Esteria rano obudziła się z ogromnym bólem głowy. Połowa Slytherinu bawiła się aż do bladego świtu. Razem z dziewczynami wywlokła się z łóżek na zajęcia z eliksirów. We trzy wyglądały, jakby potrącił je Express Hogwart.
- Tragedia! - krzyknęła Ophellia, widząc swoją twarz w lustrze.
- Chodźcie, bo się spóźnimy. - odparła Ingrid.
Schodząc do pokoju wspólnego zauważyły, że nie tylko one mają przed sobą ciężki dzień. Po drodze witało ich mnóstwo Ślizgonów. Esteria miała wrażenie, że coraz więcej osób z domu zaczyna się do niej odzywać. Ewidentnie nie podobało się to Malfoyowi i Strisk.
Dziewczyny dotrały na zajęcia spóźnione.
- O proszę panna Grindelwald, powróciła szczęśliwie do Hogwartu. - rzucił komentarzem Snape, na co cała klasa zwróciła się w stronę Ślizgonki. - Siadać i oby to było ostatnie spóźnienie w tym roku.
Ophellia i Ingrid usiadły razem, a Esterii zostało tylko miejsce obok Malfoy'a. Parkinson leżała w skrzydle szpitalnym, ktoś dorzucił jej wymiotki Weasley'ów do śniadania. Oczywiście wiedziała czyja to sprawka.
- Spieprzaj stąd. - szepnął Malfoy.
- Kultury fretko. Znam zaklęcie, które rzucił na ciebie Moody, więc odpuść. Chyba, że chcesz załapać trochę pcheł. - odpowiedziała, a bliźniacy siedzący obok zaczęli chichotać pod nosem. Alicia od razu zmierzyła Esterię wzrokiem.
Malfoy do końca lekcji nie odważył się odezwać ponownie. Zajęcia minęły całkiem przyjemnie, o dziwo Snape tylko raz przyczepił się do bliźniaków. Mimo ogromnego bólu głowy dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie.
- Teraz zielarstwo, Merlinie. Zgnije tam szybciej niż mandragora. - jęczała Opi.
- Mam ochotę zasnąć. Może Sprout nie będzie aż tak zwracała uwagi na uczniów dzisiaj.
Wchodząc do szklarni od zielarstwa dowiedzieli się, że będą pracować w parach przy cięciu pnączy Jadowitej Tekantuli.
- Dla odmiany ja was dzisiaj podzielę. Panów Weasley zapraszam do panny Roresk i Nobleoak, pana Jordana do Abbot, panna Strisk popracuje dziś z panią Greengrass, a pani Grindelwald z panną Spinnet. - ogłosiła nauczycielka.
Dziewczyny i bliźniacy spojrzeli na dziewczyny, obie były bardzo niezadowolone.
Wybornie. - pomyślała Esteria.
- Pamiętajcie, że pnącza możecie ciąć zaklęciem Diffindo, może zostać użyte równie do ogłuszenia roślin, gdyby chciały was zaatakować.
Uczniowie ruszyli do swoich par. Alicia i Esteria założyły rękawice przy swoim stanowisku i zabrały się do pracy. Między nią a Gryfonką nie było najmniejszej nici porozumienia. Starały się pracować w głuchej ciszy, cały czas były obserwowane przez Freda i George'a.
- Dobrze, że się nie gryzą. - zażartował George do swojej pary, którą była Ophellia.
- Poczekaj, to jeszcze nie koniec lekcji.
- Jak ci się układa z Cedrikiem? - George nie lubił siedzieć w ciszy. Wiedział, że Ophellia to przyjaciółka Esterii, więc domyślał się, że dziewczyna nie będzie opryskliwa co do rozmowy.
- Och! Cudownie! Każdemu życzę takiego związku. - odparła z szerokim uśmiechem na ustach.
- Takiego to znaczy?
- No wiesz z dozą romantyzmu, wzajemnej troski, humoru i przede wszystkim tego wzajemnego magnetyzmu, takiego ognia. To ostatnie robi robotę, jeśli wiesz, o czym mówię.
CZYTASZ
W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George Weasley
FanfictionEsteria Grindelwald to potomkini największego czarnoksiężnika w historii całego świata. Przez swoje owiane złą sławą nazwisko dziewczyna nie ma wokół siebie nikogo oprócz rodziców. Wszyscy pałają do niej strachem i nieufnością. Po wywołaniu tragiczn...