Tetralogia ślubna, część druga: Karma to dziwka

173 10 40
                                    

A macie dzisiaj motyw muzyczny, a co

Od pamiętnej konfrontacji z Hanamiyą Sayuri Nijimurze Shuuzou sen z powiek spędzała kondycja narzeczonej. Planowanie ślubu okazało się zadaniem trudniejszym, niż z początku zakładali, a przy pracoholizmie ich dwojga połączenie nowych obowiązków ze starymi wycieńczające. Owszem, rodzice młodzieńca i jego przyszły teść wspierali, doradzali, ale brakowało im tego, co przez lata pracy w branży rozrywkowej nabyła matka przyszłej panny młodej — doświadczenia. Oczywiście, skorzystali z pomocy organizatora ślubów, ale nie wszystko mógł zorganizować za ich. W części obowiązków jego rady i kontakty. uratowały niedoświadczonemu narzeczeństwu tyłki, ale lista gości, suknia ślubna Michiru, świadkowie, menu, lokalizacja — to tylko niektóre z aspektów, które wymagały jakiegoś zaangażowania ze strony państwa młodych. A na Hanamiyę, skłóconą z matką, osowiałą i przepracowaną, trudno mu było patrzeć. Szczególnie na ten smutny uśmiech, którym nieudolnie próbowała go pocieszyć po ciężkim dniu pracy, kiedy jej samej zamykały się powieki.

Kochał ją, to oczywiste. Nie zauważył, kiedy stała się niezmiennym elementem jego rzeczywistości, a miłość do Michiru naturalna jak oddychanie. Dopiero jednak w chwilach wątpliwości zastanawiał się nad tym, czy to wszystko było tego warte. W tej wewnętrznej walce z jednej strony rozsądny dorosły mężczyzna wymieniał się argumentami z ciągle uwielbiającym swoją pierwszą miłość nastolatkiem. Chociaż tych bojów nie nazwałby najłatwiejszymi, zawsze dochodziło do jednego werdyktu: kochał Michiru i nie potrafił żyć bez niej u swojego boku. Możliwe, że psychiatra prowadzący niegdyś leczenie narzeczonej uznałby to uczucie za coś na skraju uzależnienia i obsesji, ale w gruncie rzeczy Shuuzou to nie przeszkadzało, o ile Hanamiya patrzyła na niego tak samo.

Był już wieczór, gdy wrócił z popołudniowej zmiany w klinice. Michiru napisała mi kilka godzin wcześniej wiadomość, że spotkanie z organizatorem uroczystości zakończyło się koło czternastej. Imayoshi, który wielkodusznie zgodził się towarzyszyć przyjaciółce (co z wiadomych względów Shuuzou niekoniecznie się podobało), podrzucił ją do domu, pomógł z porządkami w gabinecie i bez kombinowania opuścił posiadłość dwie godziny później, twierdząc, że najwyższa pora odebrać Makoto z pracy, bo, cytując, jeszcze zacznie gwiazdorzyć.

Wszedł cicho do na wpół urządzonego domu. Szczęk zamka w drzwiach rozniósł się po przestrzennym korytarzu. Shuuzou zrzucił z ramion wełniany zimowy płaszcz, zzuł eleganckie buty i odgarnął opadające na czoło przydługie włosy. Dawno powinien odwiedzić fryzjera, ale przez zamieszanie ze ślubem spodziewał się wybrać do stylisty dopiero przed osiemnastym kwietnia. Nie to, żeby mu to przeszkadzało, bo lubił, kiedy narzeczona... a zresztą nieważne. Przynajmniej nie słyszał od matki Hanamiyi, że skoro ma stać się pełnoprawnym członkiem jej rodziny, należałoby bardziej o siebie zadbać. W takich sytuacjach Michiru kryła zażenowanie pod nerwowym uśmiechem, a jemu na ucho mówiła, żeby nie przejmował się, bo jest najatrakcyjniejszym mężczyzną w jej życiu. Sayuri unosiła się wtedy i wytykała, że dobrze wychowani młodzi ludzie nie powinni szeptać w towarzystwie.

Pani Hanamiya nie odezwała się od niefortunnej kłótni. Następnego dnia asystentka Michiru przyniosła jej przefaksowaną listę kontaktów przekazaną przez agencję, w której Sayuri piastowała wysokie stanowisko; po zadzwonieniu pod jeden z numerów okazało się, że to lista osób, z którymi sprawę wesela konsultowała rudaska. Shuuzou odpoczywał wtedy po nocnym dyżurze, ale gdy tylko odczytał wiadomość od narzeczonej, odebrał nieszczęsną kartkę z wydawnictwa i niewyspany, postanowił sam wykonać wszystkie niezbędne telefony. Zostawianie wszystkiego na barkach narzeczonej nie wchodziło w grę, nawet jeżeli miał być nieprzytomny następne dnia. Zresztą studia medyczne nauczyły go pracować do upadłego i gdyby nie Michiru obok, możliwe że zaharowałby się na śmierć.

Poza kontrolą [Kuroko no Basket]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz