— Hanamiya?
Udawała, że nie słyszy Nijimury, tylko przyspieszyła kroku. Miała na tyle nieszczęście, że na korytarzu nie znajdowało się wielu uczniów. Odkąd nastały chłodniejsze dni, preferowali spędzanie długich przerw w ogrzewanych salach, ciesząc się wspólnym posiłkiem. Michiru szybko jadła drugie śniadanie, zanim Aomine czy Momoi zdążyli wparować do sali i porwać ją ze sobą, po czym wychodziła, by rzekomo załatwiać sprawy związane z klubem literackim.
„Nawet nie myśl, by się wtrącać lub komukolwiek o tym powiedzieć."
Słowa Seijuurou nadal obijały się echem w głowie dziewczyny, szczególnie, gdy na horyzoncie pojawiał się starszoklasista. Za wszelką cenę starała się z nim nie rozmawiać, pozostawać głucha na powitania i wołania. I musiała przyznać, że szło jej całkiem nieźle, aż do tego momentu.
Shuuzou bez najmniejszego problemu dogonił ją, położył rękę na ramieniu i zapytał:
— Wszystko w porządku, Hanamiya? Ostatnio jesteś taka... — nie dokończył, bo Michiru gwałtownie odwróciła się w jego stronę, ogarniając spojrzeniem otoczenie. W zasięgu wzroku nie zauważyła żadnego członka drużyny koszykarskiej. W myślach odetchnęła z ulgą, zadarła głowę, by móc spojrzeć nastolatkowi w oczy.
To ja powinnam zapytać, czy u ciebie wszystko w porządku, skarciła się w myślach.
Nijimura wyglądał jedynie na trochę zmartwionego. Nic dziwnego, skoro Michiru tak perfidnie go ignorowała. Zdjął dłoń z barku brunetki, kiedy tylko dostrzegł wahanie w jej wyrazie twarzy. Dziewczyna zagryzła dolną wargę, po chwili ostatecznie chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą.
— Chodź — rzuciła krótko.
Starała się nie zwracać uwagi na spojrzenia innych uczniów, głównie starszoklasistów. W milczeniu prowadziła Shuuzou przez znajome korytarze szkoły, nie wiedząc właściwie, dokąd chciała dotrzeć. Nijimura nie zadał żadnego pytania, dopóki dziewczyna nie przystanęła gwałtownie i nie zacisnęła dłoni w pięści. Wbiła wzrok w podłogę.
Rozejrzał się po korytarzu. Michiru nieświadomie zaciągnęła go do piwnicy. Przez wąskie okna przedostawały się słabe promienie słonecznego światła. W smugach tańczył kurz, zapełniając opustoszałe pomieszczenie. Jeżeli kiedykolwiek ktoś tutaj sprzątał, nie działo się to zbyt często.
— Hanamiya? — zapytał, przerywając w końcu ciszę. Dziewczyna drgnęła, obróciła się gwałtownie o sto osiemdziesiąt stopni, uderzając końcem warkocza ramię koszykarza. Zachwiała się, na chwilę tracąc równowagę, ale nim zdążyła upaść, odzyskała rezon. Nijimura ściągnął pytająco wąskie brwi, między którymi pojawiły się dwie bruzdy. Zawahała się, przełykając głośno ślinę.
A pieprzyć Seijuurou, pomyślała.
— Shuuzou — powiedziała z rozpędu, zapominając o zachowaniu uprzejmości — przepraszam, że byłam tak zapatrzona w siebie — rzuciła na jednym wydechu. Podniosła wzrok ze swoich stóp na nastolatka. Wyglądał na zdezorientowanego i zakłopotanego. — Ja... słyszałam twoją rozmowę z trenerem. Powinnam była coś zauważyć. Przepraszam, Nijimura.
Wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami, oddychając ciężko. Nie krył zdziwienia zachowaniem pierwszoklasistki, ostrożnie położył jej dłonie na ramionach. Nie widząc oporu, przyciągnął dziewczynę do siebie i przytulił. W pierwszym odruchu miała ochotę się odsunąć, ale ostatecznie objęła chłopaka w pasie. Była prawie o głowę o niego niższa, więc oparła policzek o umięśnione ramię.
— Nie przepraszaj, Hana...
— Michiru wystarczy — wtrąciła niespodziewanie.
— No, dobrze, Michiru — powiedział z lekkim uśmiechem. — Nie przepraszaj — powtórzył. — Przepraszam, że dowiedziałaś się w taki sposób. W końcu się przyjaźnimy.
CZYTASZ
Poza kontrolą [Kuroko no Basket]
Fanfiction(...) marzenia, za którymi gonimy, i rzeczywistość, która podąża za nami, są jak linie równoległe - nigdy się nie spotkają. Sądziła kiedyś, że upadek nigdy jej nie będzie dotyczył. Od dziecka miała wszystko, co sobie zażyczyła; każda jej zachcianka...