Słyszałam, jak Payne dobijał się do drzwi. Bardzo głośno. Nic z tym nie zrobiłam i siedziałam cicho na kanapie i modliłam się, by przestał i odszedł. Usłyszałam nagle, jak głośno zaczął wołać moje imię. Przestraszyłam się lekko i zastanawiałam się, co o tym pomyślą sąsiedzi. To było chore i głupie. Szybko wstałam z kanapy i poszłam w kierunku drzwi. Otworzyłam je zła i zobaczyłam przed sobą Liama.
- Czy ty się dobrze czujesz? Obok są sąsiedzi!
- Moly, uważaj na swój ton - wymamrotał i wszedł do środka.
- Nie chcę cię tutaj, więc wyjdź stąd - powiedziałam i spojrzałam na niego zdenerwowana.
Liam spojrzał na mnie szybko i poszedł do salonu, gdzie usiadł na kanapie. Zamknęłam drzwi i poszłam do niego.
- Wyjdź stąd.
- Wyjdę, kiedy sobie coś wyjaśnimy. - Założył nogę na nogę i patrzył na mnie.
- Mogę zadzwonić na policję i powiedzieć im wszystko - krzyknęłam, a w środku zaczęło buzować. Pożałowałam chwilę później tych słów, bo Liam szybko podniósł się z kanapy i podszedł do mnie. Moje serce zaczęło szybko bić.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co jestem w stanie zrobić? Mam jutro cię zatrzymać w szkole, Moly? Twoje oceny będą bardzo złe - szepnął, stojąc przede mną.
- To jest szantaż, Payne - powiedziałam głośno.
- I co? - Uniósł brwi.
- Można za to iść do aresztu, wiesz? Tylko dlatego, że masz ze mną problemy.
- Ha... Uwierzysz, że zrobię wszystko, co powiedziałaś? - zaśmiał się w sposób arogancki.
- Nienawidzę cię tak bardzo, Payne! Ty zrobisz wszystko, aby mnie złamać! - uniosłam głos i założyłam szybko ręce na klatce piersiowej. I znowu poczułam mocne pieczenie na lewym policzku. Złapałam się za niego i spojrzałam na Liama z otwartymi ustami.
- Nie masz zamiaru tak na mnie krzyczeć! Jutro w szkole zostajesz dwie godziny. Masz szlaban - powiedział i wyszedł z pomieszczenia, a chwilę później usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
- Możesz mnie pocałować - szepnęłam i pozwoliłam łzom wypłynąć na zewnątrz.
Następnego ranka obudził mnie budzik. Wstałam powoli. Ogarnęłam się, jak co dzień rano. Nie miałam ochoty jeść, więc zrobiłam sobie kanapkę, wzięłam jabłko z koszyczka i włożyłam do torby. Poszłam na przystanek autobusowy i czekałam na autobus.
- Teraz mamy historię. Tylko jedna godzina, niestety - powiedziała Eli cicho, gdy wysiadłyśmy z autobusu i szłyśmy w stronę szkoły.
Odwróciłam się do niej szybko i zamrugałam powiekami.
- Dlaczego tak mówisz? Dla mnie to wystarczająco za dużo.
- Dlaczego?
- Po prostu mnie wkurza - odpowiedziałam cicho. Nie chciałam, by się dowiedziała, że mnie bije i na mnie krzyczy. Weszłyśmy do klasy, w której miałyśmy mieć historię i usiadłyśmy przy swojej ławce, czyli na pierwszej naprzeciwko nauczyciela.
- Z kim piszesz? - spojrzałam na Eli, która patrzyła w ekran telefonu i uśmiechała się do niego, w tym samym czasie stukając paznokciami w klawiaturę.
- Co? - spojrzała na mnie rozkojarzona.
Przewróciłam oczami.
- Do kogo piszesz?
- Ach, to... - szepnęła i zauważyłam, jak się rumieni.
Elizabeth się rumieni?
- To?
- No zgadnij, z kim piszę? - uśmiechnęła się.
- Hm... James, Max, a może Louis?
- Louis - zaśmiała się cicho, wracając wzrokiem z powrotem do swojego telefonu.
- Louis, naprawdę? O czym tak z nim piszesz? Jest między wami jakaś więź? Czy ty zerwałaś ze swoją dziewczyną? - spytałam, unosząc brew.
- Zadajesz zbyt wiele pytań, kochanie - odpowiedziała. Spojrzała na mnie przez chwilę, a potem znowu na swój telefon.
- W porządku, nie masz dla mnie czasu, ale przypominam ci, że pan Payne zaraz przyjdzie i ci ten telefon zabierze.
- Już zaraz przestanę - przewróciła oczami.
- Może przesiądziemy się na tył? Payne nie zauważy.
- Czy ty myślisz, że on jest głupi? - patrzyła na mnie. - Znasz go chyba lepiej niż ja.
Świetnie.
Westchnęłam cicho i do klasy wszedł Liam. Spojrzał na nas i podszedł do biurka.
- Dzień dobry, kochana klaso.
- Dzień dobry, panie Payne - powiedzieli wszyscy, oprócz mnie.
- Dzień dobry, Moly - powiedział do mnie i patrzył na mnie pedantycznie.
Spojrzałam na niego i zacisnęłam usta.
- Dzień dobry - szepnęłam.
- Więc, kochani uczniowie. Dzisiaj trochę popracujecie z książką od historii. Napiszę na tablicy zaraz zadania.
- On chce się ze mną spotkać w weekend - zaćwierkotała Eli mi do ucha.
- Naprawdę? - uśmiechnęłam się.
Chociaż ona jedyna ma szczęście.
- Zróbcie te zadania - powiedział Liam odchodząc od tablicy i siadając na swoim krześle przy biurku.
- Masz książkę, Moly? - spytała Eli.
- Mam. - Przysunęłam książkę na środek ławki.
- Muszę trochę popracować, zanim Louis mi odpisze coś - szepnęła moja przyjaciółka.
- Dlaczego jesteś dzisiaj taka tajemnicza, Eli? - usłyszałam Liama. - I dlaczego mówisz o Louisie?
Czy on ma słuch dookoła głowy czy jak?
- Ja jestem tajemnicza? Louis i ja jesteśmy przyjaciółmi, no wiesz - odpowiedziała na jego pytanie z uśmiechem.
- Musisz uważać na mojej lekcji. Teraz nie piszemy wiadomości - patrzył na nią zirytowany. - Dzisiaj ci odpuszczam, bo Louis jest moim przyjacielem, a Moly jest twoją najlepszą przyjaciółką - powiedział i spojrzał na mnie, puszczając oczko.
Co za świnia.
- Liam, po prostu odpuść - powiedziałam cicho.
- Chcesz mnie trzy godziny ze mną, Moly? - uniósł brew.
- Co? Masz dwie godziny, Moly? Co zrobiłeś takiego? Co? - zapytała Eli, a we mnie gotowało się. Chciałam udusić w tej chwili Payne'a.
- Tak, ma dwie godziny - odpowiedział za mnie Liam i uśmiechnął się.
- Jesteś taki...Co ja takiego uczyniłam?
- Och, już zapomniałaś, naprawdę?
- Proszę was - jęknęła cicho Eli, kładąc głowę na ławce.
Rozejrzałam się po klasie, która była skupiona na zadaniach albo na rozmowach.
- Nienawidzę cię tak bardzo, że... - warknęłam pod nosem i zamknęłam na chwilę oczy, przerywając w właściwym momencie.
- Chciałaś coś jeszcze powiedzieć? - spytał prowokacyjnie.
- Nie - odpowiedziałam arogancko, jak on to miał w zwyczaju i zaczęłam robić w końcu zadania z podręcznika.
Eli przepisywała ode mnie odpowiedzi, bo oczywiście ona pisała z Louisem. Przez resztę lekcji tak było. Tak samo było z tym, że Liam obserwował mnie bacznie.
YOU ARE READING
Liam Payne my teacher | ZAKOŃCZONE
Fanfiction-Jesteś moja - szepta mi znowu do ucha, nadgryza je uwodzicielsko. -Wiem, Liam - mówię cicho.