Następnego ranka zbudziły mnie promienie słoneczne nieznośnie tańczące po mojej twarzy. No tak, zapomniałam wczoraj zasunąć zasłony. Podniosłam się leniwie na łokciu i spojrzałam na zegarek - dochodziła dziesiąta. Wzdychając, zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam mamę i Luisa.
- Cześć, kochanie. Jak było? - zaświergotała jak skowronek, na co odpowiedziałam krótkim mruknięciem i podeszłam do ekspresu, aby zrobić sobie kawy.
- Co, aż tak źle? - zapytał Luis, a mama zachichotała.
- Nie, po prostu Livia miała na myśli: " Jest za wcześnie żeby o tym rozmawiać, dajcie mi kilka minut na dojście do siebie, bo na tą chwilę kompletnie nie ogarniam i nie wiem nawet jak się nazywam. " - przetłumaczyła, a ja uniosłam kciuk do góry na potwierdzenie jej słów.
- No tak, że też sam się nie domyśliłem. - powiedział i wyjrzał przez okno. Tymczasem ja rozbudzałam się przy niezastąpionym smaku i błogim zapachu kawy. Czymże były bez niej świat? - A dlaczego na waszym podjeździe stoi samochód Neymara? - zapytał zaciekawiony, a ja wtedy przypomniałam sobie wydarzenia z minionego wieczoru. Wzruszające przemówienie, tańce z Felipe, Neymar całujący się z kuzynką Laurity, awantura... Potem moja sprzeczka z Neymarem, mandat, reporterzy... Ines miała rację, spokojnie można by nakręci o mnie telenowelę, albo jakiś dramat filmowy.
- Długa historia. Czy dziennikarze już sobie poszli? - stanęłam tuż obok Luisa i westchnęłam na widok przyczajonych za płotem mężczyzn z aparatami.
- Wygląda na to, że muszę sprawdzić na internecie co działo się z moim dzieckiem zeszłej nocy. - parsknęła mama znad swojej gazety. - Odkąd zaczęłaś się z nim kolegować, prawie nie wiem co się u Ciebie dzieje. - spojrzała na mnie wymownie zza okularów.
- Ja się z nim nie koleguję. - odparłam, jednak ani ona, ani Luis mi nie uwierzyli, podobnie z resztą jak i reszta świata. - Hej, a tak w ogóle, to co ty się tak wystawiasz do tego okna niczym Edward w Księżycu w Nowiu? - skrzyżowałam ręce na piersi, odwracając się do Enrique. - Myślałam, że przez jakiś czas zamierzacie pozostać w cieniu.
- Mam już dość ukrywania się, i tak prędzej czy później się to wyda. - pomachał z uśmiechem do reporterów, którzy momentalnie zaczęli robić zdjęcia. Czasem to życie tak mnie przytłaczało, że nie potrafiłam sobie tego wszystkiego poukładać w głowie.
- No dobra, idę się pakować. Prawie zapomniałam, że już jutro wylatujemy. - podekscytowana wspięłam się z powrotem po schodach, do mojego pokoju, gdzie już po krótkiej chwili utonęłam w morzu własnej garderoby. Nie mogłam się zdecydować, które ciuchy powinnam zabrać - pojedynek toczył się pomiędzy tymi, które były wygodne, a tymi, które były ładne. Już miałam pisać do Ines, aby przyszła mnie poratować swoimi bezcennymi poradami, kiedy to niespodziewanie zadzwonił mój telefon.
To zdenerwowany Lucas poprosił mnie, abym przyjechała do pracy, bo Valentina, która miała dzisiaj umówione dwie klientki, rozchorowała się i ktoś musi ją zastąpić. Padło na mnie.
Wzdychając, pozostawiłam moją sypialnię, która wyglądała tak, jakby przed momentem przeszło przez nią tornado. Zbiegłam na dół, mijając salon, gdzie mama i Luis leżeli przed telewizorem.
- Ej ej, gdzie ty się znowu wybierasz? Myślałam, że zjemy całą trójką obiad! - zawołała.
- Muszę jechać do pracy. Co to jest? - zaciekawiłam się karteczką, którą Luis wymachiwał.
- No właśnie, może ty nam powiesz co to jest? - podniosła się z kanapy. Zdałam sobie sprawę co to takiego... Musiałam wczoraj zostawić mandat w przedpokoju. - Sto dwadzieścia euro?
- Gdzie Ci się tak spieszyło? - dołączył się trener, a ja poczułam się jak na przesłuchaniu, gdy obydwoje świdrowali mnie wzrokiem. Skrzywiłam się.
- I tak pocieszam się tą myślą, że mogło być o wiele więcej. Nie mogłam znaleźć dokumentów i ubezpieczenia, przed oczami miałam najczerniejsze scenariusze. A teraz wybaczcie, panny młode czekają. - skinęłam głową, i uciekłam im z oczu, zanim znowu zalaliby mnie kolejną falą pytań.
Nie mając innego wyboru i czasu do zastanawiania się, wsiadłam do wozu Neymara i odjechałam jak najszybciej mogłam, omijając natrętnych dziennikarzy, których miałam ochotę rozjechać.
CZYTASZ
Tempting
FanfictionLeżeliśmy na dachu jednego z budynków, wpatrując się w gwiazdy migoczące na ciemnym niebie. Delikatny, ciepły powiew muskał nasze twarze. To byłaby piękna, beztroska noc, gdyby z ust przyjaciółki nie wydostało się jedno pytanie. - Gdybyś miała możli...