Rozdział 37.

192 22 0
                                    

Kate

- O w cholerę, ale przynajmniej ją znaleźliśmy- uspokajałam się.

- Tak, ale to jest Irwin Gate. Służbista i nieugięty palant. Zapewne dowiedzieli się o nich i teraz on ją znalazł- zamyślonym głosem oznajmiła Lucine.

- Będzie dobrze, to twój znajomy z Rady. Może jest szansa, że....

- Nie znasz go, Kate- zapewniła- to nie jest człowiek skory do negocjacji lub próśb. Ale najgorsze jest to, że ja o wszystkim wiedziałam. Mogłam temu zapobiec, ale teraz...jest za późno....- załkała.

- Nie mów tak!- przytuliłam ją- Nie może być tak źle....

Rodzice Julie, Ally, Cam i Will stali obok przysłuchując się.

- Uwierz mi, że to jest najgorsza rzecz, szczególnie dla młodych ludzi jak oni!- kobieta uniosła głos.

- Ale...

- Twoim zdaniem, w najlepszym wypadku wymazanie wspomnieć, "wyrzucenie" ich z naszego życia i miana, zaaranżowanie nowego życia, dalej stąd, albo nawet kara śmieci to nic? Ktae, proszę cię...

- O mój Boże!- zakryłam usta dłonią.

Nie sądziłam, że takie kary stosują jeszcze, ale to by wyjaśniało, dlaczego rodzice blondynki cały ten czas się ukrywali. Ale przecież, teraz są razem...

- Ale Cambrille i Sorens stoją tutaj...razem...

- Uciekali tyle czasu, że uznano ich za zmarłych. Od tamtego czasu się zmienili, więc trudniej uwierzyć, że żyją. Lecz w każdej chwili powinniśmy być przygotowani na nalot Rady. Jeśli się o tym dowiedzą, nie będzie za fajnie- skrzywiła się ze łzami w oczach.

- Rozumiem- szepnęłam.

Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.

Cholerka, akurat teraz. Też mi wyczucie, braciszku.


Utrapiona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz