31

9.4K 616 51
                                    

- Dlaczego wylądowaliśmy w markecie? – przewróciłam oczami słysząc po raz któryś to samo pytanie. Odwróciłam się w stronę blondyna, który opierał się przedramionami o wózek.

- Ponieważ Caileen jutro wraca, a lodówka świeci pustkami – odpowiedziałam. – Plus jest wcześnie i nasza imprezka spokojnie się odbędzie, a jutro na pewno nie chciałoby się nam nigdzie ruszać.

- Może i masz rację.

- Mam.

- Kobiety zawsze maja rację, co?

- Jak ty szybko się uczysz – uśmiechnęłam się, wrzucając kolejne rzeczy do wózka.

- Zrobiłaś się sarkastyczna, nie wiem dlaczego ale mnie to kręci – poruszył brwiami. Wyprostował się i podszedł do mnie, obejmując jednym ramieniem w pasie i pochylił się lekko, muskając moje usta.

- Michael – przyłożyłam dłonie do jego klatki piersiowej i odsunęłam się.

- Taa, okay – mruknął.

- Zachowujesz się dziwnie.

- Może dlatego, że moja dziewczyna mnie odpycha?

- Nie odpycham, po prostu... gapią się – powiedziałam. – Nie chcę, żeby myśleli czy później mówili, że robiliśmy to na pokaz, że to jakaś ustawka i... Boże, zamieniam się w Leen – dokończyłam z niedowierzaniem. Zaśmiał się.

- Dobra, zróbmy w końcu te zakupy – powiedział łapiąc mnie za rękę i pociągnął mnie za sobą, prowadząc wózek. Zachichotałam.

- Co tak nagle ożyłeś?

- Bo chcę stąd jak najszybciej wyjść – posłał mi uśmiech.

- A wiesz, że ja też – zatrzymał się i spojrzał na mnie znacząco. Oblizałam delikatnie usta i spojrzałam na bok. – Oh, makaron. Zużyliśmy do końca wczoraj – powiedziałam wymijając go.

- Nie możesz mi mówić takich rzeczy w miejscach publicznych, Vivianne i zaraz wyjeżdżać mi z makaronem – zaczęłam się śmiać. – To pierwsze zdanie miało drugie dno i dobrze o tym wiesz.

- Wiem – uśmiechnęłam się.

- Ja z tobą zwariuje... - burknął. Podeszłam do niego.

- Lepiej się pilnuj, wciąż jesteśmy w miejscu publicznym – szepnęłam.





To tak bardzo zły dzień... dobijcie mnie, błagam ;-;

Lov U♥

Tell me I'm the one • M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz