Rozdział Trzydziesty Szósty "Zbrodnia i kara"

226 16 8
                                    

Od kilku dni uczęszczała na zajęcia do nowej szkoły. Z początku trudno było jej się przełamać i rozpaczliwie szukała oparcia w Nijimurze i Imayoshim, którzy to najwyraźniej zakopali tymczasowo topór wojenny. Mimo to nauczyciele, w tym profesor Matoi okazali się tak wyrozumiali i cierpliwi, że Michiru zaczęła się aklimatyzować. Więc Shouichi każdego poranka, gdy tylko wrócił z porannego biegania, wziął prysznic i zjadł śniadanie, nie mogąc darować sobie uszczypliwych komentarzy w stronę ludzi w otoczeniu współlokatorki, po czym grzecznie pakował ją w samochód i zawoził pod szkołę. Indywidualne lekcje mijały szybko, po czym, w zależności czy Nijimura miał inne zajęcia, czy nie, spędzała czas w jego towarzystwie lub w bibliotece, ze słownikiem w ręce ślęcząc nad dodatkowymi materiałami. Później Shouichi zabierał ją na obiad, zawoził na terapię, na końcu zaś pilnował przy nauce, z tą swoją nieodgadnioną miną myśląc o rzeczach, których Hanamiya nigdy miała nie poznać.

Tego popołudnia czekała właśnie na moment, gdy „opiekun" pojawi się w drzwiach biblioteki niczym gwiazda na czerwonym dywanie, na którą uwaga wszystkich powinna zostać zwrócona, po czym z sadystyczną wręcz przyjemną każe jej spakować manatki i biec w podskokach do samochodu bo na niego, Imayoshiego Shouichiego, czeka w zamrażarce pizza do upieczenia. Albo inne cholerstwo, którego Hanamiya palcem by nie tknęła. Tymczasem rozkoszowała się ciszą, wszechogarniającym zapachem książek i milczącym towarzystwem bibliotekarki, która co jakiś czas zerkała na nową uczennicę znad rozwiązywanych krzyżówek.

Pogrążona w lekturze Michiru nie usłyszała cichego skrzypnięcia drzwi i cichych kroków rozchodzących się między przeładowanymi od książek półkami. Na nowego przybysza nie zwróciła również większej uwagi opiekunka azylu, jakby jedno ukradkowe spojrzenie wystarczyło, by zaakceptowała jego obecność. A Hanamiya dostrzegła dopiero wtedy, gdy odsunął krzesło naprzeciwko niej i usiadł jak gdyby nigdy nic.

Mogłaby dać sobie rękę uciąć, że już kiedyś widziała tę rozwichrzoną blond czuprynę i błyszczące zielone oczy. Łagodne rysy twarzy i zawadiacki uśmiech sprawiały, że dziewczyna nie mogła oderwać wzroku. Dwa górne guziki szare koszuli miał niedbale rozpięte, przez co dostrzegła lekko wystające obojczyki. W szczupłej dłoni trzymał dopiero co zdjętą z półki książkę. Michiru próbowała zignorować obecność innego ucznia i skupić się na poukładanych pedantycznie notatkach, ale badawcze spojrzenie, pod ostrzałem którego się znalazła, nie ułatwiało zadania.

Priwiet, Michiru.

Przyjemny dla ucha głos spowodował zaprzestanie desperackich wysiłków. Spojrzała na chłopaka szeroko otwartymi oczami. Chwilę później już mrugała z niedowierzania, jakby odpowiedź, która mogła rozwiać wątpliwości, znajdowała się tuż pod nosem, ukryta za tym tajemniczo brzmiącym słowem.

— Ilya Siemoniew? — zapytała lekko drżącym głosem. Nadal nie przyzwyczaiła się do mówienia po angielsku, chociaż zarówno Nijimura jak i Imayoshi starali się z nią ćwiczyć.

— Widzę, że Shuuzou nie próżnował. Wreszcie się spotykamy twarzą w twarz i nie jesteśmy już dla siebie tylko legendą, mała wampirzyco. Musimy porozmawiać — oświadczył, pewny siebie i swoich racji, jakby Michiru nie miała nawet prawa próbować się przeciwstawić. Doskonale znała taki schemat zachowania — spotykała się z nim na co dzień od najmłodszych lat. I miała go po dziurki w nosie.

Wzięła parę głębokich wdechów.

— Nie wypada rozkazywać nowo poznanym dziewczynom, Ilya. Ale przecież taki podrywacz jak ty powinien doskonale o tym wiedzieć, prawda? — odpowiedziała ze stoickim spokojem. Blondyn wyglądał na co najmniej zaskoczonego taką reakcją, jakby spodziewał się raczej zbyt potulnej i posłusznej dziewczyny, ale po chwili uśmiechnął się jedynie z uznaniem, pokręcił głową.

Poza kontrolą [Kuroko no Basket]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz