Tamta sprawa, część piąta: Pierwszy raz

33 1 9
                                    

Dźwięk budzika w telefonie bezlitośnie wyrwał go ze snu. Siarczyste przekleństwo wyrwało mu się z ust, kiedy zmieniał pozycję na siedzącą i rozmasowywał skronie. Na co mu to wszystko było? Nie pamiętał, jakim cudem znalazł się z powrotem w mieszkaniu, ale kiedy rozejrzał się po skromnie urządzonej sypialni, rozwiązał zagadkę. Wszędzie rozpoznałby te roztrzepane poplątane różowe włosy i granatowe oczy, z których w przypadku istnienia supermocy trzaskałyby w tamtym momencie pioruny. We wczorajszym dresie, w którym w pośpiechu musiała opuścić mieszkanie, gdyby nie to spojrzenie, wyglądałaby absolutnie niewinnie. Przełknął głośno ślinę, zdając sobie sprawę z głupoty swoich czynów.

— Dzień dobry — przywitała go oschle. Niezadowolenie wręcz biło od jej szczupłej sylwetki. Najchętniej zapadłby się pod ziemię, a poczucie winy potęgowała świadomość, że urwał mu się film. Nie powinien przystawać na kuszącą propozycję Ilyi Siemoniewa, by przedłużyli zaplanowaną celebrację wspólnego wieczoru o wizytę w barze. Oczywiście, nie skończyło się na jednym niewinnym drinku. Imprezując z Takao Kazunarim, nie powinien naiwnie brać takiej opcji w ogóle pod rozwagę.

— Słuchaj, Hana, naprawdę cię... — Czuł się w obowiązku przeprosić, ale kobieta postanowiła ordynarnie wejść mu w środek układanej pospiesznie w głowie przemowy.

— Naprzepraszałeś się wczoraj. — Nie zaszczyciła go ani jednym spojrzeniem. Ech, czego się spodziewał? Serdeczności w zamian za wyrwanie z łóżka nocną porą? Pewnie sama musiała pojawić się rano w tokijskiej klinice, a sportowe ubranie nie było odpowiednim strojem dla księgowej. Nie miał odwagi po tym wszystkim jeszcze prosić, żeby podrzuciła go do biura. — Ogarniaj się. Musisz zjeść przed wyjściem śniadanie — poleciła tonem nieznoszącym sprzeciwu. W normalnych okolicznościach odpowiedziałby żartobliwym dobrze, mamo, ale cenił sobie nienaganną aparycję. Wolał uniknąć pytań o zadrapania na twarzy, a długie paznokcie młodej kobiety idealnie nadawały się do ich zrobienia.

Ignorując bolący żołądek i pulsującą głowę, doczłapał się do szafy i wyciągnął komplet czystych ubrań. Byłoby samobójstwem przyjść do biura w śmierdzącym alkoholem garniturze i bez wzięcia prysznica, chociaż szło mu nad wyraz opornie. Ciężkim krokiem ruszył w stronę łazienki, podczas gdy Hanako z niewiadomych przyczyn rozgościła się w jego kuchni, by przygotować posiłek. Naprawdę nie wiedział, jak jej się zrewanżować za to poświęcenie.

Przez moment zastanawiało go, jakim cudem częściowo rozebrał się do spania. Na samą myśl, że przyjaciółka mu asystowała, poczuł szczypanie policzków. Jakie to uwłaczające! Naturalnie, w dzieciństwie wielokrotnie widzieli się półnago, ale od tego czasu dużo zdążyło się zmienić. Nie to, żeby wstydził się wysportowanego ciała albo wątpił w altruistyczne intencje Aomine, jednak to, że trzeba było mu pomóc w tak prozaicznej czynności... nie. Jego męska duma nie mogła tego zdzierżyć.

Gorący prysznic otrzeźwił zmysły, a pryz okazji stanowił przekonywającą wymówkę dla rumieńców. Z głową zwieszoną, jakby szedł na skazanie, w garniturowych spodniach i wyprasowanej koszuli dotarł do kuchni, z której dochodził zapach smażonej jajecznicy. Poczuł, jak żołądek robi fikołka i poważnie zastanawiał się nad wymiotowaniem, ale trzymał się dzielnie. Ciężko usiadł na wysokim krześle przy barowym blacie. W zasięgu jego wzroku znalazła się świeżo zaparzona czarna kawa, szklanka wody, druga z rozpuszczonymi elektrolitami i tabletka przeciwbólowa. Natychmiast zabrał się za konsumpcję trzech ostatnich, chociaż nie powinien przed śniadaniem.

— Dziękuję, dobra kobieto — jęknął, kiedy podstawiła mu talerz ze ściągniętą dopiero co z patelni jajecznicą, ciemnym chlebem przesmarowanym masłem i pokrojonymi pomidorami. Usiadła naprzeciwko z mniejszą porcją i filiżanką zrobionej w ekspresie kawy. Prezenty od rodziców, które dostał, wprowadzając się do mieszkania, bardzo dobrze służyły.

Poza kontrolą [Kuroko no Basket]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz