Rozdział 22.

200 24 0
                                    

Aiden

- Chodź, to tutaj.

- Wow! Czy to jakiaś pieprzona willa Micka Jaggera?- zapytał zdumiony.

- Nie, ale mieszka tu sporo osób. A teraz chodź już.

Wprowadziłem go do środka.

- Zaczekaj...Kat?

Na spotkanie wyszła nam Cambrille.

- Widzę, mamy gościa. Proszę, rozgośćcie się, chłopcy siedzą w salonie.

- A Kat? Julie?

- Dziewczynki wyszły na miasto wystrojone jak choinki, więc podejrzewam, że chcą zawojować klubem- mrugnęła oczkiem.

- Dawno wyszły?- zapytałem zrezygnowany.

- Jakieś pół godziny temu.

Kurna, mineliśmy się.

- Dobrze, dziękuję- powiedziałem i wyprowadziłem Kala na dwór.

- I co teraz?- zapytał.

- Mam już plan. Chory, zdaję sobie z tego sprawę, ale....musimy je znaleźć.

- Człowieku, przecież one mogą być wszędzie. To nie wieś, to duuże miasto. To jak szukanie igły w stogu siana.

- Możliwe, ale najprawdopodobniej są w jakimś klubie. Słyszałeś jej matkę.

- Matkę?

- Nie, ojca- dodałem z ironią- To była Cambrille, mama Julie.

- Sory chłopie, ale czy ta twoja księżniczka ma góra 14 lat? Bo jej matka, wygląda jak dwudziestokilkuletnia modelka.

- Julie ma 18 lat, tępaku. Jej mama około 40.

- O w cholerę...

- Zamknij buzię, bo wyglądasz komicznie z taką koparą. Gdzie najpierw idziemy?

- Dziewczyny...klub...- myślał- proponuję " Tower Peach" na początek. Świeży klub dla młodych.

- W takim razie ruszajmy.

------------------------------------------------

Julie

- Może ten pomysł z klubem, nie był taki zły- powiedziałam, popijając trzeciego z rzędu drinka mojito.

- A nie mówiłam, skarbie?- Ally próbowała przekrzyczeć muzykę, a Kat i Camille właśnie wróciły z toalety.

Siedziałyśmy w doborowej i rozluźnionej atmosferze. Niekiedy podchodziło do nas kilku facetów z próbą zagadania lub zatańczenia. Ale wszystkie byłyśmy odporne.

Do czasu, w moim przypadku.

No bo, dlaczego mam nie skorzytać i nie zatańczyć z jakimś chłopakiem, skoro Aiden pocieszał się już kilka godzin po tym, jak zerwaliśmy?

Poza tym, o ile wiem taniec to nie seks, prawda?

Tak więc, alkohol dodał mi odwagi i kiedy kolejny chłopak, próbował się doczepić, nie odmówiłam.

- Zatańczysz?- zapytał odgarniając z twarzy ciemnobrązową grzywkę.

- Jasne!- wywołałam tym szok na twarzy Kat, uśmiech u Ally i dezorienrację u Cam. U siebie natomiast satysfakcję.

Złapałam go za rękę i pognaliśmy na parkiet.

- Samuel- powiedział mi na ucho, kiedy tańczyliśmy blisko siebie, ale z odpowiednim dystansem.

- Julie.

Całkiem nieźle się rozmawiało. Był miły, zabawny, mądry.

Po czwartej piosence poszliśmy do baru, usiedliśmy na wysokich taboretach i rozmowa zakrapiana procentami, ruszyła jak z bata.

- A więc, nie masz chłopaka?

- Nie..- mruknęłam- A ty? Masz swoją drugą połówkę?

- Miałem- sprostował- Zdradziła mnie z własnym kuzynem.

- Dziwka- odważyłam się na to stwierdzenie.

- Zdecydowanie tak.

- Związki są do dupy. Wszystko się w jednej chwili sypie. Zdrady, odkochania, rozstania...

- Masz rację, oboje mamy trudne przejścia w związkach. Wiesz...w pewnym momencie nawet zastanawiałem się, co jest ze mną nie tak. Podejrzewałem, że jestem gejem, dletego tu przyszedłem, ale jak cię zobaczyłem podejrzenia uleciały wraz z głupotą. Jesteś taka piękna...- odgarnął mi włosy z twarzy.

Odsunęłam się.

- Coś nie tak?

- Nie po prostu, nie obraź się. Jesteś atrakcyjny, przystojny, zabawny i naprawdę świetnie mi się z tobą tańczyło, ale ja...nie chcę się ponownie wiązać.

- Rozumiem, przepraszam. A co powiesz na jeszcze jeden piruet z Ke$hą?- zaśmiał się ze skrępowanieniem.

Uff, jaka ulga. Nie drąży tematu, nie jest nachalny. Idealny towarzysz na wieczór.

Rozejrzałam się po klubie, chcąc odnaleźć przyjaciółki, ale one same pochłonięte były tańcem. No, może poza Ally, która kilka metrów dalej bajerowała jakiegoś gościa.

Należy jej się to. Lucasa już nie ma, a on nie chciał by żeby rudowłosa się podłamywała. Chciałby jej szczęścia, aczkolwiek najbardziej z nim samym, jednak to już niemożliwe.

Pomachałam im, na co oddały gest. Kat była widocznie uspokojona faktem, że nie wariuję z nowo poznanym facetem.

------------------------------------------------

Po kolejnej serii piosenek, tańcząc wśród spoconych ciał innych osób, lekko podchmieleni, lecz nie pijani, ruszyliśmy do naszego stolika.

Chciałam przedstawić dziewczyną nowego ZNAJOMEGO.

Nie było ich tam, więc zapewne albo tańczą, albo odezwała się potrzeba fizjologiczna.

Szumiało mi w głowie. Wypicie pięciu drinków dawało się we znaki.

Na moje szczęście Samuel zapytał:

- Masz ochotę wyjść o się przewietrzyć?

- Nawet nie wiesz, jak bardzo- uśmiechnęłam się i oboje wyszliśmy na świeże powietrze.








Utrapiona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz