Leżałyśmy na dachu jednego z budynków, wpatrując się w gwiazdy migoczące na ciemnym niebie. Delikatny, ciepły powiew muskał nasze twarze. Ines słynęła ze spontanicznych decyzji i zaskakiwała mnie już niejednokrotnie, ale jeszcze nigdy nie zaciągnęła mnie na żaden dach. Przyjemnie było tak wyłożyć się, rozciągnąć, odetchnąć świeżym powietrzem i delektować ciszą. To byłaby zaiste piękna, beztroska noc, gdyby z ust przyjaciółki nie wydostało się jedno pytanie.
- Gdybyś miała możliwość cofnięcia czasu, znowu być go pokochała?
- Ines Suarez, mistrzyni wyczucia czasu. - zaśmiałam się, odwracając ku niej głowę. Dziewczyna wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem, oczekując mojej odpowiedzi. - Nie wiem. Nie wiem co bym zrobiła gdyby... Gdybanie nigdy nie wnosi żadnych korzyści, moja droga.
Ku mojemu zdziwieniu już więcej mnie nie zripostowała, tylko przymknęła oczy i pozwoliła, by łagodny wietrzyk tańczył jej po głowie. Ja natomiast ułożyłam się wygodniej i skupiłam wzrok na głębokim granacie z jasnymi punkcikami, który rozpościerał się tuż przede mną.
Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, które zadała mi Ines. Nie jestem już tą samą osobą, co kiedyś. Wiele się zmieniło, więc... nikt nie powinien wymagać ode mnie teraz, że będę zachowywała się tak, jak dawna ja. Być może jakaś część mnie nadal skrywa się w zakamarku mojej duszy, jednak na pewno nie cała. Tudo Passa - jak głosi tatuaż na szyi Neymara. Wszystko Przemija. Nawet przemijanie.*
- Skróciłam troszkę ten dół, tak jak prosiłaś. - jedna z krawcowych mojego Salonu odnalazła mnie w moim biurze, gdzie wraz z księgową przeglądałam dokumenty, które ostatnio rozporządziła.
- Dziękuję Ci, jesteś wielka! - zawołałam z uśmiechem i ucałowałam pięćdziesięcioletnią kobietę w policzek.
Kiedy dokończyłam papierkową robotę, zabrałam moją kreację i udałam się na poszukiwania Lucasa. Odnalazłam go akurat w momencie, gdy żegnał kolejną zadowoloną klientkę. Jak tylko zobaczył co niosę, kiwnął głową w kierunku wolnej przymierzalni, która była wielkości jednego pokoju.
- Skrócona jest jeszcze lepsza, wyglądasz zjawiskowo! - przyznał z podekscytowaniem w głosie i chwytając mnie za rękę, okręcił mną dookoła. - Znalazłaś partnera na wesele?
- Nie, nawet go nie szukałam. Rafinha dowiedział się, że przyjdę sama i już zaklepał sobie u mnie kilka tańców. - zachichotałam na to wspomnienie, kiedy razem z Alvesem podbiegł do mojego samochodu, gdy odbierałam Thiago spod Kompleksu Gampera.
- Proszę proszę, dobry gust nigdy Cię nie opuszcza! - zacmokał, przyglądając się mojemu lustrzanemu odbiciu.
- To chyba już wrodzony talent. - zachichotałam, puszczając mu oczko i poprosiłam go o pomoc przy zdjęciu beżowej sukienki.*
Widok mojego brata dumnie stojącego na ołtarzu i nie spuszczającego oka z kobiety, która właśnie kroczyła ku niemu w objęciach swojego ojca, przyprawiał mnie w niesamowite wzruszenie. W swoim życiu brałam udział w wielu uroczystościach ślubnych, ale ta była dla mnie szczególnie wyjątkowa. Oto miałam przed sobą dwójkę ludzi, która znała się niemalże od zawsze. Dorastali na moich oczach, poznawali się, kłócili, zakochiwali, aż w końcu założyli rodzinę... te etapy ich życia, których byłam świadkiem, są takie magiczne! Po prostu przeznaczenie popchnęło ich ku sobie, nie ma co do tego żadnego innego wytłumaczenia. Nie mieli nikogo poza sobą, przez cały czas byli tylko we dwoje, nie zważając na pokusy dzisiejszego świata. Łączyła ich czysta, nierozerwalna miłość, której im zazdrościłam, ale... tylko troszkę. Wierzę, że i na mnie również przyjdzie kiedyś pora. Kiedyś, kiedy nie będę tego wyczekiwać, ani się spodziewać.
CZYTASZ
Tempting
FanfictionLeżeliśmy na dachu jednego z budynków, wpatrując się w gwiazdy migoczące na ciemnym niebie. Delikatny, ciepły powiew muskał nasze twarze. To byłaby piękna, beztroska noc, gdyby z ust przyjaciółki nie wydostało się jedno pytanie. - Gdybyś miała możli...