Rozdział Trzydziesty Drugi "Rozlane mleko"

230 19 2
                                    

Do Reo właściwie nie docierało, co robił w zatłoczonym centrum Tokio.

Nie posądzał siebie wprawdzie o brak poczytalności, ponieważ cel — zrozumienie Seiusia poprzez dotarcie do jego przeszłości — sam w sobie był klarowny. Zastanawiało go raczej, dlaczego przyjechał do stolicy bez jakiegokolwiek planu. Jak mógł być tak naiwny, sądząc, że odpowiedź na wszystkie pytania pojawi się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?

Więc stał jak ostatni kretyn i wpatrywał się bezmyślnie w witryny sklepów przy ulicy, na którą poniosły go nogi. Czuł na siebie znaczące spojrzenia przechodniów, którzy brali go najpewniej za wystawionego przez kogoś chłopaka albo wyrośnięte dziecko, zagubione w dużym mieście. Oczami wyobraźni widział wytykanie palcami i nieistniejące uśmiechy, pełne politowania.

Pokręcił głową.

— Mibuchi?

Wybawienie pojawiło się niespodziewanie. Przez chwilę Reo myślał, że percepcja płata mu wyjątkowo nieudane figle, ale po obróceniu się na pięcie dostrzegł chłopaka, którego zapamiętał po Mistrzostwach Zimowych wyjątkowo za dobrze. Takao Kazunari, rozgrywający z Shuutoku, stał naprzeciwko niego i z szeroko otwartymi oczami przyglądał się sylwetce zagubionego licealisty.

— Co tu robisz?

Zdaniem Reo wyglądał pociągająco jak zwykle, nawet w zwykłej białej koszulce i krótkich dżinsowych spodenkach. Włosy miał niedbale rozwichrzone, jakby właśnie przed chwilą rozwiał je wiatr. W ręce trzymał siatkę z logiem pobliskiej cukierni, co nieco zdziwiło Nieukoronowanego Króla. Raczej spodziewałby się po nim jako sportowcu utrzymywania formy i zdrowej diety.

— E...

Dźwięk wyrwał się z gardła, nim przemyślał odpowiedź, a raczej jej brak. Co miał mu niby odpowiedzieć? Że postanowił stać się bohaterem we własnej drużynie i odkryć tajemnice kapitana, które tamtemu najwyraźniej spędzały sen z powiek? Jakim cudem mogło to interesować osobę tak postronną jak Takao?

— Wiesz coś o Hiroko Meiko? — wypalił szybciej, niż zdążył ugryźć się w język. Wąskie brwi Kazunariego zmarszczyły się, jakby chłopak węszył podstęp. Jednak chwilę później w szaro-niebieskich oczy rozpogodziły się. Młodszy nastolatek zaprzeczył ruchem głowy.

— Pierwsze słyszę. To jakaś modelka? — zapytał z niewinnym wyrazem twarzy.

Reo taki obrót sprawy pachniał na kilometr kolejnym sekretem. Takao musiał coś widzieć. A jeżeli chciał zagrać w jedną ze swoich gierek, Nieukoronowany Król nie miał innego wyjścia, jak tylko przystać na tę propozycję. Nie tylko dlatego, że nie chciał naruszać prywatności młodszego kolegi, ale również dlatego, że cholernie Mibuchiego kręcił.

— Och, Takao, musisz jednak pilniej słuchać na lekcjach. To pisarka — wytłumaczył tonem karcącej matki, przewracając oczami dla wzmocnienia efektu.

— Masz rację. Japoński jest wyjątkowo nudny. Ale nie tak jak chemia — zaśmiał się.

— Właśnie, co dzisiaj robisz? Bo w sumie przyjechałem bez jakiegoś większego planu — Reo zmienił temat.

— Hm... — Takao zamyślił się. — Odwiedzam przyjaciółkę w szpitalu, więc będę musiał cię zostawić — stwierdził z przepraszającym uśmiechem.

— Mogę iść z tobą?

Wprawdzie nie znał tajemniczej znajomej Kazunariego, ale nie wyczuwał w tym niczego podejrzanego. W końcu każdemu mogła przytrafić się taka sytuacja.

Poza kontrolą [Kuroko no Basket]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz