy mogłabyś polecieć z Esterią?

- Jasne, tym razem obiecuje, że cię nie zwiąże - puściła oczko do Ślizgonki.

- Tym razem skutecznie się obronie - odpowiedziała Esteria, rówież puszczając oko do Tonks.

- Ma charakter, nie dziwie się George, że sobie ją upodobałeś - uśmiechnęła się do chłopaka, a ten spłonął rumieńcem.

- Jeszcze nie teraz, Molly - powiedział Syriusz, odkładając pusty talerz do zlewu. - Wiesz, dziwię ci się Harry, że nadal nie zadałeś żadnego pytania o Voldemorta.

Atmosfera w pokoju zmieniła się z gwałtownością. Tam, gdzie kilka sekund temu panowało senne rozluźnienie, teraz pojawiła się czujność, nawet napięcie. Dreszcz przebiegł wokół stołu na wspomnienie tego imienia.

Wkrótce wywiązała się ostra dyskusja pomiędzy panią Weasley a Syriuszem czy Harry powinien znaleźć się w Zakonie. Fred i George również zaczęli brać w niej udział, oburzeni tym, że nie mogą należeć do niego należeć. Esteria wcale się temu nie dziwiła, bo gdyby mogła od razu by dołączyła. I tak wiązała swoje plany z zostaniem aurorką po ukończeniu szkoły.

W końcu pani Weasley uległa i pozwoliła zostać wszystkim oprócz Ginny. Spojrzała jeszcze tylko na Esterie.

- Tonks zabierz proszę Esterie do domu.

- Nie, chce zostać - zaprotestowała. - Wiem, że nie ufacie mi do końca, ale chce usłyszeć, co planuje Voldemort. Pomagałam cały rok Harry'emu.

- Sam Dumbledore powiedział, że mamy trzymać się razem - dodał Harry.

Syriusz spojrzał na Esterie z ciekawością w oczach, imponowało mu zachowanie dziewczyny, bo jak na Ślizgonke wykazywała się niemałą odwagą i determinacją.

- Syriuszu, Remusie? - spojrzała pytająco pani Weasley.

- Niech zostanie - powiedział Syriusz.

Wszyscy pozostali wyszli.

- Będziesz miał przesłuchanie przed samym Wizengamotem - powiedział Syriusz zmartwionym głosem.

- Co Ministerstwo ma do Harry'ego? - powiedziała zdezorientowana Hermiona.

- Pokaż mu i tak by się dowiedział - powiedział Alastor, który w koncu przestał stale wpatrywać się w Esterie.

Pan Weasley podał Harry'emu gazetę Proroka Codziennego. Już na pierwszej stronie wytkane były ataki na Gryfona i Dumbledore'a.

- Knot jak zwykle wykorzystuje swoją władzę i wpływ na Proroka Codziennego - powiedział Syriusz.

- Nie bez powodu, obawia się Dumbledore'a. Boi się, że będzie chciał zająć jego stanowisko - odezwała się Esteria i wszyscy w kuchni skierowali wzrok na nią z zaciekawieniem. Nawet Fred i George nie spodziewali się, że dziewczyna interesuje się w jakimkolwiek stopniu polityką. Skrywała jeszcze wiele zaskakujących tajemnic.

- Esteria ma racje, tego właśnie obawia się Knot i będzie szkalował każdego, kto głosi, że Voldemort powrócił.

- To bzdura! - krzyknął Harry. - Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby, że Dumbledore chciałby zająć jego stanowisko.

- Knot jest stary i wystraszony, po pierwsze chce zostać jak najdłużej ministrem, aby czuć smak władzy. Po drugie człowiek ogarnięty strachem będzie odsuwał od siebie każdą myśl, która napawa go niepokojem - znów odezwała się Esteria, wywołując wrażenie nawet na Remusie.

- Knot nie chce zrobić nic, aby stawić temu czoła - dopowiedział Lupin.

- Obawiamy się, że Voldemort chce odbudować armię i dostać coś, czego nie dostał ostatnim razem - odezwał sie pan Weasley, ściszając głos.

- Chodzi o Harry'ego - powiedziała Esteria.

- Nie tylko, chodzi mu również o to, aby stać się najpotężniejszym czarodziejem, ale tak się składa, że ten tytuł przypada komuś innemu - powiedział Remus.

Esteria spojrzała pytająco na Remusa. - O Dumbledore'a?

Wszyscy członkowie zakonu spojrzeli po sobie, Remus już otwierał usta, aby zaprzeczyć, ale wtedy odezwała się wzburzona pani Weasley.

- Wystarczy! - krzyknęła. - To są jeszcze dzieci, za moment wpakujecie Esterie wraz z Harrym do Zakonu!

- Dobrze możemy dołączyć nawet dziś, jeśli Voldemort chce walczyć, to ja będę walczył! - krzyknął Harry.

- Ja również! Nie zawaham się nawet na chwilę - dodała Esteria.

- Dziwie się, że jesteś w Slytherinie - powiedział Syriusz, popijając kremowe piwo.

- Nie dołączycie do Zakonu.

Tym razem przemówił Lupin.

- Mogą do niego należeć wyłącznie dorośli czarodzieje - powiedział. - Czarodzieje, którzy skończyli już szkołę - dodał, gdy Fred, George i Esteria otworzyli usta, aby wyrazić sprzeciw.

- Powiedzieliśmy już wystarczająco dużo - powiedział pan Weasley.

Pani Weasley władczo pokiwała na swoich synów i na Hermionę. Jedno za drugim wstawali. Harry i Esteria siedzieli uparcie, aby dowiedzieć się więcej. Jednak widząc, że nikt nie chce już nic powiedzieć, wstali i poszli śladem pozostałych.

- Tonks, poleć proszę z Esterią - powiedziała pani Weasley.

- Jeszcze chwila mamo - zaprzeczył George.

- Macie pięć minut, jest naprawdę późno i ciocia Esterii na pewno się martwi - odparł stanowczo ojciec chłopaka.

George złapał Ślizgonkę za rękę i zaprowadził w głąb ciemnego korytarza, po chwili dołączył do nich Fred.

- Prawie całe wakacje się nie odezwaliście! Mam ochotę was udusić! - syknęła przez zaciśnięte zęby Esteria.

- Nie mogliśmy - odparł Fred.

- Tydzień po rozpoczęciu wakacji przyjechaliśmy tutaj - dodał George.

- Dlatego zdążyliśmy napisać tylko jeden list.

- Uwierz mi, że namawiałem rodziców wielokrotnie, ale kategorycznie zabraniali. Bronili się tym, że nikt nie może znać tej kryjówki.

- Och nie tylko namawiałeś - zaśmiał się Fred. - Powiedz, jak mama przyłapała cię w oknie z miotłą, gdy chciałeś lecieć do Nowego Yorku - dokończył, szturchając brata w ramię.

Esteria spojrzała na George'a z błyskiem w oczach.

- Naprawdę chciałem dać ci znać - powiedział, kładąc dłoń na jej bladym policzku i patrząc jej głęboko w oczy. - Niestety nie mogłem.

Esteria nie czekając ani chwili dłużej wtuliła się Gryfona, roniąc pojedynczą łzę. Tak bardzo za nim tęskniła i teraz wreszcie mogła przytulić się, chociaż na chwilę.

- Zaraz się rozpłynę od tego romantyzmu - odparł Fred, kładąc teatralnie dłoń na wysokości serca.

Ślizgonka oderwała się od chłopaka i od razu zdzieliła Freda w głowę otwartą dłonią.

- Tak, ja też za tobą tęskniłem - powiedział, masując się po głowie w bolącym miejscu.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz