Rozdział 41.

214 22 2
                                    

Aiden

Szarpałem się. Nie mogą jej zabrać!

Uderzyłem najlepszego przyjaciela, który odciągał mnie od tego bałaganu.

Warczałem, kiedy wzięli półprzytomną Julie na ręce i wpakowali ją do białego auta.

- Puść mnie, do kurwy, Will, bo zrównam twoją twarz z ziemią- warczałem.

- Sorry, stary, nie ma mowy, uspokój się!- syknął mi do ucha brunet.

- Will, zaraz zapomnę, że jesteśmy przyjaciółmi...Puszczaj mnie!

- Nic z tego- puścił mnie dopiero, gdy samochód ruszył i odjechał z parkingu.

Kawałek biegłem za maszyną. Niestety, byłem na tyle zgaszony, że nie miałem szans w tym starciu.

- I co zrobiłeś, idioto?!- ryknąłem na przyjaciela.

- Den, uspokój się!

- Jak mam się kurwa uspokoić, jeżeli ktoś zabrał "coś" co próbowałem naprawić?! Osobę, która została skazana i prawdopodobnie już jej nie zobaczę, a cholernie mi na niej zależy?! No jak?!- uderzyłem dłonią w maskę swojego auta, robiąc przy tym sporo hałasu, ale również wgniecenie jak po starciu z bykiem.

Will spojrzał na swoje obuwie, po czym podniósł wzrok, wyraźnie zaniepokojony.

- Kurwa mać!- przekląłem.

Kat próbowała mnie uspokoić. Na marne! Nikt nie jest w stanie mnie uspokoić w tym momencie.

- Dowiem się wszystkiego, zaraz do nich zadzwonię i zrobię coś, żeby nigdy do tego nie doszło, rozumiesz?! Nigdy!- krzyknęła Lucine widząc moją postawę.

- Chodźcie do domu- zadecydował Will- tam wszystko objaśnimy! Odbijemy ją Aiden! Musimy! Nic jej nie będzie!

- Will, czy ty jesteś, aż takim kretynem czy udajesz?! Słyszałeś, co mówili! Z Radą nie wygrasz! Na co chcesz czekać jeszcze idioto?!- warknęła Kate.

Co jest?! Oni się kłócą!?

- Spokojnie Kat, wracajmy- skłamałem, wywołując u niej szok.

Poprawka! Oni wracają. Ja nie. Mam już własny plan, w którym działam incognito. Nie potrzebuję więcej problemów, ja potrzebuję Julie. Bardziej niż kiedykolwiek. Zdałem sobie z tego sprawę, może za późno, jednak na miłość nie ma ograniczeń, prawda?

- Nie wierzę- pokręciła głową moja siostra- Po prostu nie wierzę....

Wsiedliśmy do swoich aut. Jechałem sam, mimo iż Kate nalegała, żeby jechać ze mną. Pojechała, o dziwo niechętnie z Willem, Ally i Camille. Drugim autem jechała Lucine i rodzice Julie.

Ruszyliśmy.

Byliśmy już jakieś parę metrów od parkingu... kiedy zrobiłem szybki zawrót autem i z piskiem opon ruszyłem w kierunku, gdzie pojechał Irwin Glade.

Utrapiona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz