Rozdział 46.

217 23 0
                                    

Julie

- Nie możesz spać?- zapytał Aiden, w tej samej pozycji, co ja, czyli oparty o poręcz. Zapomniałam, że sąsiednie pokoje mają wspólne balkony.

- Coś w tym stylu- przetarłam oczy- A ty?

- Zły sen- rzekł- a raczej koszmar.

Czyli on również.- pomyślałam.

- Doskonale cię rozumiem- odparłam szczerze.

Spojrzałam na niego. Był nienaturalnie blady, rozkojarzony i jakby smutny.

- Wiesz, że mimo...wszystko zawsze możemy porozmawiać, jak...przyjaciele- wyszeptałam niepewnie.

- Wiem-mruknął i przejechał dłonią po włosach.

- Więc, coś cię dręczy?

- Czy pod moją nieobecność- zaczął- czułaś coś?- wydukał- Brakowało...ci...

- Jak cholera- przerwałam mu, wiedząc do czego zmierza- Z każdym kolejnym pieprzenie ciężkim dniem odchodziłam od zmysłów.

Chłopak myślał nad czymś, kiedy w końcu wydusił.

- Wiesz, Julie. Wspomniałaś wcześniej o przyjaciołach. Tyle, że ja nie potrafię być tylko przyjacielem. Ten wyjazd miał mi dać zapomnienie o tobie, o nas, o tym co się działo przez ostatnie miesiące.

Spojrzał na mnie. Zapewne dostrzegł moje napływające łzy i smutek. Było mi przykro, że chciał zapomnieć o mnie. O nas.

- Jednak...z każdą kolejną minutą w San Diego, zdawałem sobie sprawy, że jest na odwrót. Zamiast zapomnieć, ja przekonywałem sam siebie, że jest innaczej. Że nie potrafiłbym pokochać nikogo tak jak ciebie i tego nie zrobię. Zadzwoniłem do Kat, żeby się czegoś dowiedzieć, głównie o tobie, lecz nie chciała ze mną rozmawiać, więc wróciłem. I moje szczęście, że w samą porę. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym wrócił za późno...Nie wiem- pokręcił głową- Siedzimy w tym razem. To nasza decyzja. Miłości się nie wybiera, a skoro jesteśmy tutaj- wskazał na otoczenie- razem, w tym miejscu to coś musi oznaczać.

Stałam oniemiała. Nie sądziłam, że zabrnie do tego. Myślałam, że on chce...

- Mieliśmy sobie wszystko wyjaśnić, ale nie wiem czy jest sens.

...A jednak.

- Do czego zmierzasz?- zapytałam przerażona.

- Nie wiem czy jest sens, ponieważ lepiej by było, gdybyśmy porzucili to co było i zaczęli wszystko od nowa. Razem. Rada się nie podda i prędzej czy później coś wykombinują na nas. Zostaje nam tylko się ukrywać. Maskować. Ale za to będziemy razem z tym co mamy i nigdy, nikt nam tego nie odbierze.

Potaknęłam.

- Czy... Czy chciałabyś zacząć ze mną od nowa, Julie?

Zaskoczył mnie.

Zrobiłam tyle złego, a on po tym wszystkim nadal mnie chce.

- Ja...Aiden, ja cię za każdym razem raniłam. To ja powinnam o ty pytać i błagać ciebie...

- Ja również nie jestem bez winy, mała. Ale o to w tym chodzi, prawda? Dwie, beznadziejnie bezmyślne i nieidealne osoby razem. Po rozłące, myślę, że dość długiej, która dała nam nauczkę, możemy zrobić coś dla siebie. Kocham cię, Julie. I nigdy nie przestanę. Wiem to, na pewno. I teraz pytanie brzmi, czy ty także?

Udawałam, że się zastanawiam. Jednak, nie miałam nad czym. Doskonale znałam swoje uczucia do Aidena.

Podeszłam do niego. Stanęłam naprzeciw i pogłaskałam po policzku. Wtulił się w moją dłoń.

- Pieprzyć to...- mruknął, po czym nachylił się w moją stronę.

Potaknęłam zdecydowanie.

- Kocham cię, Aidenie Deris. Zawsze będę kochała.

To mu wystarczyło. Złączył nasze usta w cudownie słodkim, stęsknionym i namiętnym pocałunku.

Utrapiona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz