Álvaro momentalnie poluzował uścisk, jednakże nie wypuścił mnie tak łatwo. Nie bez walki. Przez te kilka miesięcy nic się nie zmieniło, nadal był taki sam. Dlaczego wcześniej nie zauważałam tego, jaki był zaborczy? Jak próbował skłócić mnie z bratem, wyciągać ode mnie informacje na jego temat... Co jeśli cały ten nasz związek był jednym, wielkim fałszem, od początku przez njego przemyślanym?
- Pojawił się i obrońca uciśnionych. - parsknął śmiechem na widok Neymara stojącego zaledwie kilka metrów dalej.
- Zostaw ją w spokoju. - Brazylijczyk powiedział spokojnym, aczkolwiek gniewnym tonem, podchodząc do nas małymi krokami.
- To sprawa między nami, tobie nic do tego.
- Już skończyliśmy! - zawołałam poirytowana i próbowałam wysunąć się z jego uścisku, jednak on nadal trzymał mój nadgarstek. - Puszczaj!
- Najpierw wyjaśnimy sobie...
- Livia najwyraźniej nie ma ochoty na żadne wyjaśnienia. - Neymar stanął tuż przed nim i pchnął go w ramię. Dostrzegłam złość w jego oczach, taką samą jak wtedy w klubie. Przerażała mnie ta jego ciemna strona, nie przypominał ani trochę tego roześmianego chłopaka, którym przecież na codzień był.
Gest, który skierował w stronę piłkarza Juventusu, sprawił, że ten momentalnie mnie uwolnił, ale tylko po to, aby oddać pchnięcie brunetowi. Wtedy rozpoczęło się to, czego się obawiałam. Wstrzymałam oddech na widok obkładających się chłopaków, próbowałam odciągnąć Neymara, ale on był nieugięty i wściekłym głosem kazał mi się odsunąć.
Nie mam pojęcia jak by się to skończyło, gdyby nie zainterweniował Leo, który pojawił się między nimi znienacka. Rozdzielił ich i biorąc Neymara na bok, uspokoił go, patrząc mu prosto w oczy i szepcząc do niego jakieś słowa. Zupełnie jakby wybudzał go z jakiegoś transu.
Thiago podbiegł do mnie i przytulił się do mojej nogi, a ja pogłaskałam go po główce. Biedny, wystraszył się tego widoku.
- Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do mojej siostry, obiecuję, że Cię zniszczę. - Leo syknął z nienawiścią do Moraty. Hiszpan splunął im prosto pod nogi i bez słowa wycofał się, ani razu się nie odwracając.
Spoglądając na jego oddalającą się sylwetkę, gorączkowo rozmyślałam nad tym jak mogłam go pokochać...*
Weszłam do domu nadal nabuzowana emocjami z dzisiejszego popołudnia i jedyne o czym w tej chwili marzyłam to rzucić się na kanapę i przeleżeć na niej resztę życia. Niestety, moja mama przyszykowała dla nas inne plany.
- Będziemy mieli dzisiaj gościa. - oznajmiła podekscytowana i już wiedziałam o co się rozchodzi. Nie chciałam jej robić przykrości, więc przemilczałam fakt iż nie miałam w tej chwili ochoty na poznanie jej nowego chłopaka. Nadal nie pogodziłam się do końca z faktem, że mama potrafiła zastąpić kimś tatę. Jednak widok jej entuzjazmu i uśmiechu wymalowanego na twarzy sprawił, że nie potrafiłam jej zasmucić.
Pomogłam jej w przygotowywaniu kolacji, przyniosłam z piwnicy wino, które zostawiła na specjalną okazję, a na końcu poszłam się przygotować. Zanim jednak to zrobiłam, odczytałam wiadomość od Ines, która wysłała mi jakieś linki. Gdy je otworzyłam, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Zdjęcia przedstawiały scenerię spod Kompleksu Gampera, ktoś mimo wszystko nas obserwował i wrzucił do sieci to, co zobaczył.
Zerknęłam na zegarek, pozostała mi jeszcze godzina do kolacji. Nie mam ochoty kwić tutaj tyle czasu i rozmyślać o Moracie, który swoim nagłym pojawieniem się znowu namieszał w moim życiu. Zabrałam telefon, okulary przeciwsłoneczne i zeszłam na dół.
- Idę się przejść. - oznajmiłam mamie.
- Przecież za...
- Będę nawet przed czasem, nie martw się. - uspokoiłam ją. Jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej spiętej, chyba na prawdę jej na nim zależało.
- No dobrze, powiedz mi tylko którą włożyć: granatową z odkrytymi plecami, czy czarną z głębokim dekoltem? - uniosła dwie sukienki do góry.
- Hmm... - oczami wyobraźni obejrzałam ją w obydwu kreacjach. - Czarna, masz ładny dekolt, więc go pokazuj.
- Leo dostanie zawału. - zachichotała i w podskokach ruszyła do łazienki. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam na zalaną słońcem ulicę.*
Pogoda była wprost idealna na wskoczenie do głębokiego basenu, żałowałam tylko, że nie mam w tej chwili okazji aby to marzenie spełnić. Myśł o zbliżających się wakacjach szybko poprawiła mi humor.
Niestety spacer, który miał być spokojny i przyjemny, daleko odbiegł od planów. Kiedy tylko pojawiłam się w centrum Barcelony i wysiadłam z metra, szybko mnie zauważono. Widząc z daleka biegnącego reportera, skarciłam się za to, iż wybrałam się właśnie w rejony, gdzie często czają się na znane osobistości. Mimo, że nie byłam jedną z nich, to wywołałam małe zamieszanie, które okazało się idealną okazją do wzbogacenia dla reporterów i dziennikarzy. Jednak najpierw będą musieli mnie złapać!
Ucięłam drogę, wślizgując się w wąską przecznicę i pobiegłam przed siebie. Dobrze znałam te okolice, niedaleko znajdował się mój Salon Sukien Ślubnych. Zerknęłam w przelocie na zegarek, istniała szansa, że jeszcze kogoś tam zastanę. Odwróciłam się tylko na moment i już wiedziałam, że muszę przyspieszyć, paparazzi mieli to w sobie, że nie mogli narzekać na brak kondycji i szybko mnie doganiali. Przepychałam się między ludźmi, potrąciłam starszą kobietę, którą w biegu przeprosiłam, po czym o mało co nie wpadłam pod samochód, ale ostatecznie dostałam się do miejsca docelowego. Otworzyłam wielkie, białe drzwi i błyskawicznie zamknęłam je od wewnątrz.
- Przepraszam, dzisiaj już nieczyn... Och! Livia! - usłyszałam za sobą głos Lucasa, autentycznie najlepszego konsultanta jakiego widział ten salon i to bez cienia przesady. Był świetny w swoim fachu i to on był najbardziej rozrywany przez klientki.
- Jak... jak dobrze, że... jesteś... - wysapałam, zmęczona i podeszłam do kozetki na której usiadłam. - Muszę się tu... schronić. Na chwilę. - skinęłam głową za okno, gdzie dwóch dziennikarzy oblężyło wejście.
- Robią nam zdjęcia, chyba powinienem się uśmiechnąć. - zachichotał, poprawiając fryzurę. Dla tych co go nie znali, Lucas wzbudzał wiele kontrowersji, na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że jest gejem. Ale on po prostu już taki był w swoich gestach, głosie i zachowaniu. - Co zmalowałaś?
- Lepiej nie pytaj. - machnęłam ręką.
- Chodź, skarbie, napoimy Cię wodą, a potem wymskniemy się tylnim wyjściem. - gdy wstałam, objął mnie ramieniem i zaprowadził na zaplecze.
Gdy pół godziny później wpadłam do domu jak burza, mama odetchnęła z ulgą. Pobiegłam do swojego pokoju i wcisnęłam się w jedną ze swoich sukienek, a gdy schodziłam na dół, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- To pewnie Leo, otworzę im. - uspokoiłam mamę i ruszyłam do przedpokoju. Na ganku stanął jednak ktoś inny. - Trener? - zdziwiłam się na widok Luisa Enrique stojącego tuż przede mną. Widziałam go zaledwie kilka godzin temu na boisku.
- Witaj ponownie, Livio. - uśmiechnął się do mnie.
- Leo jeszcze tutaj nie ma, i proszę się nie gniewać, ale myślę, że to nie najlepsza pora na odwiedziny. Czekamy na pewnego gościa. - odpowiedziałam grzecznie, nie chcąc go urazić. Zdarzało się, że przychodził do Leo, ale jeszcze nigdy nie było go w naszym domu.
- A więc przyszedłem w samą porę. - oznajmił, a ja zmrużyałam brwi w zdziwieniu.
Dopiero kiedy mama minęła mnie, stanęła tuż obok niego i chwyciła go za dłoń, zrozumiałam co się tutaj dzieje.
CZYTASZ
Tempting
FanfictionLeżeliśmy na dachu jednego z budynków, wpatrując się w gwiazdy migoczące na ciemnym niebie. Delikatny, ciepły powiew muskał nasze twarze. To byłaby piękna, beztroska noc, gdyby z ust przyjaciółki nie wydostało się jedno pytanie. - Gdybyś miała możli...