Rozdział Czterdziesty "Jego decyzja"

220 17 4
                                    

Jeszcze nigdy nie czuła się tak zdenerwowana na myśl o spotkaniu z Ilyą Siemoniewem, nawet kiedy miało dojść do pierwszej konfrontacji. Michiru wzięła głęboki oddech, rozejrzała się po eleganckiej kawiarni urządzonej w odcieniach brązu, nerwowymi ruchami wygładziła jasnobrązową sukienkę. Blondyn pomachał do niej spod rogu w najbardziej oddalonym krańcu pomieszczenia. Już z daleka dostrzegła oszałamiający uśmiech, jasne włosy jak zawsze w nieładzie i bladą rękę. Kącik jej ust lekko drgnął, ale przełamała się i na miękkich nogach podeszła do starszego licealisty.

Priwiet, Michiru — przywitał się na ten swój uroczy sposób. Hanamiya roześmiała się, próbując ukryć zmęczenie. Podsłuchana rozmowa nie pozwoliła jej zasnąć poprzedniej nocy i jeszcze wcześniejszej, więc po czterdziestu ośmiu godzinach na nogach i po hektolitrach wypitej kawy musiała nałożyć grubą warstwę makijażu, by móc się pokazać ludziom. Na przypadłość nie pomogły dziewczynie żadne leki uspokajające (nasennych aktualnie nie posiadała w domu), które wyjątkowo skrupulatnie brała.

Shouichi, wychodząc na uczelnię, powiedział, żeby tego dnia pod żadnym pozorem nie ruszała się z domu, zaoferował się, że osobiście zadzwoni odwołać jej zajęcia. Brunetka była mu wdzięczna za ten niecodzienny przejaw troski, ale w momencie, gdy spojrzał na nią z tym swoim sadystycznym uśmiechem i zakomunikował, że po powrocie nie omieszka wyciągnąć z niej, co takiego chodziło jej po głowie.

Hanamiya jednak nie mogła go posłuchać. Musiała spotkać się z Ilyą. Przyjaciel Shuuzou celowo wybrał lokal w pobliżu mieszkania nastolatki, żeby uniknąć korzystania z komunikacji miejskiej, za co podziękowała mu już w trakcie rozmowy telefonicznej. Blondyn obrzucił ją troskliwym spojrzeniem, po czym wstał i pomógł jej ściągnąć cienki beżowy płaszczyk.

— Przepraszam, że tak nagle — zaczęła brunetka, stojąc tyłem do Rosjanina.

— Nie musisz mnie przepraszać — rzucił pobłażliwie. — Siadaj, Michiru. Wyglądasz, jakbyś miała paść zaraz z nóg — zauważył. — Shuuzou wie?

Z ulgą opadła na miękką sofę. Gdyby nie zaprzątające jej głowę myśli pewnie odpłynęłaby w kilka sekund, ale zmartwienia nie chciały jej opuścić, nawet w klimatycznym pomieszczeniu, wśród kojącego zapachu kawy i w towarzystwie, w którym czuła się względnie bezpieczna.

— Właśnie o niego chodzi — westchnęła ciężko. Ilya zmarszczył brwi. Nic dziwnego, ten układ zwykle działał na odwrót. Dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści tak mocno, że poczuła, jak równo przycięte paznokcie wrzynały się w jej jasną skórę.

— Co się stało? — zapytał poważnie.

Nim zdążyła otworzyć usta, do stolika podeszła zgrabna kelnerka i z uśmiechem zapytała, czy może już przyjąć zamówienie. Siemoniew bez wahania zdecydował się na gorącą czekoladę, Hanamiya wybrała mochę z dodatkiem syropu wiśniowego. Po przyjęciu zamówienia chłopak posłał jej jeden ze swoich firmowych uśmiechów, na co pracownica lokalu nieznacznie się zarumieniła.

Wzięła głęboki wdech, z trudem przypominając sobie szczegóły konwersacji Nijimurów. Zganiła się w duchu za brak klarowności myślenia, za zmącony umysł, wreszcie przeklęła najlepszego przyjaciela za zaprzątanie jej głowy w tak ogromnym stopniu, po czym zaczęła mówić. Starała się nie pominąć żadnego istotnego fragmentu: Akechi dał synowi wybór między pozostaniem w Ameryce a powrotem do Japonii, Shuuzou po rozmowie w kuchni wyglądał na roztargnionego, ale do niczego się nie przyznał, ba, od dwóch dni nie dał znaku życia po wiadomości od Hanamiyi, że musiała się podziębić. Gdy wreszcie miała zacząć mówić o swoich uczuciach, kelnerka przyniosła im zrealizowane zamówienie.

Poza kontrolą [Kuroko no Basket]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz