Aiden
- Will, co ty pierdolisz? Jeśli to twoje cholerne poczucie humoru, obiecuję, że....
- Den, zamknij się i posłuchaj mnie uważnie. Julie, żyje, ale wszystko powinni ci wyjaśnić jej rodzice w domu. Weź ją i zmywamy się stąd.
- Czyli ona...nie...umarła- patrzyłem na jej nieruchome ciało. Miała rozsypane dookoła głowy jasne włosy, które przypominały aureolę anioła.
- Przecież to próbuje ci od jakiegoś czasu powiedzieć! A teraz, rusz się i idziemy. Pomóc ci z nią?
Zapytał, choć doskonale wiedział, że nie dopuściłbym nikogo do niej. Szczególnie teraz. Pokręciłem głową, jednak pokiwałem mu głową na znak wdzięczności.
Wyszliśmy, a ja trzymałem w ramionach moją dziewczynę.
----------------------------------------------------
- Więc, Julie przeżywa coś w rodzaju zmartwychwstania?- zapytałem zdezorientowany.
- Można tak powiedzieć, ale nie dosłownie. Ona po prostu została postrzelona i jej ciało zareagowało jak ciało, zwykłego śmiertelnika. Jednak jej waleczna dusza została i odnawia ciało. To potrwa zapewne jeszcze kilka godzin.
- To znaczy, że ona nigdy nie...
- Nie- ojciec dziewczyny domyślił się i nie dał mi skończyć.
- A więc nie potrzebne było to całe zabawianie się w jej ochroniarzy i trenowania jej. Teoretycznie jest mocniejsza, niż my wszyscy razem wzięci...
- Dobra, ale jeśli chodzi o przemianę- dołączyła się Kate, przerywając- jak możemy ją...powstrzymać przed zrobieniem czegoś..no nie wiem...głupiego?
- Nie macie na to wpływu. To ona sama musi podjąć decyzję czy chce walczyć, czy pozwoli, żeby jej mroczniejsza strona zwyciężyła. Stąd jej niespodziewane wybuchy, jednak am nadzieję, że zdajecie sobie sprawę, że tak naprawdę ona z tym walczy i jej wybaczycie to.
- To wszystko zaczyna układać się w jedną całość...- mruknął Will.
- A kiedy zacznie się jej przemiana?- zapytała Allyson.
- Jej przemiana trwa od dawna. Jednak tak naprawdę zaczyna działać po śmierci, czyli w jej przypadku, już się zaczęła. Musimy być ostrożni. Althea może nie być sobą, jednak jest silna. Wierzymy, że uda jej się wygrać.
- My również- mruknęła moja siostra.
- Dobrze skoro to sobie wyjaśniliśmy, czy możemy zamienić z tobą słówko, Aidenie?- spojrzeli na mnie wyczekująco.
- Oczywiście- powiedziałem, po czym poszedłem za nimi w kierunku schodów.
Po tej całej akcji, przenieśliśmy się do Ballton. Rodzice Julie uparli się, że tam będziemy bezpieczniejsi, poza tym chcieli tu wrócić. Zadzwoniłem do Cam, z prośbą, żeby do nas przyjechała. Zgodziła się, choć słyszałem w jej głosie nutkę strachu i troski. Zapewne bała się także, o swojego chłopaka i obawiała się zostawiać go samego, słabego.
Na widok Cambrille i Sorensa starsze małżeństwo mało nie padło na zawał. Wybiegli z kuchni, w fartuszkach i jak gdyby nigdy nic rzucili się na nich z płaczem.
- O mój Boże, Haroldzie, chyba starość daje mi się we znaki, mam halucynacje...
- Nie tylko ty, moja droga. Czy mi się wydaje czy przed nami nie stoją...
- Haroldzie, Carolyn, nie wydaje wam się, wróciliśmy- odpowiedzieli wzruszeni- Nic się tu nie zmieniło- odezwała się Cambrille- tak jak zapamiętałam...A gdzie jest Katalina?
Kobieta spojrzała na męża znaczącym wzrokiem.
- Carolyn..-napomniała ja matka Julie.
I tak przez okrągłą godzinę wyjaśniali sobie sprawy jakie zaistniały, pod nieobecność Egidy. My czekaliśmy w salonie, pilnując śpiącej wciąż na kanapie blondynki.
Teraz skierowaliśmy się do pokoju na górze. Wprowadzili mnie do dużego pokoju z wielkim stołem i kanapą i nakazali usiąść. Po chwili zrobili to samo.
Czekałem na to co nieuniknione.
- A więc, Aidenie Derisie, to ty jesteś chłopakiem naszej córki?
Przełknąłem ślinę i potaknąłem.

CZYTASZ
Utrapiona.
ParanormalElektryzujący finał serii "Upadła." Jak Julie poradzi sobie w nowej sytuacji? Co, jeśli tak naprawdę nie Hades i Geran, byli jej największym problemem, a jej kłopoty jeszcze się nie skończyły? Jak potoczą się losy jej związku, kiedy na jej drodze st...