Imayoshi Shouichi nie sądził, że w przyszłości będzie robił za opiekunkę po godzinach, w dodatku niańcząc dzieciaki wroga. Po dwóch dekadach nadal nie postrzegał Nijimury Shuuzou jako jednostki przyjaznej, a tym bardziej neutralnej, ale nie odmówiłby prośbie swojej dziennikareczki. Do Michiru wciąż miał pewną słabość — chociaż tworzył, a raczej próbował tworzyć związek z jej bliskim kuzynem — więc całkiem chętnie godził się zajmować jej pociechami. Szczególnie, że mężowi kobiety nie przypadło to do gustu.
— Wujku! — Starszego z pięcioletnich bliźniaków, Seiichiego znudziło oglądanie kreskówki. Zwykle jego uwagę przyciągały filmy oglądane przez rodziców, więc często wślizgiwał się do ich sypialni wieczorem, udając, że nie może zasnąć. Shuuzou, zwolennik usamodzielniania dzieci, niechętnie patrzył na to, że Michiru chętnie szła na ugodę.
— Może pobaw się klockami? Potem ci włączę coś innego — zaproponował, nie chcąc wywołać konfliktu między ciekawskim pierworodnym a młodszym z chłopców, Youtą, który preferował dziecinne rozrywki. Siedział, wpatrzony w telewizor i kreskówkowe postacie, tuląc do siebie pluszowego królika. Seiichi skinął porozumiewawczo głową, kiedy przybrany wuj puścił mu oczko i rozsypał na środku dziecięcej sypialni plastikowe różnokolorowe prostokąciki.
Chłopcy prawie w ogóle nie przypominali matki wizualnie: ciemne włosy i rysy twarzy odziedziczyli po Shuuzou i nie sposób było ich na pierwszy rzut oka rozróżnić. Tylko ciemnoczerwone duże oczy wskazywały na Michiru jako na rodzicielkę. Dopiero po zachowaniu mogło się dostrzec indywidualne cechy bliźniaków. Seiichiego los obdarzył sprytem, ale też opiekuńczością. Łatwo przychodziło mu wymyślanie nowych rozwiązań, a w przedszkolu przewodzenie grupą. Tylko upór odziedziczył razem z krwią Hanamiyów, chociaż biorąc pod uwagę temperament głowy rodziny, pozostawało to kwestią sporną. Youta raczej przypominał dziennikareczkę z dawnych lat: człowieka ostrożnego, wrażliwego, który dwa razy się zastanowił, nim cokolwiek powiedział. Z ciekawością obserwował świat, był uważny, ale rzadko kiedy, głównie z matką, dzielił się swoimi spostrzeżeniami. I potrafił zachowywać się w wyjątkowo złośliwy sposób, jeżeli poczuł się na tyle pewnie.
— Kiedy mama wróci? — zapytał starszy z bliźniąt.
— Zależy, kiedy wasz ojciec ją przywiezie — odpowiedział okularnik, podnosząc wzrok znad czytanej książki. Seiichi wydął z niezadowoleniem policzki. Obaj uwielbiali Michiru, a fakt, że Shuuzou, chociaż był cierpliwy i wyrozumiały, często zachowywać się wobec żony zaborczo, sprawiał, że jeszcze bardziej ciągnęło chłopców do kobiety.
— Tata porwał mamę? — zdziwił się chłopiec.
— Nie, Seiuś — uaktywnił się Youta, odrywając wzrok od telewizora. — Tata zabrał mamę na randkę.
— Co to jest randka? — dociekał.
— Kiedy zostawiam pana królika z panem misiem — wyjaśnił młodszy z bliźniaków. — Wtedy są sami i no.
— Youś ma rację? — zapytał z niedowierzaniem Seiichi.
— Powiedzmy — odpowiedział z sympatycznym uśmiechem mężczyzna.
— A tata już wcześniej zabierał mamę na randkę?
— Wiele razy. Zresztą nie tylko wasz ojciec. Ja też — odpowiedział z dumą, przyciągając uwagę obu synów Michiru. Ciemnoczerwone oczy Youty rozjaśniły się z zainteresowaniem, Seiichi porzucił klocki i wskoczył Shouichiemu na kolana, wytrącając mężczyźnie książkę z rąk. Okularnik nie przejął się tym zbytnio, lektura służyła tylko zabiciu czasu, podczas gdy chłopcy mieli się zmęczyć zabawą czy bajkami.
CZYTASZ
Poza kontrolą [Kuroko no Basket]
Fiksi Penggemar(...) marzenia, za którymi gonimy, i rzeczywistość, która podąża za nami, są jak linie równoległe - nigdy się nie spotkają. Sądziła kiedyś, że upadek nigdy jej nie będzie dotyczył. Od dziecka miała wszystko, co sobie zażyczyła; każda jej zachcianka...