Pan Payne zaczął prowadzić lekcję. Otwieram zeszyt i patrzę na niego przez cały czas. Stoi przy tablicy i pisze temat dzisiejszej lekcji. Ma na sobie dzisiaj błękitną koszulę, obcisłe czarne spodnie i czarne conversy. Chcę w tej chwili zedrzeć z niego tą koszulę, a spodnie zerwać z jego szczupłych nóg.
Ugh, muszę się niestety powstrzymać.
-Wiesz, co Moly? Chyba dla pana Payne'a zmienię znowu orientację na hetero - mówi Eli.
Spoglądam na nią z zmarszczonymi brwiami.
-Lepiej tego nie rób. Payne jest mój, a twoją niunią jest Lola.
-Oh, pan Payne jest taki atrakcyjny - mówi trochę głośniej. -Moja Moly w końcu kogoś znalazła - czuję, że robi to specjalnie.
Wszyscy się na nas gapią.
Jestem już cała czerwona na twarzy!
-Moly. On patrzy! - szepta Eli, na co spoglądam na nią zła.
-Wiesz, że już teraz nie musisz szeptać?
-O co chodzi dziewczyny? - pyta nieco rozbawiony pan Payne.
Zerkam na niego. Uśmiecha się szeroko w moim kierunku. Nie może tak robić, bo jeszcze ktoś się domyśli! Zapewnie szczerzy się tak, bo usłyszał moją rozmowę z Eli.
Cholera, wszystko przez Eli!
-O nic, panie Payne - odpowiada Eli.
Prycham zirytowana i kopię ją w nogę pod ławką. Myślałam, że krzyknie, ale jednak nie. To dobrze, bo zabiłabym ją za to.
-Moly. Możesz powiedzieć dlaczego kopnełaś Elizabeth w nogę? - pyta pan Payne poważnie, a cała klasa patrzy się na mnie i Eli.
Skąd wie, że ją kopnęłam?
-Zasłużyła na to - odpowiadam bezczelnie.
-Chcesz zostać zatrzymana w kozie? - pyta mnie surowym tonem.
Nie będzie to mój pierwszy raz z panem, panie Payne.
-Huh.. Będzie mnie pan codziennie zatrzymywał? - unoszę brew do góry, patrząc na niego wymownie.
-Słyszałem, że nie tylko ja Cię zatrzymuję. Znaleźli się też inni nauczyciele, którzy mówią, że im pyskujesz.
-Taaa, jasne.. - prycham.
-Dziś zostajesz w kozie godzinę. Ze mną - mówi i widzę, jak się uśmiecha delikatnie.
-Rekord, Moly! To dopiero pierwszy miesiąc szkoły, a ty już zostałaś zatrzymana z jakies 200 razy - mówi Justin i śmieje się.
Nienawidzę tego sukinsyna od początku.
-Zamknij się, idioto - mówię na głos, odwracając się do niego przodem, bo siedzi dwie ławki za mną.
-Moly, jesteś zatrzymana w kozie na dwie godziny. Ze mną - wtrąca się pan Payne.
-Co takiego? Dwie godziny? - szlocham, odwracając się do pana Payne'a.
-Już ci powiedziałem - mówi z półgłosem i wraca do prowadzenia lekcji.
-Co się z tobą dzieje, skarbie? Miałaś być w kozie jedną godzinę, a dostałaś dwie godziny? I to z naszym wychowawcą? - śmieje się Eli.
Ona doskonale wie, o co chodzi.
-Myślisz, że to było zabawne? Wiesz, że zrobił to specjalnie, by tylko mnie zatrzymać - mówię z agresją w głosie.
-Wiem, przepraszam - odpowiada i przewraca oczami.-Wreszcie - mówi Eli, gdy brzmi dzwonek na przerwę.
Kiwam tylko głową.
Wychodzimy z sali komputerowej i idziemy na dół do szatni po ubrania.
Dzisiaj miałam tylko cztery godziny. Dwie godziny były z panem Payne'm, gdzie na jednej tylko rozmawialiśmy. Na trzeciej była plastyka, a na informatyce, jak zawsze w internecie oglądaliśmy durne filmiki, które włączali chłopcy.
Dzisiaj był luz.
-Teraz nasz pan Payne jest w pokoju nauczycielskim - mówi Eli.
-Ta, pójdę już do niego, bo pomyśli, że uciekłam - przewracam oczami.
-Tylko pamiętajcie o prezerwatywach - śmieje się Eli, na co ja uderzam ją lekko w ramię. Przytulam ją i całuje w policzek. Gdy wychodzi z budynku szkoły, ja szybko biegnę na górę do pokoju nauczycielskiego. Pukam do drzwi i otwiera mi.. pan Payne. Jest ogromny. Miałam na myśli jego wzrost. W porównaniu z nim jestem taka mała. Jest ode mnie wyższy o jakieś 20 cm.
-Witaj. Dobrze, że przyszłaś. Na początku myślałem, że uciekniesz - mówi z bezczelnym uśmiechem.
-Nie. Jestem tutaj - mruczę, zakładając ręce na swojej klatce piersiowej.
Patrzy na mnie z lekko zmarszczonymi brwiami.
-Chodź, idziemy do klasy - bierze swoją torbę i wychodzi z pokoju, zamykając drzwi. Idę za nim do klasy. Otwiera drzwi i wchodzę pierwsza. Wchodzi tuż za mną i zamyka drzwi.
-Usiądź w pierwszej lawce - rozkazuje surowo.
-Dlaczego? - pytam, patrząc na niego.
-Bo ja tak mówię - odpowiada i siada przy biurku.
Whoa.. Wyluzuj, Payne.
Nie chcąc się z nim kłócić, siadam przy stoliku, naprzeciw biurka nauczyciela. Spoglądam na niego.
-Co będziemy robić? - pytam pana Payne'a.
-O co ci chodzi? - odpowiada pytaniem na pytanie.
Marszczę brwi i stawiam swoją torbę na ławce.
-Mi? O nic - wzruszam ramionami.
-Jasne. Nic nie widziałem - przewraca oczami.
-Muszę dzisiaj coś robić? Jakieś obowiązki, czy coś?
-Być może - odpowiada powoli i wstaje z krzesła, podchodząc do mnie bliżej. Siada na ' mojej ' ławce i patrzy mi głęboko w oczy.
O boziu!
Patrzę w jego piwne oczy. Można się w nich zatracić. Tracę siebie, gdy patrzę całkowicie mu w oczy. One tak pięknie błyszczą! I potem te jego rzęsy. Widzę na jego twarzy wielki uśmiech. Przygryza swoją dolną wargę i oblizuje ją następnie.
OMG, czy może przestać? Zaraz się na niego rzucę!
-Chodź do mnie - szepta swoim rozkazującym tonem.
-Dlaczego?
Dlaczego zadałam to pytanie?
-Kochanie, zadajesz za zbyt wiele pytań - odpowiada i mruga do mnie.
Ugh, jakby nie jego piekna twarz i ten zachrypniety głos, to już by nie żył.
-Za zbyt wiele? Okej - mówię i wstaję. Biorę torbę i mam już iść w stronę drzwi, gdy łapie mnie za rękę, mocno ją ściska.
-To boli, dupku - szlocham.
-Jestem Liam Payne, skarbie - chichocze i kładzie swój palec na moich ustach.
-Proszę, pozwól mi już iść. Jestem zmęczona - mówię cicho, drżę. Trzyma mój nadgarstek, ale nie tak mocno.
-Nie mogę. Nawet nie skończyła się jeszcze piąta godzina. Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać? - mówi cicho.
Moje ciało przebiegł dreszcz, gdy podnosi mnie do góry i sadza na biurku. Bierze mnie za ręce i patrzy w moje oczy, stając między moimi nogami. Jego dłonie są również takie duże!
-Więc uważasz, że jestem atrakcyjny? - pyta, uśmiechając się uwodzicielsko.
Huh, nie wytrzymam..
-Wiesz, jaka jest Eli. Wie o nas doskonale i oczywiście musi wszystko mówić, co jej ślina na język przyniesie - mówię, splatając nasze palce u dłoni.
-Nie może nikt się dowiedzieć, że jesteśmy razem, tak? Musisz jej powiedzieć, żeby tak nie gadała. Albo ja porozmawiam z nią - wzdrygam sie nieco.
Nie chcę, by ktoś dowiedział się, że ja i pan Payne mamy romans.
-Nie. Powiem to jej jutro - kiwa głową. Następnie pochyla sie nade mną i szepta do mojego ucha.
-Wiesz, że jeszcze mamy dużo zabawy przed sobą?- spoglądam w jego oczy, w których skaczą iskierki.
-Wiem, ale nie mam dzisiaj ochoty - mamroczę.
-Nie widziałem się z Tobą przez dwa dni. Dwa cholerne dni. Wiesz, jakie te czekanie było męczące? - dotyka mojego ramienia, muska je palcami. Zagryzam swoją dolną wargę.
-Nie daj się prosić. Wiem, że za mną tęskniłaś - mówi z delikatnym pomrukiem.
Mam z Liamem romans mimo, że jest moim nauczycielem i wychowawcą mojej klasy. Trwa to już od tego roku szkolnego, czyli z jakiś miesiąc. Pan Payne / Liam Payne nie pozwoli mi tak szybko odpocząć. Wierzcie mi!
Cholera, jest taki dobry i przystojny!
W jego obecności czuję się, jak jakaś uległa..*************
Tez chcielibyscie, zeby w waszej szkole uczyl przystojniak? A moze jest juz u was przystojny nauczyciel? :) Powiem szczerze, ze u mnie w gimnazjum jest dwoch cholernie przystojnych nauczycieli *-* Ide pisac rozprawke na polski.. Do nastepnego!
YOU ARE READING
Liam Payne my teacher | ZAKOŃCZONE
Fanfiction-Jesteś moja - szepta mi znowu do ucha, nadgryza je uwodzicielsko. -Wiem, Liam - mówię cicho.