Rozdział 49

574 49 5
                                    

- Co ona tu robi?! - krzyknął Ron.

- Uspokój się Ron, przyszła ze mną - powiedział Harry, wciągając ze sobą Esterie do pokoju i zamykając za nimi drzwi.

- Rodzice wiedzą?

- Nie to jest teraz istotne - rzuciła w stronę rudzielca Ślizgonka.

- Nie mogą cię wyrzucić ze szkoły! Co się stało? Pojawili się dementorzy? - pytała zmartwiona Granger.

- Dementorzy? - zapytała zaskoczona Esteria w stronę Harry'ego. - Przecież oni należą do Ministerstwa, to by oznaczało, że ktoś z nich napuścił ich na ciebie celowo.

- Dajcie mu złapać oddech - powiedział Ron, nadal uważnie mierząc Esterie.

- Ta, nie mogą, a jednak...

- Co to w ogóle za miejsce? - zapytała znów.

- Kwatera główna Zakonu Feniksa - odpowiedziała Hermiona.

- Hermiona cicho! Nie wiemy, co ona tu w ogóle robi! - krzyknął oburzony Ron.

- Nie mogliście mi o tym napisać? - zapytał rozgoryczony Gryfon.

Nagle rozległ się trzask, który wystraszył całą czwórkę. Tuż za plecami Harry'ego pojawili się Fred i George.

- Harry! - krzyknął z entuzjazmem Fred.

- Usłyszeliśmy twój słodki gło... - George przerwał nagle, gdy zobaczył Esterie tuż obok Hermiony.

- Ester?! - krzyknęli równocześnie.

- Bracie mamy przechlapane - szepnął starszy bliźniak do drugiego.

- Zdecydowanie! - krzyknęła Esteria i ruszyła na chłopaków, okładając ich zakurzonymi poduszkami z łóżka. - Dlaczego nie napisaliście nic od prawie półtora miesiąca?! Tak ciężko wziąć pióro w dłoń?!

- Ester daj wyjaśnić - powiedział George, broniąc się przed przedmiotami rzucanymi przez Esterię.

- Zamorduje was! - krzyknęła i znów cisnęła przedmiotem w chłopaków.

- Naprawdę nie mogliśmy napisać - powiedział broniąc się Fred.

Zaczęła się gonitwa po pokoju, w której bliźniacy starali się unikać ciskających w ich stronę przedmiotów od Esterii. Zaniepokojona Hermiona natychmiast przerwała krzykiem.

- Dumbledore zabronił was informować!

Esteria już miała rzucić kolejnym przedmiotem w George'a, lecz powstrzymała się gdy usłyszała, co powiedziała Gryfonka. Razem z Harrym patrzyła na dziewczynę zaskoczona.

- Dumbledore wam zakazał? - zapytali jednocześnie.

Nagle jak grom z jasnego nieba do pokoju wpadła fioletowowłosa kobieta, którą Esteria widziała w grupie z Alastorem. Natychmiast wyjęła różdżkę, zauważając obcą dziewczynę i cisnęła w nią zaklęciem Incacerata, aby ją związać. Ślizgonka upadła opleciona sznurami na podłogę.

- Kto to jest?! - krzyknęła fioletowowłosa.

- Nimfadora co ty robisz? To nasza przyjaciółka! - krzyknął George.

- Mówiłam, że masz do mnie tak nie mówić. Z tego, co kojarzę, koleżanka nie była tu zaproszona, dlatego pójdzie ze mną na dół.

- Ciocia Bathilda mnie zabije - pomyślała Esteria, gdy Nimfadora zabrała ją na dół na posiedzenie.


***

- Mamy niechcianego gościa w domu - powiedziała Nimfadora, wprowadzając zawiązaną Esterie do kuchni piętro niżej. W kuchni stało mnóstwo osób, w rogu rozpoznała Fleur Delacour, która stała obok jednego z rudych mężczyzn ze szramą na twarzy. Domyśliła się, że to prawdopodobnie brat bliźniaków, lecz nie wiedziała który. Było tam jeszcze wiele innych osób, których nie kojarzyła.

- Esteria? - powiedziała zdziwiona pani Weasley.

- Co tu robisz dziecko? - tym razem zapytał pan Weasley.

Esteria wypuściła głośno powietrze. Nie wiedziała, jak może wytłumaczyć się ze śledzenia całej grupy aurorów i wślizgnięcia się do obcego domu.

- Ja... martwiłam się, co się stało z Harrym słyszałam, że został wydalony.

- Nie powinno cię tu być! Skąd masz informacje o wydaleniu Harry'ego?! - ryknął głośno Alastor.

- Alastorze uspokój się - powiedział mężczyzna z widocznymi bliznami na twarzy.

- Ona mogła zdradzić naszą lokalizację! Co, jeśli jest szpiegiem Remusie, wpadłeś na to? Trzeba rzucić Obliviate - krzyczał dalej Moody.

- Pana akurat łatwo wyszpiegować, wnioskując po tym, jak dał się pan złapać Crouch'owi w zeszłym roku, a wiem od mojej ciotki Bathildy, którą na pewno pan zna - odpowiedziała pewnie Esteria.

Szalonooki patrzył teraz na dziewczynę ze wściekłością w oczach.

- Sadzę, że nie ma potrzeby rzucania na pannę Grindelwald zaklęcia czyszczącego pamięć - odezwał się znajomy Esterii głos, ten chłodny głos opiekuna jej domu, dostrzegła do w rogu stołu. - Pomagała Potterowi cały rok w zadaniach w Turnieju.

- Poza tym to przyjaciółka naszych synów, nie miałaby powodów, aby zrobić im krzywdę - powiedziała pani Weasley oczywistym tonem.

- Ach więc to ty jesteś dziewczyną naszego George'a - uśmiechnął się Bill, na co dziewczyna zalała się rumieńcem.

- Jakie to ma znaczenie na Merlina!?

- Ogromne, bo poniekąd dzięki niej mój chrześniak żyje - odezwał się czarnowłosy mężczyzna siedzący po drugiej stronie stołu.

- Gdyby nie ona to nadal siedziałbyś w skrzyni - powiedział lodowatym tonem Snape.

Esteria rozpoznała w czarnowłosym poszukiwanego dwa lata temu Syriusza Blacka. Nawet do Nowego Yorku dotarły wieści, że zbiegł z Azkabanu. Nie wiedziała jednak, że jest ojcem chrzestnym Harry'ego. Dodatkowo dziwiło ją, że Snape tak otwarcie stoi po jej stronie.

- Proponuje rozwiązać dziewczynę i pozwolić jej się wypowiedzieć - powiedział Lupin.

Nimfadora rozwiązała dziewczynę i wskazała krzesło. Razem z Esterią usiadła przy stole, stale obserwując Ślizgonkę.

- Przypomnisz nam, jak się nazywasz? - zapytał Syriusz.

- Esteria Grindelwald - powiedziała śmiało.

Nie mogła spodziewać się innej reakcji, niż niepokój w oczach obecnych nie wliczając państwa Weasley, Snape'a i Alastora, któremu gdy tylko usłyszał to nazwisko, pojawił się grymas obrzydzenia na twarzy.

- Jesteś córką Imirdy? - zapytał tym razem Remus.

- Tak, ale... skąd pan wie? - zapytała zaskoczona Esteria. - I co to w ogóle jest za spotkanie?

Wszyscy po kolei spojrzeli po sobie, jakby wiedzieli o czymś istotnym, co strasznie zirytowało dziewczynę.

- Naprawdę nie wiesz kochanie? To Zakon Feniksa przeciwników Sama-Wiesz-Kogo - wyjaśniła pani Weasley.

- Molly oszalałaś?! Dlaczego jej o tym mówisz?! - znów krzyknął wzburzony Alastor, który nie odpuszczał.

- Dlaczego dziwi się pani, że nie wiem?

- Bo twoja mama również do niego należała, nie mówiła ci?

Esteria myślała, że spadnie zaraz z krzesła. Jej mama należała do tajnego stowarzyszenia przeciwników Voldemorta i nigdy jej o tym nie powiedziała. Nie mogła zrozumieć dlaczego.

- Należała? - zapytała, marszcząc brwi.

- Musiała odejść - wyjaśnił pan Weasley.

- Dlaczego?

- Gdy poznała tw... - zaczął pan Weasley, jednak jego żona natychmiast kopnęła do w kostkę pod stołem.

- O to już będziesz musiała ją zapytać - odpowiedział Remus.

Esteria czuła w środku rosnącą złość na matkę. Była wściekła, że nie powiedziała jej o tak istotnej rzeczy. Miała ochotę rozmówić się z nią listownie, chociaż bardzo korciło ją teleportowanie się do domu rodzinnego w Nowym Yorku.

- Proponuje, aby Esteria została z nami na kolację, skoro już z nami jest. Wszyscy jesteśmy zapewne głodni, po kolacji pomożemy jej wrócić do domu, jest późno, więc nie powinna wracać sama - powiedziała pani Weasley.

Wszyscy byli co do tego zgodni oprócz oczywiście Alastora. Kątem oka Esteria zauważyła, jak do kuchni wchodzi rudy kot Hermiony, zajadając znajomy jej już produkt bliźniaków - Ucho Dalekiego Zasięgu. Zaśmiała się w środku na ten widok, tęskniła za kombinowaniem bliźniaków na każdy możliwy sposób.

- Spotkanie zakończone - powiedział Snape i od razu teleportował się, wstając od stołu.

- Pomogę pani - powiedziała Esteria do pani Weasley, chciała zrobić cokolwiek, co odsunie ją od myśli o swojej matce.

- Dobrze, weź talerze i rozłóż je na stole, proszę i nie przejmuj się tym, co usłyszałaś, twoja mama na pewno chciała dla ciebie dobrze - powiedziała kobieta, kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny w geście otuchy.

Praca w kuchni przynosiła jej ulgę. Jej myśli teraz były skupione na chłopaku, którego bardzo tęskniła i którego potrzebowała, by zrozumieć, dlaczego zamilkł przez te długie tygodnie. Domyślała się, że było to związane ze spotkaniami Zakonu.

Pani Weasley wyszła na korytarz, aby zawołać wszystkich na kolację. Nagle usłyszała trzask, a tuż obok niej pojawili się bliźniacy. Kobieta wpadła w szał ze strachu, a chłopcy od razu czmychnęli do kuchni, aby nie dostać po głowach. Może i z wyglądu wydorośleli, ale chęć do żartów nadal im nie minęła.

- Tylko dlatego, że wolno wam używać magii to nie znaczy, że możecie sobie machać różdżkami na prawo i lewo!

Esteria zaśmiała się pod nosem. Gdy podniosła wzrok, zobaczyła przed sobą George'a. Dopiero teraz zauważyła, jak wymężniał przez wakacje. Ściął krócej włosy, jego rysy twarzy stały się wyraźniejsze, a sylwetka nabrała jeszcze więcej mięśni. Ledwo powstrzymała się, aby wrzucić się na rudzielca i złożyć pełny tęsknoty pocałunek.

George również zauważył, że jego dziewczyna nabrała więcej kobiecości. Podobała mu się jeszcze bardziej niż dwa miesiące temu kiedy to ostatni raz ją widział. Spoglądając na nią, czuł mrowienie w całym ciele. Tak bardzo chciał ją teraz wycałować.

- Porozmawiamy? - wychrypiał Gryfon.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz