Allyson
Aiden zleciał z góry jak oparzony. "Zleciał" w sensie "zbiegł". Czym prędzej usiadł obok Juls i głaskał ją po dłoni. Zastanawiałam się co takiego mu powiedzieli, że wydaje się, nie to, że zmartwiony, to jednocześnie wkurzony i lekko zdezorientowany.
- Aiden, wszystko gra?- zapytała Kate, uprzedzając mnie.
Spojrzał tylko na nią przelotnie, pokiwał ledwie dostrzegalnie głową i odwrócił się ponownie do blondynki.
Julie wyglądała blado i kruchutko. Leżała na plecach na wznak, jednak nie oddychała. Jej czynności życiowe...wyłączyły się. Włosy, nieco splątane przypominały złocistą koronę. Delikatnie różowawe usta, były lekko rozchylone. I to był jedyny kolor, jaki znajdował się na jej bladziutkiej buzi. Reszta pozostawała bez wyrazu. Aż żal było patrzeć.
- Kiedy ona się wreszcie wybudzi...- mamrotała czarnowłosa.
Po schodach zeszli rodzice nieprzytomnej. Spojrzeli tylko na nas z troską i współczuciem, po czym skierowali się do innego pomieszczenia. Jednak w połowie zatrzymali się na ułamek sekundy i oznajmili:
- Dajcie jej jeszcze czas. Musicie odpocząć. Za chwilę poproszę Carly, żeby przygotowała dla was pokoje. Odpoczniecie, odświeżycie się, zjecie coś i będziecie przy niej, ale wypoczęci.
Nikt nie zaprotestował. Pokiwaliśmy zgodnie głowami. Rano miała się zjawić...
Niespodziewanie drzwi trzasnęły, a w nich stanęła Camille z niewielką torbą na ramieniu.
- Miałaś być rano!- doskoczyła do niej przyjaciółka i ją uściskała.
- Potrzebowaliście mnie i znalazłam najbliższy transport tutaj. Logan pomógł mi odnaleźć to miejsce. Nie wiedziałam kompletnie, gdzie to jest, ale na szczęście udało się- westchnęła.
- Jest z tobą Logan?- zapytał szczerze zdziwiony Den.
- Tak, parkuje auto. Już jest z nim lepiej, więc koniecznie chciał pomóc. Dobra, to gdzie osoba, którą mam się zająć?
Ukazała się sylwetka Cambrille. Camille zgarbiła się nieco, na widok nieznajomej.
- Przepraszam, że się wprosiłam bez zapowiedzi. Nazywam się Camille Sorenso. Jestem przyjaciółką Julie. A pani to...?
- Mama Althei- wskazała na nieprzytomną córkę.
Camille patrzyła z szeroko otwartymi oczyma. To na nas. To na kobietę. To na Julie.
- Prze-przepraszam, ja...
- Nie przejmuj się kochanie. Chodź na górę, Gareth pewnie jeszcze śpi, ale zaprowadzę cię tam.
- Przyjechałam z chłopakiem. Czy nie będzie to....
Przerwała mi i machnęła delikatnie szczupłą dłonią.
- Przyjaciele mojej córki, są zawsze mile widziani w naszym domu. Poza tym znałam waszych rodziców, więc to także jest pretekst, żeby was gościć. Byli cudownymi ludźmi...- zamyśliła się, jednak po chwili oprzytomniała- Na górze...
I zniknęły nam z oczu.
Kobieta wydawała się sympatyczna i opiekuńcza, jak Julie. Poza tym była piękna, jak na swój wiek i mogłaby bez problemu stawać do konkursu piękności ze swoimi kształtami i wzrostem. Była niemożliwe idealna.
Chwilę później przyszła do nas kobieta imieniem Carolyn i zaprowadziła nas do swoich pokoi, podała coś do jedzenia i dała czyste ubrania na zmianę. Postanowiliśmy na chwilkę zniknąć i odpocząć.
CZYTASZ
Utrapiona.
ÜbernatürlichesElektryzujący finał serii "Upadła." Jak Julie poradzi sobie w nowej sytuacji? Co, jeśli tak naprawdę nie Hades i Geran, byli jej największym problemem, a jej kłopoty jeszcze się nie skończyły? Jak potoczą się losy jej związku, kiedy na jej drodze st...