ʚ 12 ɞ

4.7K 242 20
                                    

- A teraz bardzo proszę ustawcie się po rozmiarze brzuszków... - trzydziestoletnia fotografka jednego z popularniejszych hiszpańskich czasopism zaczęła układać nas od najmniejszego do największego. Wraz z Antonellą, Eleną, Raquel, Carlą i Melissą brałyśmy właśnie udział w ciążowej sesji zdjęciowej, ale co ciekawe, nie w studiu, tylko w plenerze, a dokładniej na Camp Nou. Jako, że mój brzuch dopiero zaczynał się uwydatniać, wylądowałam oczywiście na ostatniej pozycji, zaś pierwsza znalazła się Anto. 
- Te brzuchy mienią mi się już w oczach. - parsknął Dani, który przyszedł tu z niewiadomego mi powodu. Oprócz mnie i dziewczyn, w sesji uczestniczyli również tatusiowie, ale On... nie miał czego tutaj szukać. 
- Carla, głowa trochę niżej... O tak... Super, mamy to. - Dziewczyna imieniem Lola uśmiechnęła się do nas szeroko. - A teraz zapraszam do nas panów. - odwróciła się w kierunku ławeczki, gdzie siedzieli znudzeni chłopcy. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie widziałam Neymara. - Kogoś nam tu brakuje? 
- Tak, mój mężczyzna ma dłuższe posiedzenie w toalecie... - westchnęłam, opierając dłonie na biodrach, na co reszta głośno zachichotała.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! - zawołał Alves, zeskakując z siedzenia i podbiegając do mnie. - Pobawię się na chwilę w ojczyma.
- O matko, Neymar Cię zabije, jak to zobaczy. - zaśmiałam się, kiedy ten stanął za mną i objął mnie od tyłu tak, jak zrobiła to reszta. 
- Będzie zabawnie, niech Pani zaczyna! - machnął ręką w kierunku fotografki, a ta rozbawiona wzięła się do pracy, mówiąc nam co mamy robić.
Po kilku minutach na boisko wpadł Neymar, który momentalnie wyłapał, że coś jest nie tak i skojarzył zaistniałe fakty. 
- Ty. - wskazał palcem na przyjaciela, a Dani odwrócił się, udając, że nie wie o kogo chodzi. - Odsuń się natychmiast od mojej kobiety. 
- Stary, przegapiłeś już swój moment, sorki. - odpowiedział mu na to, kładąc dłonie na moim brzuchu. Neymar wziął rozbieg, biegnąc prosto na nas, wtedy Alves odskoczył i zaczął mu uciekać. W efekcie skończyło się na tym, że biegali po murawie jak opętani, a my wszyscy przyglądaliśmy się im z zaciekawieniem. 
- Jak dzieci... - wzniosłam oczy ku niebu.
Minęło kilka chwil, zanim się zmęczyli i skończyli te wygłupy. Wizażystka, która przyszła wraz z fotografką, musiała zająć się Neymarem, bo od biegu cały się spocił i rozczochrał włosy, co moim zdaniem akurat było na korzyść. 

Po serii zdjęć z udziałem nas wszystkich wreszcie mogliśmy usiąść, bo teraz wykonywane były fotografie indywidualne. Jako pierwsi poszli Elena i Sergio. 
- Mogę tutaj? - Melissa wskazała miejsce obok mnie, gdzie leżała moja torebka. Oprócz dzisiejszego przywitania, nie rozmawiałam z nią od naszego ostatniego spotkania, kiedy to wygadała przy Neymarze o moim pocałunku z Bartrą. Zapowiadało się zatem trochę niezręcznie.
- Jasne, proszę. - cofnęłam szybko swoje rzeczy, kładąc je pod ławkę. 
Nasza wymiana zdań być może nie wskazywała na wielką zażyłość między nami, ale i tak było lepiej, niż zazwyczaj. Teraz na prawdę dostrzegałam tę zmianę, która zaszła w Melissie, odkąd dowiedziała się o ciąży. Nie lubiłam jej za czasów, kiedy Ona i Marc się spotykali i zabraniała nam się przyjaźnić, ale teraz byłam skłonna ją zaakceptować.  A w przyszłości... kto wie, być może nawet polubić? 
- Teraz my. - Neymar chwycił mnie za dłoń, ciągnąc na sam środek boiska, gdzie czekała już Lola. Podała mi koszulkę w barwach blaugrany, którą szybko założyłam. Najpierw zrobiliśmy kilka zwyczajnych ujęć na stojąco, a następnie położyliśmy się na trawie. Odsłoniłam brzuch, gdzie po chwili znalazły się maleńkie buciki, dokładne miniaturki tych, w których grał Neymar. 
- Zaczekajcie tu jeszcze chwilkę. - poprosiła nas blondynka po kolejnych piętnastu minutach, po czym odeszła w kierunku reszty. Neymar wyciągnął do mnie ręce, więc wtuliłam się w niego, napawając chwilą ciszy. Niestety, nie trwała ona długo, gdyż po kilku minutach wróciła Lola, tym razem nie sama, a w towarzystwie Leo i Anto. - Zrobimy wam piękną, rodzinną fotografię. To będzie hit. - uśmiechnęła się do nas zachęcająco, pokazując jak mamy stanąć. Na początku po prostu wszyscy objęliśmy się, szczerząc zęby do obiektywu. To faktycznie będzie świetna pamiątka, wcześniej nawet nie pomyśleliśmy o zrobieniu takiej wspólnej fotografii.
W następnej pozie razem z Anto odsłoniłyśmy brzuchy, a Lola podała nam tabliczkę z napisem: Future Best Friends. Już wprost nie mogłam się doczekać chwili, w której będziemy mogły pobawić się z naszymi pociechami, spacerować z wózkami po parku, odprowadzać je do szkoły... Zazdroszczę dziewczynom, że już niedługo będą mieć swoje dzieciątka na rękach. Ja muszę jeszcze trochę poczekać, jednak jest to warte każdego czasu. 
- Dobrze, a na koniec proszę Cię Leo, żebyś stanął pomiędzy siostrą i narzeczoną. 
- Ja to mam podwójne szczęście. - Brunet wypiął dumnie pierś i objął nas obie. Nawet łezka zakręciła mi się w oku na ten widok. Leo był tak wielkim przeciwnikiem naszego związku z Neymarem... chronił mnie przed Brazylijczykiem, ostrzegał, nie mógł zaakceptować naszej decyzji... A teraz stał obok, ciesząc się z nadejścia naszego syna, lub córki. Mam naprawdę najcudowniejszą rodzinę na świecie.

- Powiedziałem Ci, jak chcesz, to możesz siedzieć w domu, ale mnie nie uwiążesz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Powiedziałem Ci, jak chcesz, to możesz siedzieć w domu, ale mnie nie uwiążesz. - Dobrze już podchmielony Neymar minął mnie w drzwiach sypialni, zupełnie ignorując moje prośby, by został dzisiaj w domu. Wrócił nad ranem ze swojej pokerowej imprezy i od rana boczył się na mnie, że nie chcę wybrać się z nim na jakiś jutrzejszy wernisaż. Wiem, że ważne jest dla niego pokazywanie się publiczne i chciałby wystąpić ze mną na czerwonym dywanie, tyle, że ja nie miałam ochoty na żadną zabawę i sztuczne uśmiechanie się. Zabolały mnie jego słowa, ale zdążyłam się już do nich przyzwyczaić. Martwiło mnie tylko to, że wciąż nie wyciągał żadnych wniosków. 
Po południu zabrał swoją torbę treningową i zadzwonił po kierowcę, bo oczywiście nie był w stanie samodzielnie prowadzić. Zdążyliśmy się pokłócić dzisiaj co najmniej pięć razy, więc nawet się ze mną nie pożegnał, tylko wyszedł trzaskając drzwiami. 
- Dupek. - mruknęłam pod nosem, obserwując jak wsiada do samochodu. 
Gdy odjechał i miałam już wrócić, do domu, zauważyłam, że inny pojazd podjeżdża pod bramę. Widząc w kamerze twarz Caroliny, wzdychając otworzyłam jej wejście i zeszłam po schodkach na podjazd. 
- Cześć, Livia! - Uradowany Davi wyskoczył z auta jako pierwszy, podbiegając do mnie z wyciągniętymi rękami. Po wyściskaniu się ze mną, poleciał na tył ogrodu, by przywitać się z naszym nowym labradorem, którego Neymar dostał od ojca. 
- Widziałam, że minęłam się z Neyem. Dasz sobie radę sama? - upewniła się blondynka, wychylając głowę przez okno. 
- Jasne, nie martw się. - odpowiedziałam, mocno zaskoczona jej objawem troskliwości. Zaproponowałam, by weszła na herbatę, ale oznajmiła, że się śpieszy, więc dłużej jej nie powstrzymywałam, tylko poszłam dokończyć obiad. 

O godzinie dwudziestej drugiej, kiedy skończyliśmy z Davim oglądać Hotel Transylwania i dostrzegłam, że usnął na siedząco, z trudem wzięłam go na ręce i zaniosłam do jego pokoiku. Wiem, że nie powinnam go dźwigać, ale nie było przy mnie Neymara, który powinien to za mnie zrobić. Usiadłam na skraju łóżka, przebierając małego w piżamkę. Poczułam dokuczliwe fale bólu w okolicy brzucha, więc zaczęłam go rozmasowywać, starając się uspokoić dzidziusia.
- O mój Boże. - szepnęłam sama do siebie, obserwując brzuch. - Czy ty... właśnie się poruszyłeś? - spytałam cicho, uśmiechając się pomimo dolegliwości. Zdarzyło mi się już kilka razy pomylić ruch dziecka ze wzdęciami, czy burczeniem w brzuchu, ale mogę dać głowę, że to było coś innego. Że to było... właśnie to. Moje dziecko.
Wycierając z oczu łzy wzruszenia pomieszane z łzami bólu, podniosłam się powoli na nogi i udałam do sypialni. W pokoju wzięłam mocniejsze leki, które przepisał mi lekarz, i położyłam się w łóżku. Jak tylko tabletki zaczynały działać, utuliłam się w poduszkę i zasnęłam.

Około godziny trzeciej przebudziłam się, czując się tak samo źle, jak wcześniej, a może nawet i jeszcze gorzej. Zdziwiłam się, dostrzegając Neymara przytulonego do moich pleców, mimo to odetchnęłam z ulgą. Nie potrafiłam się na niego długo gniewać, ale tym razem nie przepuszczę mu tego tak łatwo.
Sięgnęłam ręką, by odszukać lekarstwa, ale nie wyczuwałam ich na szafce nocnej. Podciągnęłam się delikatnie, zerkając w dół, i poczułam jak serce momentalnie staje mi w miejscu. Na białym prześcieradle pomiędzy moimi nogami widniała ciemna plama krwi.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
TemptingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz