Czy to naprawdę konieczne?
Michiru jak przez mgłę pamiętała reakcję przyjaciół na informację o niespodziewanej wyprowadzce. Aomine wściekł się i zacisnął z bezsilności duże dłonie w pięści, cudem powstrzymując się przed przyłożeniem Imayoshiemu w tę jego lisią twarz. Momoi otworzyła szeroko oczy i zasłoniła usta dłonią, siłą woli powstrzymując się przed płaczem. Takao spojrzał z niedowierzaniem na nieobecną Hanamiyę i zadał to niewygodne pytanie. Kierował je wprawdzie do przyjaciółki, ale odpowiedział Makoto.
Tak. Przez twoje popieprzone pomysły.
Pojawił się któregoś dnia, gdy nie miała dobrego kontaktu z rzeczywistością. Z perspektywy czasu nie tak wyobrażała sobie spotkanie po tak długim czasie — Makoto usiadł jak gdyby nigdy nic na krześle, otaksował ją tym swoim oskarżycielskim spojrzeniem i powiedział coś, co jeszcze na długo miało zapaść jej w pamięci.
Żałuję tylko, że nie zapierdoliłem tego gnoja, gdy miałem okazję.
Nie spodziewała się przeprosin. Hanamiya Makoto nie należał do ludzi, którzy otwarcie przyznawali się do błędów, ale w jego postawie zauważyła coś na kształt poczucia winy. Na kształt, bo nie sądziła, by sadystyczny kuzyn odczuwał emocje jak każdy inny człowiek. Uśmiechnęła się wtedy słabo, powiedziała coś, po czym ponownie znużył ją sen.
Od wizyty tego chłopaka, który wywołał atak paniki (Michiru nie pamiętała jego imienia), większość czasu spędzała w objęciach Morfeusza. Doktor Miyazaki i ojciec wytłumaczyli jej, że to przez zmianę leków i że wszystko ustabilizuje lekarz, który zajmie się nią w Los Angeles. Dlatego nawet teraz, siedząc obok prowadzącego samochód Shouichiego, czuła znużenie, ale dzielnie ze sobą walczyła.
Z nowym psychiatrą spotkała się już pięciokrotnie — za pierwszym razem przy przyjmowaniu na hospitalizację, później trzy razy w trakcie leczenia i ostatni raz dwa dni temu, kiedy to zdecydował o wypisie i pozwolił na powrót do szkoły. Michiru nie wiedziała wprawdzie, ile czasu minęło od przeprowadzki z Japonii do Stanów Zjednoczonych, ale doszła do wniosku, że musiał być już wrzesień, skoro Imayoshi nalegał na to, by pojawiła się wreszcie w nowym ośrodku edukacyjnym. O roku szkolnym w Ameryce słyszała co nieco od Shuuzou.
Właśnie, Shuuzou. Nie rozmawiała z nim od tego telefonu, który miał miejsce zaraz przed wizytą Kazunariego. Nie rozumiała, dlaczego milczał — nie wydawało jej się, by zrobiła coś nieodpowiedniego. Ale jak mogła ufać swojemu osądowi, skoro nie wiedziała nawet, co wokół niej się dzieje?
— Dziennikareczko.
Gasnący warkot silnika oderwał Hanamiyę od rozmyślań. Odkleiła policzek od szyby i wolno przeniosła wzrok na kierowcę samochodu. Nie zorientowała się właściwie, kiedy Imayoshi zrobił prawo jazdy, ale musiała przyznać, że za kółkiem czuł się wyjątkowo pewnie.
— Jesteśmy — oświadczył po japońsku z tym swoim lisim uśmiechem. Skinęła głową. W szpitalu otaczała ją angielszczyzna, którą nie zawsze rozumiała, więc język ojczysty w tym mieście, gdzie słońce paliło niemiłosiernie i nie mogła ruszyć się z domu bez parasolki chroniącej przed opalenizną oraz okularów przeciwsłonecznych, brzmiał co najmniej obco.
— Gdzie? — zapytała półprzytomnie.
Shouichi odpiął swój pas bezpieczeństwa, później ten należący do pasażerki, poprawił okulary nonszalanckim ruchem ręki i oparł nadgarstki na kierownicy.
— Przed twoją nową szkołą, Michiru — przypomniał z westchnięciem.
— Faktycznie — przytaknęła, obrzucając przelotnym spojrzeniem elegancki kompleks niewysokich budynków, do których prowadziła wyłożona kostką brukową alejka. Po obu jej stronach rozpościerały się błonia, na których pewnie uczniowie wypoczywali w słoneczne dni podczas przerwy na lunch. W oddali dziewczyna dostrzegała nowoczesne boisko — miejsce, które przypominało jej o Akashim Seijuurou i miejsce, którego nie miała najmniejszego zamiaru odwiedzać w ciągu najbliższych kilku lat. A może nawet i nigdy.
![](https://img.wattpad.com/cover/33742956-288-k433206.jpg)
CZYTASZ
Poza kontrolą [Kuroko no Basket]
Fiksi Penggemar(...) marzenia, za którymi gonimy, i rzeczywistość, która podąża za nami, są jak linie równoległe - nigdy się nie spotkają. Sądziła kiedyś, że upadek nigdy jej nie będzie dotyczył. Od dziecka miała wszystko, co sobie zażyczyła; każda jej zachcianka...