Czuła się co najmniej dziwnie, siedząc przy stoliku w jednej z tokijskich księgarni i podpisując egzemplarze książek swojego autorstwa. Na wieść o spotkaniu z tajemniczą Hiroko Meiko zeszło się trochę osób, głównie młodych studentów. Jakże byli zaskoczeni, widząc przed sobą tak młodą i chorowitą dziewczynę, która wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć.
Otuchy dodawało jej towarzystwo Makoto i Shouichiego, którzy podpierali ściany naprzeciwko siebie. Za każdym razem, gdy licealistka na niego spojrzała, łypał na wiecznie uśmiechniętego kapitana Touou, niemo zarzucając mu niestosowność w pojawieniu się na tego rodzaju wydarzeniu. Prawda jednak była taka, że to Michiru poprosiła kolegę o towarzystwo, a dla starszego Hanamiyi najwyraźniej takie postępowanie stanowiło obrazę wymagającą krwawej ofiary.
Zakończyła dedykację podkreśleniem, poczekała chwilę, aż czarny atrament zaschnie na śnieżnobiałym papierze, po czym zamknęła książkę i z uśmiechem podała ją młodemu studentowi. Kiedy tylko nadeszła jego kolej, od razu zaczął mówić, jakie ten zbiór opowiadań dało mu świeże spojrzenie na literaturę, skłoniło do refleksji i zmiany kierunku studiow w ostatnim momencie. Michiru słuchała cierpliwie tak, jak ją nauczono w domu.
Student już miał się pożegnać, gdy ktoś zaczął się przepychać przez tłum ludzi. Makoto zareagował natychmiast, opuścił aktualny posterunek, stając przy ławce kuzynki. Posłał jej ostrzegawcze spojrzenie. Na szczęście, alarm okazał się fałszywy, bo intruzem okazał się nikt inny jak Tsuneo Ryuu.
— Mistrzyni Hiroko! — Dopadł biurka i pochylił się nad Hanamiyą. Oddychał głośno jak po ciężkim biegu. — Przepraszam za spóźnienie! Wszystko z panią w porządku?
— Wszystko. Jest. W. Jak. Najlepszym. Porządku — wycedził Makoto przez zęby, artykułując każde słowo. Brunetkę mimowolnie przeszły dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Nienawidziła tego rodzaju protekcjonalnego tonu, którego nigdy w stosunku do niej nie śmiał użyć, ani tego pełnego wyższości spojrzenia.
Wydawca Hanamiyi przełknął głośno ślinę.
— Tak... Rozumiem. Ja już... Rozumiem. Tak — wydukał.
— No idź już żeż sobie — pogonił mężczyznę licealista, wycofując się z powrotem pod ścianę. Tsuneo zniknął równie szybko, jak się pojawił, najprawdopodobniej ulotnił się na zaplecze, by omówić wszystkie szczegóły z właścicielem. Wszystko powróciło do swojego normalnego porządku. Do stanowiska ponownie zaczęli podchodzić ludzie, wymieniali pare uprzejmych słów z dziewczyną, prosili o autograf, po czym się ulatniali.
Sama nie wiedziała, co ją podkusiło na przystanie na propozycję wydawcy. Od dawna namawial ją na zorganizowanie spotkania autorskiego, ale dzielnie broniła się rękoma i nogami. Aż do tej chwili, kiedy Tsuneo zaczął przekonywać ją o skuteczności reklamy w tej formie, a przecież za niedługo miał ukazać się kolejny tom opowiadań. Tym razem zatytułowała go „Odrodzenie" w opozycji do poprzednich, o wiele bardziej pesymistycznych tytułów.
Oczywiście, Imayoshi Shouichi także miał w tym swój udział.
Początkowe skrępowanie zaczęło przemijać i Hanamiya zaczęła czuć się nieco swobodniej. Postawiła kolejny autograf, podała egzemplarz czytelnikowi i sięgnęła po niedawno zaparzoną przez właściciela księgarni kawę.
— Można panią prosić?
Prawie zakrztusiła się gorącym płynem, gdy usłyszała aż tak znajomy głos. Próbowała uspokoić drżenie rąk, gdy tylko rozpoznała jego właściciela. Odstawiła kubek na stolik, rzucając tęskne spojrzenie w stronę wyjścia. Zapragnęła uciec. Albo lepiej, żeby to wszystko okazało się jedynie koszmarem. Tak, koszmarem, z którego obudziłaby się, gdyby tylko ktoś ją uszczypnął.
![](https://img.wattpad.com/cover/33742956-288-k433206.jpg)
CZYTASZ
Poza kontrolą [Kuroko no Basket]
Fanfiction(...) marzenia, za którymi gonimy, i rzeczywistość, która podąża za nami, są jak linie równoległe - nigdy się nie spotkają. Sądziła kiedyś, że upadek nigdy jej nie będzie dotyczył. Od dziecka miała wszystko, co sobie zażyczyła; każda jej zachcianka...