Rozdział 11.

209 26 2
                                    

Julie

Nie chciałam tego. Jestem kompletną idiotką. Wiem to doskonale! Jednak...do cholery, nie wytrzymałam i paplałam, co mi ślina na język przyniesie. Same pierdzielone głupoty.

Dlaczego, ja jestem taka popieprzona i krzywdzę innych?! Dlaczego?!

Chciałam już cofnąć to wszystko, ale on..poparł mnie i przytaknął. Zamurowało mnie. Nie byłam w stanie nic zrobić.

Do cholery, jaką ja jestem egoistyczną suką.

" Wiesz, może to i dobrze(...) Może to tak naprawdę nie powinno się zdarzyć."

Powiedziałam mu takie rzeczy, a później co? Myślałam, że od tak wszystko odwołam?!

Oj, NIE! Ja już doskonale wiedziałam, jak słowa ukochanej osoby mogą zaboleć.

Może właśnie to chciałam dokonać. Skrzywdzić Dena, żeby poczuł to, co ja poczułam, kiedy uwierzył bez ceregieli w moją rzekomą zdradę.

Nie wierzę, nie mogę....

Jedynie co mogę, to podziękować za wszystko samej sobie i mojej cholernej naturze.

-----------------------------------

Kate

- Myślicie, że się pokłócili? Aiden nie wyglądał na zadowolonego. Poza tym wyszedł i nawet nie powiedział dokąd- zapytałam, kiedy siedzieliśmy z Willem, Camille, Loganem, Garethem i Allyson w salonie.

- Kat, jakbyś nie znała powiedzenia o małżeńskich kłótniach- zaśmiał się Will.

-  William nie przeginaj- pogroziłam mu palcem , na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- Will, lepiej jej nie podpadaj- zaczął Logan- Wiesz, przecież, że z kobietą nie wygrasz- zaśmiał się i spojrzał na swoją ukochaną.

- No właśnie- poparłam go.

- Dobra, to co, może obejrzymy jakiś film? Powinni coś tu mieć...- zaczęła Ally.

- Mają- zakończył Gareth i podszedł do półki. Wyjął stamtąd kilka płyt i podał nam do wyboru.

- Dobra, wy wybierzcie jakiś film, a ja zadzwonię po Dena i pójdę po Julie.

Po ich marnym potaknięciu, udałam się najpierw na górę. Po drodze próbowałam dodzwonić się do mojego brata. Bezskutecznie.

Musieli się poprztykać, skoro...

Niespodziewanie dochodząc do drzwi, pokoju Julie, usłyszałam cichy szloch. Ostrożnie zapukałam i weszłam do środka. Serce mi się skruszyło na widok zapłakanej przyjaciółki, siedzącej na ziemi obok łóżka. Patrzyła przed siebie.

Podbiegłam do niej i bez zbędnych pytań przytuliłam ją do siebie. Wydawała się dziwnie spięta, lecz nieoczekiwanie zrobiła to samo wobec mnie.

- Hej, co jest Juls?- zadałam pytanie, kiedy ta się znacznie uspokoiła.

- Nie..mogę...ja...my...Och, Kate zerwałam z Aidenem.

- Co? Dlaczego, Julie?- jęknęłam, nie znając powagi sytuacji.

- Pamiętasz tą sytuację z Liamem, kiedy porwał Aidena...

Opowiedziała mi o wszystkim.

- I tak bardzo, zabolało mnie to, że Aiden nie chciał mnie słuchać i uwierzył, że go zdradziłam. Powiedziałam, kilka słów za dużo z całej tej złości. Chciałam to odwołać, ale...on wtedy powiedział, że nigdy nie powinniśmy być razem, ale czego ja oczekiwałam?! Jakbym usłyszała od chłopaka takie słowa, jakich ja użyłam...Ale Kat, zrozum mnie jak się poczułam ja, jak puszczalska, chociaż nigdy NIGDY nie potrafiłabym zrobić tego twojemu bratu. Za bardzo go...- przełknęła.

-...kochasz- dodałam.

- Tak- chlipnęła blondynka.

- Właściwe przyszłam tu po to, żeby zabrać cię na mały seans filmowy na dole, jednak myślę, że chłopaki dadzą sobie radę sami, a my z dziewczynami urządzimy sobie mały babski wieczór na pocieszenie- mrugnęła- Co ty na to?

Uśmiechnęła się blado i potaknęła na zgodę.

- A... Aiden? Jest na dole?

- Wyszedł, ale zadzwonię do niego. Nie przejmuj się. A tak poza tym...myślisz, że Carolyn ma gdzieś w lodówce lody lub, chociażby żelki?

Julie zaśmiała się przez łzy.

- Na pewno są gdzieś...Kat, ja naprawdę tego nie chciałam- dodała już poważniej.

- Spokojnie, mała. Będzie ok. Może po prostu musicie sobie przecierpieć to wszystko, a później utwierdzić się w przekonaniu, że nie możecie bez siebie żyć. Tak czasami musi być. Jesteście młodzi, ale również zakochani. To prawdopodobnie wasz pierwszy poważny związek, więc dopiero uczycie się na błędach. W każdym razie, wszystko się ułoży.

Starłam jej łzy z policzków.

- Dobra, ja tu tracę czas na morały życiowe, a reszta czeka z filmem. Lecę po dziewczyny. Zaraz będziemy- dałam jej całusa w czoło i pobiegłam na dół.

Po drodze próbowałam jeszcze dodzwonić się do Aidena.

Ale mój brat był chyba najbardziej upartą osobę ze wszystkich możliwych. Widocznie lubił dręczyć i torturować innych, którzy się martwili. Nie dawał znaku życia, nie odbierał, nie pisał.

Totalny idiota.

Utrapiona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz