Aiden
Wróciłem do blondynki. Tym razem nie siedziała pod ścianą, a leżała pod oknem. Rzucała się i mruczała. Ciężko oddychała, była cała spocona.
Podbiegłem do niej prędko.
- Hej! Hej, mała...co jest, kurwa?- szeptałem, kiedy nie reagowała.
Julie trzęsła się, była sina, a zarazem bladziutka.
- Walcz, mała...
Do sali wparowała moja siostra ze swoją świtą, a za nimi rodzice Julie.
- Den, co jest?- Kat uklękła obok mnie- Czy ona...
- Tak. Cam, dałabyś radę jej jakoś pomóc?- zapytałem.
- Spróbuję, ale wątpię, żebym coś poradziła z przemianą. Spróbuję, odsuń się proszę- wskazała na moje miejsce.
Ustąpiłem jej miejsca, a ona przystąpiła do działania. Położyła dłonie nad głową, a następnie brzuchem i nogami blondynki. Coś wymamrotała, jednak Julie nie przestawała markotnieć.
- I jak?- zapytałem niecierpliwie.
Nie otrzymałem odpowiedzi.
- Zaczekaj, daj jej czas- powiedział Will.
Usiadłem obok nich i potarłem dłonią twarz.
- I jak?- zapytałem ponownie.
- Aiden!- skarciła mnie Kate- Do cholery, ogarnij się!
Odszedłem od nich, nie chcąc patrzeć jak moja Julie walczy o każdy kolejny natchniony życiem, życiodajny wdech.
- Nic z tego, Den. Przykro mi- zakończyła Camille- Ona sama musi z tym wygrać. Ja nie mam na to wpływu i nie pomogę.
- Kurwa mać!- mój krzyk rozniósł się echem po pomieszczeniu.
Wszyscy popatrzyli na mnie ze współczuciem i troską.
Cholera!
Ukucnąłem obok dziewczyny, odgradzając się od reszty.
- Musisz walczyć! Słyszysz mnie?! Nawet jak nie będziemy razem, nawet jak usuną mi pieprzoną pamięć, nawet jak zamieszkam na drugim końcu świata z Albinosami, Mulatami czy Chińczykami, obiecuję, że cię odnajdę! Nie wiem kiedy, ale to zrobię, dlatego daj mi szansę udowodnić ci to i wytrzymaj z tym cholerstwem. Proszę, Juls, nie umieraj!
Dziewczyna minimalnie przestała dygotać, lecz z jej nosa i buzi uleciało krwi.
- Hej! hej, hej, hej! Nie!, Julie, nawet się nie waż!
Krwawiła coraz mocniej. Drgawki na nowo się nasiliły. Doszło do tego, że zaczęła kasłać. Jej oczy ani drgnęły, pozostając zamknięte.
- Aiden...- załkała Kate, widząc jak bliski jestem płaczu. Nigdy, nigdy, nawet po śmierci rodziców nie uroniłem ani mililitra łez.
Ally pokiwała jej dyskretnie głową, żeby ucichła. Will i Cam stali zboku, nie wiedząc jak zareagować.
Nieoczekiwanie pochrapywania ustąpiły, blondynka przestała się wierzgać, a krew zdążyła zaschnąć, nie lecąc już.
Odetchnąłem z ulgą, widząc jak konwulsje ustały.
Juls otwarła oczy i podniosła się. Złapałem ją w pasie i przetrzymałem.
- Julie- objąłem ją, jak gdybym chciał ją zatrzymać przed ucieczką- Boże...
Spojrzała na mnie nic nie mówiąc, a następnie poczułem jak osuwa się w mych ramionach. Jej oczy wywróciły się, białka grały główną rolę, stał się lekka jak piórko. Jej pierś zaczerpnęła głośny i porządny haust, a następnie zatrzymała się.
Przestała opadać. Przestała prawidłowo funkcjonować.
- Julie?... Julie!- szarpnąłem nią.
Sprawdziłem puls. Sprawdziłem oddech.
Ona przestała oddychać.
CZYTASZ
Utrapiona.
ParanormaleElektryzujący finał serii "Upadła." Jak Julie poradzi sobie w nowej sytuacji? Co, jeśli tak naprawdę nie Hades i Geran, byli jej największym problemem, a jej kłopoty jeszcze się nie skończyły? Jak potoczą się losy jej związku, kiedy na jej drodze st...