Aiden
Wcześniej...
Musiałem się wyrwać. Musiałem odetchnąć. Musiałem pomyśleć w samotności. Z dala od codziennego zgiełku.
Zaplanowałem pojechać prosto do mojego kumpla na kilka dni. Mieszkał w San Diego. A to na pewno mi dobrze zrobi. Może nawet zostanę tam dłużej.
Spakowałem walizkę, zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy i zbierałem się do wyjścia.
- Kiedy wrócisz?- zapytała smutno Kat.
Stała obok drzwi w ramionach Willa.
- Nie wiem, wstępnie jadę na tydzień, ale może się przedłuży.
- Jesteś pewien- potaknął- Uważaj na siebie i wracaj szybko, Den- przytuliła mnie.
Will poklepał mnie po plecach, ale również nie wydawał się z mojego pomysłu zadowolony.
- Do zobaczenia wkrótce, uważajcie na siebie. I żebym nie wrócił i zastał cię w ciąży, Kat- wskazałem na ciemnowłosą.
- Nie chcesz nawet zadzwonić do Julie?- zapytała jeszcze na odchodne.
- Na razie- minąłem ją i wyszedłem nie odpowiadając.
Wyjazd i rozmowa z nią... to nie idzie w parze. Nie wyjdzie z tego nic dobrego. Lepiej nie kusić losu.
Teraz...
Siedziałem w przytulnej knajpce, czekając na Kordona. Miał tu być, jakieś 15 minut temu. Wczoraj, po moim przyjeździe, porozmawialiśmy sobie. Opowiedziałem mu co u mnie, on zrobił to samo. W końcu był moim niegdyś najlepszym kumplem, oprócz Willa, rzecz jasna, z którym ostatnio nieco się oddaliłem. Kordon nie miał czasu na przyjaźń, zaczął pracować, wyjeżdżać, a jednak znalazł dla mnie termin i zaprosił do siebie.
- Sorry stary, za spóźnienie. Wiesz, jedna fajna dziewczyna była w potrzebie- mrugnął, a ja zgromiłem go spojrzeniem- Nie w tym sensie, idioto. Po prostu pomogłem jej znieść wózek po schodach. Zbereźny zboczeńcu- zaśmiał się.
- Wal się. Pracujesz dzisiaj?
- Niestety, znów będziesz sam. Kończę koło 22, więc możesz wpaść. Dzisiaj będzie jakaś niezła zabawa u nas w klubie, więc się załapiesz. Laski, alkohol i muzyka. Czego chcieć więcej?
- Nie czego, ale kogo- mruknąłem do siebie.
- No więc?
- Wpadnę- zapewniłem- a teraz nie gadaj tylko zamów nam obiad, bo padnę z głodu, od tego czekania na królewicza.
- Masz u mnie podwójną pizze z bekonem. Zaczekaj tu, idę złożyć zamówienie.
Potaknąłem.
Sprawdziłem telefon. Nikt się nie dobijał. Wcześniej dzwoniła tylko Kat, Will i Loga, z zapytaniem, czy wszystko ok i szczęśliwie dojechałem. Ale wiadomości bądź telefonu od osoby, od której czekam najbardziej, wciąż nie było.
Dobra, Den, widocznie to już koniec i jej nie zależy. Nie daj sobie upaść- skarciłem się.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, odganiając reminiscencje.
W rogu siedziały dwie dziewczyny. Uśmiechały się, szepcząc między sobą. Patrzyły wprost na mnie, jak na smaczny kąsek. Szczególnie niższa dziewczyna, w cieniowanych włosach.
- Patrzą się, odkąd tu wszedłem- usiadł Kordon naprzeciw mnie- Niezłe są- stwierdził.
- Fajnie.- uciąłem.
- Nie zamierzasz nawet tam podejść? Co z ciebie za facet? Gdzie masz jaja?
- Ucięli mi je, durniu- zaśmiałem się.
- Auć! Współczuje stary. Masz przerypane- zrobił dziwaczny ruch ciałem.
- Jesteś nienormalny- zarechotałem.
- A ty ciotowaty. Musisz zacząć się bawić! To co było, nie wróci, Den.
- Jesteś akurat ostatnią osobą od której mógłbym brać porady.
- Możliwe, ale nie powiesz, że się nie staram.
Zjedliśmy, porozmawialiśmy, a następnie Kord musiał wrócić do pracy, a ja poszedłem pospacerować po pięknym San Diego.
Wyszedłem przed kawiarnie, narzucając uprzednio lekką kurteczkę. Zmierzwiłem włosy, nałożyłem okulary i ruszyłem przed siebie.
Byłem już w połowie drogi, kiedy poczułem delikatne szarpnięcie.
- Przepraszam- usłyszałem, po czym się obróciłem.
Ujrzałem tą samą dziewczynę, która razem z towarzyszką obserwowała mnie w lokalu.
- Słucham?
- Zapomniałeś chyba tego- podała mi mój telefon i portfel.
- Faktycznie, dzięki wielkie..- uśmiechnąłem się wdzięcznie.
- Nie ma sprawy- oddała uśmiech.
Brunetka, duże niebieskie oczy, niska, nieśmiała, ale sympatyczna. Cóż, dobry materiał na współtowarzyszkę, szczególnie pośród mojej samotności.
- Czy...w ramach podziękowania, twoja koleżanka, byłaby zła, gdybym zaprosił cię na niezobowiązującą kawę?
- Uważam, że byłaby szczęśliwa, że jej koleżanka poszła na kawę z przystojnym obiektem plotek w knajpie- uśmiechnęła się i napisała do niej sms'a- A tak poza tym, mam na imię Sarah.
- Aiden.
CZYTASZ
Utrapiona.
ParanormalElektryzujący finał serii "Upadła." Jak Julie poradzi sobie w nowej sytuacji? Co, jeśli tak naprawdę nie Hades i Geran, byli jej największym problemem, a jej kłopoty jeszcze się nie skończyły? Jak potoczą się losy jej związku, kiedy na jej drodze st...