Z rozleniwieniem przetarła oczy, po czym rozejrzała się po skąpanym w ciemności pomieszczeniu. Przed zaśnięciem zapobiegawczo opuściła rolety, by przypadkiem nie obudziły jej pierwsze promienie wschodzącego słońca, co nierzadko się zdarzało. Na oślep wymacała telefon, odblokowała urządzenie i z niedowierzaniem odczytała z wyświetlacza godzinę: trzecia w nocy. Westchnęła z dezaprobatą. Mogła zmęczyć organizm bardziej i położyć się później, ale cisza w mieszkaniu i zachmurzone niebo zadziałały usypiająco, w skutek czego zegar biologiczny dziewczyny zafundował jej niespodziewaną pobudkę. Dźwignęła się z przyjemnie twardego materaca, wsunęła stopy w puchate kapcie, narzuciła na nagie ramiona miękki szlafrok, po czym skierowała kroki do kuchni, próbując przy okazji nie wejść w ścianę lub inny obiekt na swojej drodze. Postanowiła zaparzyć sobie zioła z myślą, że te pozwolą jej chociaż na chwilę wrócić do krainy snów.
Zatrzymała się przy schodach. Podejrzliwie obrzuciła spojrzeniem słabe światło padające na stopnie, zmarszczyła brwi. Miała wrażenie, że wyobraźnia spłatała jej figla, bo przecież kto z mieszkańców by o tak barbarzyńskiej porze jeszcze przesiadywał, tym bardziej że sesja egzaminacyjna nawet nie zbliżała się wielkimi krokami?
Shuuzou, przeszło jej przez myśl.
Ogarnęła ją złość. Zawsze uważała przyjaciela za pracoholika i właściwie wrażenie utrwaliło się przez kilka miesięcy życia pod jednym dachem. Nijimurę trudno było odgonić od książek, czego nie ułatwiała dorywcza praca podjęta w knajpie nieopodal uczelni. Ten niepoprawny chłopak nie dość, że miał ambicję utrzymywać się w czołówce studentów roku, ale też odciążyć finansowo rodziców, którzy starali się go wspierać i często, zdaniem chłopaka, wysyłali nawet zbyt dużo pieniędzy.
Hanamiya westchnęła, zmieniając pierwotny cel swojej wędrówki. Wdrapała się po drewnianych stopniach na piętro i skierowała się w stronę źródła światła. Nie myliła się: żarówki paliły się w pokoju studenta medycyny, a blask wydostawał się przez wpół otwarte drzwi. Zaabsorbowany nauką Shuuzou musiał tego nie zauważyć podobnie jak przybycia niespodziewanego gościa. Hanamiya przewróciła oczami, stając cicho w drzwiach ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i chwilę obserwowała chłopaka.
Siedział tyłem do dziewczyny, pochylony nad biurkiem i najprawdopodobniej zaczytywał się w kolejnym podręczniku. Co jakiś czas masował obolały kark i przewracał kartki woluminów, notował, co zdradzało skrobanie ołówkiem. W oczy dziewczynie rzuciły się napięte mięśnie ramion i grzbietu pod koszulką z długim rękawem, co świadczyło o długim utrzymywaniu jednej i tej samej pozycji.
Ile czasu ten niepoprawny chłopak spędził nad tymi cholernymi notatkami tej nocy? Cztery godziny? Pięć? Przygryzła wnętrze policzka, zastanawiając się, czy tyle poświęciła jednorazowo jakiemuś przedmiotowi w ostatniej klasie. Odpowiedź nasunęła się sama. Michiru nigdy nie miała szczególnych problemów z opanowaniem bieżącego materiału — schody zaczynały się przy zaległościach związanych z nieobecnościami.
— Shuuzou — odezwała się cicho. Jej głos jednak przeszył powietrze, jakby powiedziała to nie wiadomo jak głośno. Nijimura zerknął na nią przez ramię i Hanamiya dostrzegła cienie pod oczami, które zostały pogłębione wizualnie przez sztuczne światło.
— Michiru? Dlaczego nie śpisz? — zapytał zdziwiony. Nie wiedziała, co zaskoczyło go bardziej: czy jej obecność, czy fakt, że nie usłyszał kroków.
— To chyba moja kwestia — odpowiedziała nieco chłodno, po czym westchnęła, widząc jego zdezorientowaną minę. — Widziałeś się ostatnio w lustrze, Shuuzou?
— Pięć godzin mi wystarcza — sparował. Hanamiya posmutniała, obserwując ten destrukcyjny upór. Wbiła wzrok w podłogę, poszukując odpowiedniej riposty, która przekonałaby przyjaciela o konieczności przerwania nauki i położenia się do łóżka. — Dlaczego nie śpisz? — powtórzył pytanie.
CZYTASZ
Poza kontrolą [Kuroko no Basket]
Hayran Kurgu(...) marzenia, za którymi gonimy, i rzeczywistość, która podąża za nami, są jak linie równoległe - nigdy się nie spotkają. Sądziła kiedyś, że upadek nigdy jej nie będzie dotyczył. Od dziecka miała wszystko, co sobie zażyczyła; każda jej zachcianka...